piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 21

Ja i Harry próbowaliśmy być tak cicho jak tylko się dało, a ja dodatkowo, tak na wszelki wypadek, zakryłam mu usta dłońmi, żeby się nie odezwał. Może Louis po prostu zostanie w salonie i nie przyjdzie tu. Wtedy Harry miałby szanse żeby wyjść schodami przeciwpożarowymi na balkonie czy coś.
Ale nie, słyszałam jego kroki. Mój żołądek zacisnął się z nerwów, a oddech Harry'ego stał się coraz cięższy.
- Po prostu idź z powrotem spać, Harry.
Zmarszczył brwi i szybko odsunął moją dłoń od swoich ust.
- A-Ale on mnie zobaczy.
- Śpij dalej, Harry - powtórzyłam, a on westchnął i położył się na poduszce. Zamknął oczy, ale nie spał. Wiedział, że to co robiłam miało jakiś sens.
Ostrożnie wstałam z mojego dwuosobowego łóżka, zostawiając Harry'ego i włożyłam mój jedwabny szlafrok. Cicho opuściłam sypialnie i na szczęście Louis do niej nie wszedł.
- Dzień dobry - powiedziałam, gdy zobaczyłam go w kuchni, na przeciwko mnie. Wyglądał nieświeżo i z pewnością miał kaca.
Jęknął w odpowiedzi, czekając aż czajnik się zagotuje. Przeczesał dłonią swoje rozczochrane włosy. Wydawał się strasznie zmęczony i mało entuzjastyczny i byłam za to wdzięczna. Nie chciałam by był pełen energii, wtedy zazwyczaj najłatwiej się wkurzał.
- Nie jestem w nastroju - westchnął, a ja zaczęłam się zastanawiać jak wydostać stąd Harry'ego tak, żeby Louis tego nie zauważył.
- Powinieneś wziąć prysznic - szepnęłam do niego delikatnie, gdy zeskanowałam wzrokiem jego osłabione i spocone ciało. Wypuścił długie westchnienie, a moje palce zaczęły wędrować po jego ramieniu.
- Nie chce mi się - mruknął w odpowiedzi, a ja mentalnie przewróciłam oczami. Muszę zrobić cokolwiek. Naprawdę cokolwiek.
- Chodź - powiedziałam figlarnie, przyciskając swoje ciało do jego pleców. - Mogę do ciebie dołączyć jeśli chcesz.
- A co z Harrym? - odgryzł się kpiąco. Chciałam go uderzyć, naprawdę. Ale w tamtej chwili byłam skupiona tylko na wydostaniu Harry'ego z pola widzenia Louisa.
Zaśmiałam się słodko, przybliżyłam usta do jego ucha lekko je gryząc.
- Harry, kto?
Louis mruknął w odpowiedzi, pozwolił by moje ręce go objęły i odciągnęłam go od kuchenki. Zrobiło mi się niedobrze, pachniał strasznie źle. Ale zapach alkoholu, którym był przesiąknięty, sprawił że chciałam inhalować się jego zapachem. Naprawdę potrzebowałam teraz drinka, a wódka w jego oddechu pogłębiała tą potrzebę.
- Idź nagrzać prysznic, przyjdę za dwie minuty - szepnęłam uwodzicielsko, zanim on przytaknął i wolno ruszył do łazienki.
Westchnęłam z ulgą i pobiegłam do sypialni, gdzie Harry cicho spał. Mogłabym go takiego oglądać cały dzień, naprawdę. Ale teraz nie było na to czasu.
- Harry - powiedziałam cicho, próbując go obudzić. - Wstawaj, musisz iść.
Mruknął i otworzył oczy, po chwili otworzył je szerzej i rozejrzał się dookoła.
- Gdzie jest Louis?
- Jest w łazience. Musisz się pospieszyć...
- Jamie, gdzie jest mój ręcznik... - Louis wszedł do pokoju ze zmarszczonymi brwiami. Jego prosty uśmiech szybko zastąpiło groźne spojrzenie. - Co jest kurwa?!




*Harry's Pov*

 Byłem skonsternowany, nie potrafiłem szybko wymyślić jak poradzić sobie w takiej sytuacji, ponieważ nigdy wcześniej nie spotkało mnie nic podobnego. Współlokator Jamie, Louis, właśnie wszedł do pokoju. I mogłem śmiało powiedzieć, że się martwiłem.
- Harry - Jamie powiedziała, ignorując to, że Louis skupił na mnie swój wzrok. - Musisz się ubrać, dobrze? I potem zabiorę cię do domu.
- Nie ignoruj mnie kurwa! - krzyknął na nią, a ja momentalnie poczułem złość, spowodowaną jego głośnym tonem. Nie, on nie będzie tak do niej mówił, nie do niej.
- Nie podnoś głosu - powiedziałem surowo, wychodząc z łóżka. Musiałem zignorować fakt, że byłem tylko w bokserkach. Na twarzy Louisa wkrótce zagościł kpiący uśmiech, a ja poczułem się zażenowany. Nie wiedziałem, co takiego zrobiłem, że go rozśmieszyłem.
- Teraz jesteś moim nauczycielem?! - zaśmiał się gorzko, a ja spuściłem nieśmiało wzrok. - Pieprzony dziwak.
Poczułem się mocno znieważony i słaby. Nikt mnie tak nie nazwał przez ostatnie sześć lat. I nie chciałem, by ktokolwiek znów mnie tak nazywał, to sprawiało, że robiłem się zły.
- Nie nazywaj go tak! - Jamie zaczęła się kłócić, wstawiając się za mną. Musiałem jej pomóc, a może to ona musiała pomóc mi? Nie wiedziałem co mogło się wydarzyć, ale chciałem żeby była ze mną, nieważne jaki złe rzeczy się wydarzą.
Gdy oni zacięcie się kłócili, ja zdołałem się szybko ubrać w moje jeansy i koszulkę. Wiedziałem, że powinienem jej bronić, ale ubranie się było wtedy zdecydowanie ważniejsze. Ale jeśli on powiedział by do niej coś złego, wkroczył bym do rozmowy, nieważne jak niska była moja pewność siebie.
- Mówiłem, żebyś więcej go tu nie przyprowadzała! - ryknął. Jego ręce były zaciśnięte w pięści, a to sprawiło, że byłem świadomy do czego był zdolny.
- To kogo tu przyprowadzam nie zależy od ciebie! - Jamie krzyknęła w obronie, a ja po prostu chciałem to wszystko przerwać. Desperacko nienawidziłem głośnych dźwięków, zwłaszcza tych złych.
- Jamie, zabierz mnie do domu - powiedziałem do niej, próbując odwrócić jej uwagę od wściekłego chłopaka. Nienawidziłem widzieć ją taką przygnębioną, to sprawiało, że chciałem być przygnębiony razem z nią. Tak naprawdę nie sądziłem, że zobaczę ją kiedykolwiek tak smutną, to było okropne. Ona powinna być szczęśliwa.
- Możesz sam wrócić do domu! - Louis chwycił mnie za moje silne ramiona i popchnął na drzwi. Cicho syknąłem, gdy moje plecy uderzyły we framugę. To co zrobił zmartwiło mnie jeszcze bardziej. Wiedziałem, że był zdolny zrobić coś takiego także innym. Miałem wielką nadzieję, że Jamie nie była osobą na którą podnosił rękę za każdym razem, gdy był zły.
- Nie dotykaj go - Jamie zaprotestowała, odsuwając Louisa ode mnie swoimi nagimi ramionami.
- Nie mów mi co mam robić...
- Nie dotykaj go! - powtórzyła, nie dając mu szansy by skończyć zdanie. Broniła mnie, a ja stałem przyciśnięty do drzwi. Chciałbym być taki, taki odważny. Chciałbym być taki jak ona, być w stanie stanąć w jej obronie. Ale nie byłem taki. Za cholerę nie potrafiłem podnieść głosu.
- Harry, nic ci nie jest? - zapytała uspokajająco, a ja lekko pokiwałem głową, na co westchnęła z ulgą.
- Chodź, idziemy - szepnęła do mnie i chwyciła mnie za ramię. - Po prostu ignoruj Louisa, on zawsze taki jest.
Ja i Jamie mijaliśmy kuchnię, kiedy Louis znowu stanął na naszej drodze. Jamie przewróciła oczami zmęczona całą sytuacją.
- Louis, tylko zawiozę go do domu...
- Jedyne miejsce do którego powinnaś go zabrać jest pieprzony psychiatryk! - krzyknął. Poczułem ból w sercu i brzuchu. On to robił, ranił moje uczucia. Tak jak było w szkole.
- Nie możesz tak mówić do moich pacjentów...!
- Posłuchaj samej siebie! - zaśmiał się niedowierzając. - Brzmisz jakbyś była tak samo szalona jak on!
Nie mogłem nic zrobić, jak tylko stać i słuchać tych wszystkich obraźliwych komentarzy kierowanych do mnie. Robiło mi się niedobrze od tego co słyszałem. Nienawidziłem tego słowa, gardziłem nim.
- Nie jestem szalony - powiedziałem kręcąc głową, wkrótce poczułem łzy zbierające się w kącikach moich oczu. Nie, nie byłem szalony. Nie mogłem być.
- Na kilometr widać twoje blizny, koleś! - zakpił ze mnie. Chciałem zdrapać je wszystkie. Musiałem stamtąd wyjść.
- Nigdy więcej tak do niego nie mów...
Louis niegrzecznie przerwał Jamie, zamachnął się i uderzył ją otwartą dłonią w twarz.
- Nie mów mi kurwa co mam robić!
Czułem jakby ktoś zabrał cały tlen, gdy próbowałem powiedzieć coś w jej obronie. Byłem tak zszokowany, że nie mogłem zrozumieć co właśnie się stało. To było tak, jak kiedy byłem dzieckiem, ojciec kiedy był pijany, bił mnie za każdą żałosną wymówkę. Nie mogłem tego znieść.
- Jamie - powiedziałem zmartwiony, łzy w końcu zaczęły spływać po mojej twarzy, gdy podniosła dłoń i położyłam ją na swoim policzku. Nie wydawała się być zaskoczona, ani nawet zraniona. Wyglądała po prostu jakby była zmęczona i chciała się poddać. Ale nie mogłem tu jej tak zostawić, potrzebowałem żeby poszła ze mną do domu i mogła być z dala od tego mieszkania. - Chodź, Jamie. Musimy cię stąd zabrać.
- Ona nigdzie nie idzie.
- Jamie? - zapytałem z nadzieją. Jej wzrok był utkwiony w podłodze, a jej dłoń wciąż znajdowała się na policzku.
- Powinieneś wyjść, Harry - szepnęła cicho, a ja poczułem jak moje serce łamie się na pół. Nie, ona nie mogła tego powiedzieć. Nie teraz.
- Nie zostawię cię z nim - zapłakałem, a jej oczy na chwilę spotkały moje, zanim znowu zaczęła wpatrywać się w podłogę.
Gdy tylko pomyślałem, że ona kompletnie straciła nadzieję, odwróciła się nagle i zbliżyła się do mnie. Po raz pierwszy podniosłem rękę i ostrożnie przyłożyłem dłoń do jej policzka. Intensywnie oddychała i zamknęła oczy.
- Nie chce, żebyś widział mnie w takim stanie. Chcę, żebyś wrócił do domu.
- On cię znowu skrzywdzi - załkałem, ignorując potwora, który stał za nią.
- Nie skrzywdzi mnie znowu, obiecuje. Po prostu idź, przejdź się czy coś, przecież uwielbiasz spacery - próbowała mnie pocieszyć i uspokoić, ale ona potrzebowała tego bardziej niż ja.
- Nie pozwolę mu cię dotknąć - próbowałem jej zaimponować albo przynajmniej dać jej świadomość, że naprawę jest dla mnie ważna. Strasznie chciałem, żeby to wiedziała. Może jestem dla niej tak samo ważny jak ona dla mnie.
- Nie zrobi tego - zapewniła i delikatnie popchnęła mnie w stronę drzwi. - Po prostu daj mi czas by go uspokoić.
- Boję się o ciebie.
- Nie powinieneś - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie. Próbowała mnie przekonać, że jej uśmiech jest szczery. Nie byłem pewien czy jej wierzę.
- Co jeśli jednak to zrobi...?
- Wtedy przyjdę prosto do ciebie - szepnęła do mnie łagodnie, a ja westchnąłem z ulgą.
- Obiecujesz?
- Obiecuję. Tylko pozwól mi porozmawiać z nim na osobności - powiedziała i otworzyła mi drzwi frontowe. Wszystko co mogłem zrobić, to wyjść.
Nie ujdzie mu to na sucho. Może jestem nieśmiały czy niewinny. Ale teraz, gdy ktoś stał się dla mnie tak ważny, nie zamierzam pozwolić tak ją traktować.
Jedna rzecz jest pewna. Nie lubiłem Louisa. I wiedziałem, że oni też go nie polubią.





__________________________________________

PIĄTEK.
JUPI.
JEJ
ROZDZIAŁ.
CZUJECIE TEN ENTUZJAZM???
CHOCIAŻ NIE, JEDNAK SIĘ JARAM BO TEN ROZDZIAŁ JEST JSAHFHFKJDSK
POPŁAKAŁAM SIĘ.
AUTENTYCZNIE.
TAK.
MOŻE JAKIŚ ŻART TAK NA SZALONY PIĄTKOWY WIECZÓR?

Ile jaj ma Obama?
.
.
.
.
.
.
.
.
Oba ma.

LOL xDDDD

39 komentarzy:

  1. Pierwsza @MirrorPlz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NO TO SIE POROBILO! LOL NIE! LOUIS JEST JAKIS CHORY? JA NW JA PIERDOLE XD NO TO DZIEKI ZA TLUMACZENIE :))

      Usuń
  2. "oni też go nie polubią" brzmi grożnie xd haha zawsze jak czytam tu rozdziały to się smieje, haha ale chyba nie jestem chora? xd haha moze, moze...wszystko jest mozliwe XD
    @Kinia_kiss_you

    OdpowiedzUsuń
  3. kzxnckjzxnckzxn ckxnc
    jezu
    nie wytrzymam
    jak to?
    Louis ją uderzył?
    Boże
    nie wierze
    I jeszcze Harry i Ci 'oni'
    skrzywdzą Louisa, tak jak to on skrzywdził Jamie.
    Nie no
    dzięki, że tłumaczysz.
    @xForever__Alone

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam łzy w oczach, cudowny

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG nie mogę uwierzyć że Louis uderzył Jamie! Jak on mógł?! Szkoda mi Harrego ;_____; i Jamie oczywiście... Dałabyś radę dodać trochę szybciej rozdział bo nie wytrzymam do piątku ;_________; Ploooooooooooooosę :3

    OdpowiedzUsuń
  6. awh, moje serce właśnie szaleje!
    ten rozdział był cudowny asjdkjasffsa
    wiem, że to wredne, ale mam nadzieję, że "oni" szybko zainteresują się Louis'em hahah
    @ohlittlepayneon

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty rozdział *__*
    Louis to debil *bluzga do monitora na Lou*
    Oni też go nie polubią?Już się boję.
    Boże ten suchar z Obamą, hahahahahahahahaha, aż mnie brzuch rozbolał xd
    Pozdrawiam ; 33

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta groźba w ostatnim zdaniu.. Mój Boże, czuję że coś będzie się działo! Biedny Louis, jeszcze pewnie nie wie co go czeka :D
    Buahahahahahaah <3
    @louisatemyname

    OdpowiedzUsuń
  9. Omg. Co wstąpiło w Louisa? -.-
    Niech Jamie go oleje i idzie do Harry'ego <3
    @TheAsiaShow_xx

    OdpowiedzUsuń
  10. nieźle nie spodziewałam się tego po Lou *o*

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny rozdział! uuu lala la robi sie tajemniczo.... oni nie polubią Louisa.... jak Lou mógł to zrobić?
    haha twój suchar mnie rozjebał szczerze mówiąc ;)
    doo następnego ;) mam nadzieję że miło spędzasz ten śliczny, piątkowy wieczór...

    OdpowiedzUsuń
  12. O boże jak Louis mógł uderzyć Jamie???!! Miałam łzy w oczach jak harry tak się martwił o Jamie. Ona powinna iść z harrym i olać Louisa. A ta ostatnia linijka "Jedna rzecz jest pewna. Nie lubiłem Louisa. I wiedziałem, że oni też go nie polubią" zrobiło się groźnie. Aż się boje co oni mogą lub zrobią Louisowi. Pozdrawiam @Caroline_2000pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Ojejjjj ale się porobiło ....
    Nie spodziewałam się tego po Louisie :)
    Ciekawe co będzie dalejj ...
    Juz sie doczekac nie moge nastepnego rozdzialu :D pozdrawiam :D <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  14. ojejku no, myślałam że Harry ją wyniesie na rękach, że coś zrobi innego..
    Ale ONI nei polubią Louisa, to będzie qv2nbmjhdcmvinhgjn <3
    @youornobody

    OdpowiedzUsuń
  15. OMG JAK LOUIS MÓGŁ UDERZYĆ JAMIE?
    Fajnie by było gdyby było jeszcze więcej perspektywa Harrego.
    Omg,on się tak o nią martwił..
    I ONI nie polubią Lou, ciekawe co będzie.
    DODAWAJ SZYBKO NASTĘPNY
    DXWEJDNWEJWJXEN
    ~ @_hug_me_nialler

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja myślałam , że jak Lou uderzył Jamie to Harry na niego ryknie czy też uderzy ;D
    Jejkuuuuuuuu dziękuje ci za tłumaczenie ! Jesteś nieziemska ! Much love <33

    Zapraszam cię również do siebie. Ff o Harrym , bad boyu ;)
    http://thedarknessoffate.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Omomomom!!!! Pod poprzednim nie zostawiłem komentarza przepraszam. O się dzieje ale jqk Lou mógł ją uderzyć??!! Nie ładnie czekam na kolejne (serio nie chodzisz że mną do klasy bo moi koledzy cały czas wcisną takimi sucharami) @RoomJDirection

    OdpowiedzUsuń
  18. cudo !!!!!!!!1
    jak on kurw mógł ją uderzyć?! pierdolony Lou

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak Lou może się tak zachowywać ??
    Niedobrze. Czekam nn ♡

    OdpowiedzUsuń
  20. Kocham to i czekam nn :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Aaaaaaaaa nowy rozdział! Super jest nie moge doczekać sie następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetne tłumaczenie :D

    Uhuhu no to Louis masz już przejebane xd Jak mogłeś uderzyć Jamie ?? xd

    Już nie mogę się doczekać nn :D
    @Carrie_128

    OdpowiedzUsuń
  23. *o*
    No , no .
    Louis sie wkurwil xD

    OdpowiedzUsuń
  24. Louis, co Ty palnąłeś?! I teraz "oni" zrobią coś Lou, bo Harry go nie lubi. Akcja coraz bardziej się rozwija i trzyma w napięciu. Pokochałam to tłumaczenie od pierwszego rozdziału. Świetnie wykonujesz swoją robotę. Tak trzymaj! x Hahaha, Obama najlepszy! XD

    OdpowiedzUsuń
  25. no nieźle... oni załatwią louisa!!!
    kurde.. przez to opowiadanie to ja zaczynam się robić jakaś szalona XDD

    OdpowiedzUsuń
  26. Oni go nie lubią . Naprawdę zaczynam się bać !!!!

    OdpowiedzUsuń
  27. jejku jesteś cudowna, cudowna, cudowna *.* dziękuje, że tak szybko dodajesz rozdziały xx

    OdpowiedzUsuń
  28. cudowny rodział <333 czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  29. O kurwa Harry nie lubi Louisa czyli oni też go nie lubią czyli Louis ma przejebane! E tam i tak go nie lubię xd a tak poza tym to Harry jest taki słodki że nie mogę *.*

    OdpowiedzUsuń
  30. Kurwa jakie to zajebiste asdfghjkl

    OdpowiedzUsuń
  31. A juz myślałam, że uda się Harremu wyjść niepostrzeżenie.
    Teraz jak Harry nielubi Lou to Lou bd miał te głosy.Szkoda,że Jamie nie pojechała razem z Harrym.
    Świetny rozdział
    Czekam na nect
    @JustinePyane81

    OdpowiedzUsuń
  32. OMFG!!! świetne :D louis spierdalaj xoxo loolllzzz mój tata cały czas wali tym sucharem xD czekam na nstępny :)xx

    OdpowiedzUsuń
  33. przeczytałam dzisiaj cały ten ff i jest naprwde niesamowity!polecono mi go na tt i jest SWIETNY!!nie moge doczekac sie nastpnego rozdzialu xxxxx

    OdpowiedzUsuń
  34. omg "oni też go nie polubią", już się boję o lou hahah. świetnie tłumaczysz i cieszę się że w ogóle to tłumaczysz, jedno z najlepszych ff:)

    OdpowiedzUsuń
  35. Rozdział świetny, zresztą tak jak każdy ! :)
    Zapraszam do mnie, ff z Harrym Sytlesem i Lily Collins w roli głównej.
    http://revenge-is-bittersweet.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  36. Cudowne*.*
    Nie mogę się już doczekać kiedy do akcji wkroczą "oni" :)

    OdpowiedzUsuń