niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 45

 DOPÓKI NIE WROCĘ DO POLSKI NIE BEDĘ INFORMOWAĆ WAS O NOWYCH ROZDZIAŁACH NA TWITTERZE, PONIEWAŻ ZWYCZAJNIE NIE MAM JAK. 
_______________________________________

*Jamie's Pov*
Próbowałam utrzymać moje oczy otwarte, gdy przypominałam sobie smak ust Harry'ego leżąc na moim pustym łóżku. Nie było go już od trzech godzin i straszliwie za nim tęskniłam. Powiedział, że idzie spotkać się z dawnym przyjacielem, bez wątpienia chodziło mu o Zayna. Ale dlaczego musiał do niego iść? Co wiedział Zayn czego ja nie wiedziałam?
Za bardzo się tym wszystkim przejmowałam. Wszystko przez telefon, który wcześniej dostałam. Rodzice Louisa zadzwonili do mnie, by poinformować mnie, że pogrzeb będzie w następny czwartek. Dlaczego? Dziesięć dni przed jego urodzinami? Słuchanie słabego i roztrzęsionego głosu jego matki było straszne. Czułam się źle z tym, że nigdy jej nie odwiedziłam. Jeszcze gorsze było to, że zostałam poproszona o wygłoszenie mowy na pogrzebie dlatego, że byłam jedyną osobą, z którą był naprawdę blisko przed samobójstwem.
Wzięłam w dłoń długopis i jakiś zeszyt, i zaczęłam skrobać jakieś bezużyteczne notatki. Leżałam na brzuchu, próbując wymyśleć jedno słowo by opisać Louisa. Dupek, agresywny, leniwy, kontrolujący. Nie szło mi najlepiej.
Podniosłam głowę, gdy usłyszałam jak cicho otwierają się drzwi wejściowe. Przeszedł mnie dreszcz na myśl, że byłam sama w takiej dużej, pustej przestrzeni. To było dziwne i naprawdę przerażające. Podparłam się na łokciach, by wyjrzeć przez małą szparę w drzwiach.
- Przepraszam, że zajęło mi to tak dużo czasu...
Prawie wyskoczyłam ze skóry na dźwięk jego głosu. Serce biło mi jak szalone, gdy nagle Harry wbiegł zdyszany do mojego pokoju.
- Jezu Chryste - westchnęłam, uspokajając się wiedząc, że to tylko Harry. - Wystraszyłeś mnie.
- Nie chciałem - szepnął i położył się obok mnie. - Co robisz?
- Ja tylko... piszę coś - mruknęłam niepewnie sprawiając, że Harry posłał mi skonsternowane spojrzenie. Nie wiedziałam dlaczego tak na mnie patrzył, sam przecież zniknął na trzy godziny. - Gdzie byłeś?
Westchnął krótko.
- U Zayna.
Wiedziałam to... Ale dlaczego? Czy chodziło o coś, czego nie mógł mi powiedzieć?
- Dobrze się bawiłeś?
Zaśmiał się cicho, wzruszając ramionami i pokręcił głową. Nie powiedziałam nic więcej. Harry pochylił się nad moim ramieniem i cicho mruknął.
- Chyba wkrótce będzie ze mną lepiej.
Próbowałam ukryć mój uśmiech, po części dlatego, że nie wierzyłam w to wszystko co opowiadał, że widzi i słyszy. Chociaż po zobaczeniu tego znaku na jego plecach, nie byłam już pewna w co powinnam wierzyć.
- Zayn ci pomoże?
Mruknął w odpowiedzi, co chyba znaczyło "tak".
Nie chciałam zadawać mu więcęj pytań, to sprawiało, że popadałam w jeszcze większą paranoję. Na przykład to zdarzenie w szpitalu totalnie mnie przeraziło. Co jeśli naprawdę widział tą nieżyjącą Ariel na tamtym oddziale?
- Hej - odezwałam się cicho. - Pamiętasz swoją koleżankę, Ariel?
Czułam jak jego ciało się napina, co dało mi do zrozumienia, że nie czuje się komfortowo rozmawiając o tym. - Tak... Dlaczego pytasz?
- Tak tylko się zastanawiam. Nie widziałeś jej już jakiś czas. - uśmiechnęłam się sztucznie i odwróciłam głowę, by krótko pocałować go w czoło.
- No... - mruknął niepewnie. - Ostatnio spędzałem cały swój czas z tobą.
Lekko się uśmiechnęłam i wróciłam myślami do przygotowania tej głupiej przemowy, a Harry znów oparł głowę na moim ramieniu. Wyglądał na zaintrygowanego. Miałam nadzieję, że nie zaoferuje mi pomocy.
- Co piszesz?
- Mowę na pogrzeb Louisa - odpowiedziałam szybko, pozwalając mojemu kreatywnemu umysłowi znowu pokazać na co go stać... Dalej nic nie napisałam. Nie mogłam wymyśleć nawet jednej rzeczy i martwiło mnie to.
- Co zamierzasz powiedzieć? - zapytał zaciekawiony i lekko podejrzliwy. Boże, chciałabym móc odpowiedzieć na to pytanie.
- Właśnie o to chodzi. Nie wiem - w końcu się poddałam. Przygnębiały mnie wspomnienia związane z Louisem, a najgorsze było to, że żadne z nich nie było dobre. - Powinnam napisać o tym, jaką Louis był wspaniałą osobą, ale... on taki nie był. Nie mogę wymyśleć o nim nawet jednej pozytywnej rzeczy.
Harry przysunął się bliżej, sprawdzając co już napisałam. To był tylko jeden wielki bałagan.
- Hmmm... Musi być coś co możesz powiedzieć.
Pokręciłam głową nie zgadzając się. Zazwyczaj Harry miał rację, ale tym razem absolutnie się mylił. Nie było nic miłego do powiedzenia o Louisie.
- Pomóż mi, Harry.
Jęknął i oblizał usta, wahając się. Wyglądał jakby w jego głowie przewijały się tysiące myśli.
- Kochał cię, tak? - zapytał niewyraźnie, a ja nieśmiało skinęłam głową.  - Więc powiedz, że był kochający.
- Co jeszcze? - od razu zapytałam notując wszystko, a Harry posłał mi prosty uśmiech.
- Był dobrym człowiekiem - szepnął, a ja uniosłam brwi na jego słowa. Nie mogłam uwierzyć że to powiedział, wiedząc jakie mieli ze sobą stosunki.
- Dlaczego tak mówisz? - zapytałam zdezorientowana.
- Moja mama mówiła mi, że dobro jest w każdym z nas, jednak jest też zło. Ona wybrała bycie dobrym człowiekiem.  - mruknął jak dziecko. Uwielbiałam to jak jego oczy się ożywiały za każdym razem, gdy mówił o swojej matce.
- Dobry człowiek - powtórzyłam, dopisując to do moich notatek. Był w tym dobry. - Co jeszcze?
- Możesz skłamać, jeśli chcesz.
To była kusząca propozycja, ale nie mogłam tego zrobić. Chciałam być szczera, nawet jeśli miałam mało powiedzieć. Potrzebowałam tylko małej pomocy, a Harry z pewnością mógł mi jej udzielić. Nawet jeśli mielibyśmy przez to nie spać całą noc. Ochh... pieprzyć to. Będę kłamać.
- Ummm powiem, że był mądry i umm... że miał wielkie serce - wymyśliłam i zaczęłam spisywać pomysły, które zaczęły przychodzić mi do głowy. Po chwili jednak znowu się zacięłam. Przygryzłam wargę zanim się odezwałam.
- Co jeszcze?
Harry westchnął, przewrócił się na plecy i wgapiał w sufit, Westchnął przeciągle i dziwnie mruknął.
- Hmm, a jak opisałabyś mnie?
Podstępny uśmieszek od razu pojawił się na moich ustach.
- Mam spisywać pozytywne rzeczy, pamiętasz?
Westchnął w odpowiedzi i miałam nadzieję, że zrobił to z sarkazmem.
- No weź, chcę wiedzieć co o mnie myślisz.
Matko, było tyle rzeczy do powiedzenia o Harrym. Jego nerwowy uśmiech, który pojawia się na jego przepięknej twarzy, kiedy komplementuję jego wygląd. Tak naprawdę myślałam, że on wiedział jak na mnie działał. Jednak nie zamierzałam już robić z tego afery.
- Uhh... jesteś miły - zaczęłam.  
Wow, dobry początek...
- Skromny, inteligentny, przystojny, delikatny...
- Zaraz chyba się popłaczę... - szepnął sarkastycznie, wycierając dłonią sztuczną łzę z policzka. Był też zabawny... czasami...  - Myślę, że masz już wystarczająco dużo przymiotników.
Westchnęłam zgadzając się i odłożyłam zeszyt i długopis na mały stolik. Poczułam jak ręce Harry'ego oplatają mnie w talii i przyciągają do niego. Oboje siedzieliśmy. Jego palce szybko znalazły się pod krawędzią mojej koszulki. Zdjął ją ze mnie i złożył delikatny pocałunek na moim ramieniu.
Teraz cały czas był albo strasznie słodki, albo kontrolujący, tak jak teraz kiedy rozbierał mnie do snu. Przykrył mnie kołdrą, wpatrując się we mnie intensywnie, gdy się kładłam,
- Idź spać.
- Dlaczego ty się nie kładziesz? - zapytałam marszcząc brwi, a on cicho jęknął wahając się.
- Nie jestem zmęczony - mruknął pod nosem. - Chyba pójdę na spacer, żeby oczyścić myśli.
- Harry - szepnęłam zdezorientowana, chwytając go za dłoń. - Wszystko w porządku?
- Tak, wszystko w porządku - zapewnił mnie. - Poczekam aż zaśniesz, a potem pójdę.
- Zostań na noc - próbowałam go przekonać. Proszę, nie zostawiaj mnie samej, jestem samotna, potrzebuję cię. Musiał to zrozumieć.
Harry wzruszył ramionami.
- Zostanę. Przyjdę do łóżka, kiedy będę już zmęczony - powiedział stanowczo, dalej trzymając moją ciepłą dłoń. Wydęłam wargi i szerzej otworzyłam oczy, a jego wzrok od razu złagodniał.
- Nie patrz tak na mnie - powiedział cicho marszcząc brwi. Czy on naprawdę nie chciał ze mną zostać?
- Po prostu poleż ze mną zanim zasnę - poprosiłam. - Harry, potrzebuję cię.
Jęknął cicho, ale zaakceptował moją propozycję. Położył się obok mnie i objął mnie ramieniem. Przysunęłam się bliżej niego. Z wdzięcznością przycisnęłam swoje usta do jego. Czasem był taki kochający i delikatny. To mi przypominało o tym jaki był niewinny. Albo raczej jak niewinnego udawał.
- Mam kolejne słowo, by cię opisać - szepnęłam uśmiechając się, a on spojrzał na mnie zaciekawiony.
- Jakie? - zapytał, uśmiechając się półgębkiem.
- Niegroźny.
Nigdy nie widziałam, żeby czyjś uśmiech tak szybko zniknął. Harry zmarszczył brwi i przyciągnął moją głowę w zagłębienie między jego szyją a ramieniem.
- Coś nie tak? - zapytałam zdezorientowana, patrząc jak nagle posmutniał. Nie wiedziałam dlaczego próbuje to wszystko zignorować.
- Nie lubię tego słowa - powiedział cicho.
- Dlaczego?
Uraziłam go, używając takiego słowa? Jak dla mnie trochę za bardzo dramatyzował. Przecież to był komplement,
Usłyszałam jak bierze głęboki wdech.
- Raczej nie nazwałbym siebie niegroźnym.



____________________________________
POZDRAWIAM Z CHICAGO!!! :D

Czy widzieliście ile było komentarzy pod ostatnim rozdziałem?
Bo ja tak i nie podoba mi się ta liczba....

Nie wiem na kiedy uda mi się przetłumaczyć kolejny rozdział ://

niedziela, 15 czerwca 2014

Rozdział 44

Zacisnął zęby, dając mi do zrozumienia, że próbuje zapanować nad złością. Podniósł lewą rękę i zakrył nią usta. Cofnął się o krok i w końcu opuścił dłoń, i się odezwał.
- Powiedz mi co się stało.
Zmartwiony wzruszyłem ramionami i nerwowo podrapałem się po tyle głowy, gdy on cały czas się we mnie wpatrywał.
- Oboje wiedzieliśmy, że do tego dojdzie...
- Nie, Harry... Chcę, żebyś mi powiedział jak to się stało! - warknął, a ja odskoczyłem ze strachu. Nieśmiało spuściłem wzrok na podłogę. Siła Zayna mnie onieśmielała. 
- Skoczył z mostu Hounslow dwa dni temu. Jamie próbowała go powstrzymać, ale...
- Ona nie wie, że to twoja wina, prawda? - przerwał mi, a ja zamilkłem.
- Nie - szepnąłem. - Nie wie.
-To już trzecia osoba, tak? - rzucił, nie spuszczając ze mnie wzroku. - Kto będzie następny? Jamie?
- Wiesz, że nigdy bym jej nie skrzywdził...
- Nie wiem, kurwa! - krzyknął wściekły, po czym próbował znów nad sobą zapanować. 
Wiedziałem, że nadwyrężam jego cierpliwość. Powoli i spokojnie znów się odezwałem.
- Wiem, że możesz mi pomóc...
- Nie, właśnie o to chodzi Harry - zaczął i od razu wiedziałem, że nie spodoba mi się to co  zaraz powie. - Nie wiem czy mogę.
Głęboko westchnąłem kręcąc głową. Zastanawiałem się co powiedzieć Zaynowi, żeby zmienił zdanie. Nagle coś przyszło mi do głowy. Mimo tego jak pokręcone to było, mogło zadziałać.
- Chcesz się założyć?
Zayn zmarszczył brwi zdezorientowany i podejrzliwie skrzyżował ramiona. Nie chciałem tego robić... Ale wiedziałem, że to go sprowokuje.
- Jaki zakład masz na myśli?
Wzruszyłem ramionami. 
- Jeśli znajdziesz sposób by mi pomóc, wtedy ja... Ja nigdy więcej nie będę zawracał ci niczym głowy - szepnąłem, patrząc na niego i szukając jakichkolwiek oznak zmartwienia... Nie znalazłem ich.  - Ale jeśli ci cię nie uda, pozwolisz mi widywać się z Jamie. 
Westchnął cicho i odwrócił głowę w inną stronę. Po chwili jego wzrok znów napotkał mój i z lekkim wahaniem się odezwał.
- Naprawdę myślisz, że mogę ci pomóc?
Czy naprawdę myślałem, że może mi pomóc? Oczywiście, że nie. Jednak potrzebowałem pomocy, jakiejkolwiek. 
- Wiem, że możesz spróbować. Nie jestem pewien, czy możesz zrobić coś by ich powstrzymać.
Niespodziewanie Zayn posłał mi podstępny uśmiech. Oblizałem usta stresując się. On uśmiechnął się szeroko i zrobił krok w moją stronę.
- Mogę sprawić, by ten zakład stał się jeszcze bardziej interesujący.
Uniosłem podejrzliwie brwi, czekając na to co miał do powiedzenia. 
- Pomogę ci, Harry. Jednak nie wiemy, czy jestem w stanie powstrzymać głosy.
Przechyliłem głowę na bok. Byłem zaintrygowany tym wszystkim. 
- Mów dalej...
- Jeśli nie uda mi się, będziesz się widywał z Jamie tak często jak będziesz chciał - powiedział.
Przecież przed chwilą sam to powiedziałem... 
- Ale jeśli ci pomogę... Jamie dowie się co naprawdę stało się Louisowi.
Powinienem był się domyśleć, że do tego dojdzie. Czasem Zayn był bezlitosny. Jednak z drugiej strony, praktycznie zamordowałem niewinnego człowieka, który był bliski Jamie.
- Więc jeśli wygrasz to jej powiesz?
Uśmiechnął się podstępnie w reakcji na moje pytanie i pokręcił przecząco głową. 
- Nie, ty jej powiesz.
Poczułem jak zaciska mi się gardło i przygryzłem wargę. To była poważna sprawa. Desperacko potrzebowałem uwolnić się od głosów i one o tym wiedziały. Po tym wszystkim, były naprawdę źle nastawione do Zayna.
- Zgoda - cicho powiedziałem, chcąc jak najszybciej mieć to za sobą. Już nie wiedziałem, która opcja była lepsza. Tak czy inaczej to i tak nie skończyłoby się dobrze.
- Więc się dogadaliśmy? - wyciągnął do mnie rękę.
Czułem, że mógłbym wyciągnąć z tego jeszcze więcej, ale nie chciałem, żeby było to coś głupiego. Chciałem, żeby to było coś czego potrzebowałem.
- Jeszcze jedna rzecz - dodałem. - Jeśli wygram, będziesz musiał zabrać mnie na drinka. 
Zayn posłał mi zmieszane spojrzenie i zmarszczył brwi.
- Chcesz ze mną gdzieś wyjść?
Pokiwałem głową.
- Nie mam nikogo z kim się bardziej koleguję. Oczywiście, że chcę.
- Oookej - powiedział przeciągle. - Daj mi miesiąc, a będziesz normalny - uśmiechnął się szeroko, a ja w końcu uścisnąłem jego dłoń.
- Trzydzieści dni - zgodziłem się. - No to mamy zakład.
Chwilę później Zayn wziął swojego laptopa i powiedział żebym usiadł, co chętnie zrobiłem. Nie sądziłem, że poszukiwania w czymś pomogą, ale on uparł się, że mi pomoże. Najprawdopodobniej dlatego, że nie chciał pójść ze mną na drinka.
- Pokaż mi ten symbol, Harry - mruknął. 
Westchnąłem i podniosłem koszulkę tak, by było widać moje plecy. Kilka sekund później usłyszałem charakterystyczne kliknięcie. Odwróciłem się i zobaczyłem Zayna robiącego zdjęcie swoim telefonem. 
- Co robisz? - zapytałem podejrzliwie, poprawiając koszulkę i wygodnie siadając na kanapie.
- Wysyłam maila ze zdjęciem do grupy badaczy zjawisk paranormalnych - powiedział, jakby to nie było nic nadzwyczajnego. Chyba trochę go poniosło.
- Jak oni mają mi pomóc? - westchnąłem, patrząc jak Zayn siada obok mnie i skupia swój wzrok na ekranie laptopa. 
- Mogą powiedzieć nam co oznacza ten symbol i czy jest dziełem szatana, czy nie - szepnął, a przez moje ciało przebiegł dreszcz. 
Czułem, że oni są niespokojni bo wiedzieli, że chcę ich powstrzymać.


~

*Dwie godziny później*
Leżałem na miękkiej kanapie Zayna z nogami, na których postawił swojego laptopa, na jego kolanach. Nie była to idealna pozycja, ale było mi zimno w stopy, a to było jedyne rozwiązanie jakie przyszło mu do głowy. Nie mogłem narzekać, przynajmniej było mi ciepło.
- Więc... - Zayn próbował zacząć jakąś rozmowę. - Jak poważna jest twoja relacja z Jamie?
Wzruszyłem ramionami i oparłem głowę o miękkie poduszki. Jego mieszkanie było naprawdę fajne. 
- Dość poważna.
Usłyszałem cichy śmiech i spodziewałem się, że w głowie miał już pełno zgryźliwych i wrednych komentarzy na ten temat. Jednak zachował to dla siebie. 
- Jesteście tak jakby parą?
Nie wiedziałem, czy powinienem odpowiadać na to pytanie. To znaczy... przecież musieliśmy być. Powiedziała mi, że jest moja, a ja byłem jej. Czy to nie znaczyło, że jesteśmy parą? Bałem się głośno tego stwierdzić.
- Uh... jesteśmy razem.. jeśli o to ci chodzi - odpowiedziałem niepewnie, po czym od razu zmarszczyłem brwi. Czy to dziwnie zabrzmiało?
- Jest pierwszą dziewczyną z jaką kiedykolwiek byłeś, prawa? - Zayn zapytał lekko rozbawionym tonem, jednak zignorowałem to i dumnie pokiwałem twierdząco głową.
Tak naprawdę wcale nie byłem z tego dumny. To było dziwne być dwudziestodwuletnim prawiczkiem.
- Cholera, Harry - Zayn prawie podskoczył sprawiając, że zabrałem nogi z jego kolan i usiadłem. - Odpowiedzieli na maila.
- Co? - wziąłem głęboki wdech i przysunąłem się bliżej niego.
- Masz, przeczytaj - przesunął laptop bliżej mnie, a ja zacząłem czytać długi tekst.


Do: Zayn Malik

Witam. 
Dziękuję za wiadomość. Mam dla ciebie parę informacji dotyczących tego symbolu.
Jego historia sięga połowy XVIw., kiedy to czary stały się popularne. 
Mówią, że pewna młoda kobieta była opętana przez demona - Belphegora, który jest jednym z siedmiu książąt piekła. Pomagał ludziom dokonywać różnych odkryć, a później przejmował władzę nad ich umysłami. 
Tamta kobieta wierzyła, że widzi dusze i demony. Zrobiła sobie ten sam symbol na skórze, by ostrzec ludzi przed głosami, które były podobno w jej głowie. 
Jeśli dalej masz wątpliwości - tak, to jest szatański symbol.
Ostatecznie kobieta została skazana na egzekucję za uprawianie czarnej magii i niektórzy mówią, że jej dusza ma moc by wchodzić w ciała ludzi, którzy mają jakiekolwiek zdolności nadprzyrodzone. 
Proszę pamiętać, że nie ma żadnych konkretnych dowodów na to, że tamte wydarzenia miały miejsce. To tylko stara historia przekazywana z pokolenia na pokolenie. Sam w nią nie wierzyłem, dopóki nie zobaczyłem zdjęcia, które przysłałeś. To może być solidny dowód na to, że twój przyjaciel ma w sobie część duszy tej kobiety. Jeśli nie, to wtedy oznaczałoby, że jest opętany przez Belphegora. 
Normalnie nie wierzę w te mistyczne historie, jednak Belphegor to zupełnie inna sprawa.
Chciałbym przyjechać do Londynu i zobaczyć tego chłopaka na własne oczy. Wtedy mam nadzieję, że uda mi się pomóc uwolnić go od demona żyjącego w jego ciele. 
Mam nadzieję, że nie będziecie mieli nic przeciwko mojej wizycie. Mam niezbyt dobre przeczucia związane z tym symbolem. Widziałem go wiele razy, ale nigdy w takiej formie. 
Proszę o odpowiedź tak szybko, jak jest to możliwe.

Z poważaniem, Liam Payne - badacz zjawisk paranormalnych.



(korekta: Aga)
______________________________

Trolololo spokojnie, autorka wymyśliła to wszystko xD
Nie musicie się bać, że was też opęta Belphegor :))))

A TAK WGL TO KOMPUTER MI SIĘ POPSUŁ!!! :c

OD RAZU MÓWIĘ, ŻE NIE WIEM KIEDY BĘDZIE KOLEJNY ROZDZIAŁ. 
W SOBOTĘ LECĘ SAMA NA MIESIĄC DO CHICAGO, WIĘC CAŁY TYDZIEŃ BĘDĘ SIĘ PAKOWAĆ I SRAĆ ZE STRACHU :))))))))))

 Fragment rozmowy mojej i Pati, który nie wiem jak was, ale nas śmieszy:

- Słyszałaś piłkę?
- Tak.
- A co mówiła?
- Ding dong.  

xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 43

 ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI NIEODPOWIEDNIE DLA MŁODSZYCH CZYTELNIKÓW. CZYTACIE NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ.
 __________________________________

Jego spocone ciało nakrywało moje i zbliżył swoje usta do mojej szyi.
- Odpowiedz.
Leżałam, nie mogąc złapać oddechu, nie będąc w stanie złożyć nawet krótkiego sensownego zdania. 
- H-Harry...
- Wezmę to za "tak" - szepnął i zetknął swoje krocze z moim, po czym zaczął się o mnie ocierać. Gwałtownie nabrałam powietrza z przyjemności, ale też z głębokiego szoku. Jego duże dłonie znalazły się na moich ramionach, by utrzymać mnie w miejscu, a on dalej kontynuował swoje działania. 
Szybko uwolnił się ze spodni, teraz był tylko w bokserkach i wbijał się we mnie swoim ubranym członkiem. Nigdy nie sądziłam, że Harry może taki być, jednak zachęciło mnie to, by pociągnąć to jeszcze dalej. Zaczęłam rozpinać swoje spodnie, zanim zdążyłam je zdjąć palce Harry'ego znalazły się pod ich krawędzią i sam ściągnął je z moich nóg, zostawiając mnie tylko w bieliźnie i koszulce.
Zaczął ocierać się o mnie jeszcze mocniej sprawiając, że z moich ust wydobywały się pojedyncze jęki. Wypchnęłam biodra w górę, pragnąc jeszcze więcej przyjemności. 
- Mocniej? - zapytał, a ja entuzjastycznie pokiwałam głową. 
Bez wahania zaczął napierać na mnie z większą siłą swoim twardym członkiem. Załkałam z rozkoszy. Chwycił moje nogi i dał mi do zrozumienia, że mam go nimi opleść, dzięki czemu byliśmy jeszcze bliżej. 
- Harry... - jęknęłam cicho, zarzucając ręce na jego szyję.
Jego uścisk nagle osłabł. Zniżył głowę do mojej szyi i zaczął delikatnie ssać moją skórę.
Nie przestawał się o mnie ocierać, a przyjemność wypełniająca mnie stawała się nie do zniesienia. Ze zniecierpliwienia zaczęłam wbijać paznokcie w jego plecy. Chciałam po prostu, żeby przepieprzył mnie tak mocno jak to możliwe, chciałam poczuć każdy jego centymetr wewnątrz mnie. Boże, po prostu go chciałam. 
Dalej zastanawiałam się po co przez cały czas udawał. Jak będzie się zachowywał teraz, kiedy wiem jaki jest naprawdę. Może to była po prostu jakaś jego kolejna faza? Tak jak było kilka dni temu na sesji, kiedy na mnie naskoczył...
Po niedługim czasie moje ciało się napięło.  Wiedziałam, że nie wytrzymam już dłużej z jego twardą długością ocierającą się między moimi nogami.
- Jestem blisko - powiedziałam, a Harry jeszcze bardziej przyspieszył. 
Łkałam w ekstazie, czując jak zbliża się mój szczyt. Ugryzłam jego ramię próbując powstrzymać się od krzyku. Po chwili doszłam, dalej trzymając się Harry'ego. Byłam w moim własnym świecie przyjemności. 
- Kurwa... Harry...
Zanim zdążyłam powiedzieć cokolwiek sensownego zostałam mocno odepchnięta. Uderzyłam plecami o poduszki, a Harry zaczął pocierać dłonią swojego przyjaciela przez bieliznę. Po chwili jednym szybkim rucham pozbył się bokserek i uśmiechnął się do mnie półgębkiem. 
- Obciągnij mi. 
Nieśmiało podniosłam się z łóżka i zbliżyłam się do Harry'ego lekko zdezorientowana. Trzymał swoją długość w jednej dłoni, a drugą chwycił mnie za szczękę i przyciągnął bliżej tak, że moje usta zetknęły się z jego nabrzmiałą końcówką. 
Rozdrażniona westchnęłam i zaczęłam lizać jego główkę. Nie traciłam czasu na żadne gierki i wsunęłam jego długość głęboko w swoje gardło, a on zachichotał. Byłam trochę zbyt przestraszona, by zapytać dlaczego się śmiał. 
- Boże... Mocniej...
Zaczęłam go ssać tak jakby to była moja misja. Według Harry'ego chyba serio tak było. Przyspieszyłam tępo w którym poruszałam głową w dół i górę jego twardego penisa, a on wypuścił chaotyczny jęk. Chwycił mnie za włosy, odchylił moją głowę i wsunął swojego członka jeszcze głębiej w moje gardło. 
Zakaszlałam lekko sprawiając, że  jęknął z rozkoszy, a potem znów zaczęłam ssać go tak mocno jak mogłam. Nagle wyjął swojego penisa z moich ust i zaczął przesuwać po nim swoją dłoń. Myślałam, że już dochodzi, ale z powrotem wepchnął swojego członka w moje gardło. Trochę znudziło mi się już obciąganie mu, ale skoro jeszcze nie był usatysfakcjonowany, to nie mogłam przestać. 
Moja dłoń pomagała mi pocierając go tam, gdzie nie mogłam dosięgnąć ustami. Chciałam dostarczyć mu jak najwięcej przyjemności, by szybciej osiągnął swój szczyt. Przyspieszyłam swoje ruchy, gdy poczułam jak zaczynają drętwieć mi wargi.
Po chwili jego obie ręce znalazły się na mojej głowie, zmuszając mnie do zatrzymania się, po czym sam zaczął mocno pieprzyć moje usta.  Zaczęłam się krztusić, ale to nie powstrzymało Harry'ego. Był w swoim własnym świecie. Bez ostrzeżenia, poczułam ciepłą ciecz spływającą w dół mojego gardła. Jęknęłam, gdy członek Harry'ego w końcu opuścił moje usta. Szybko przełknęłam, nie chcąc robić bałaganu i usiadłam patrząc jak Harry się uspokaja. 
Położyłam się dysząc ciężko, a Harry siedział obok mnie patrząc się w sufit. Widok nagiego Harry'ego był chyba najbardziej kuszącym widokiem jaki kiedykolwiek widziałam. 
Przybliżyłam się do niego i  usiadłam na nim okrakiem. Miał zamknięte oczy, a jego głowa w dalszym ciągu była odchylona do tyłu. To dało mi szansę, by zostawić ścieżkę pocałunków na jego szyi i szepnąć mu coś do ucha.
- Gotowy na drugą rundę? 
Harry westchnął. Byłam pewna, że odmówi. 
- Daj mi tylko minutkę. 
Jego ciało lekko się napięło, dając mi do zrozumienia żebym z niego zeszła i dała mu trochę przestrzeni. Wydawał się taki... niekochający? Jakby był tu tylko, by dostać to czego chciał. 
Wstał z łóżka, wziął narzutę i owinął ją wokół bioder jak ręcznik. Odwrócił się, by wyjść z pokoju, a wtedy moje oczy otworzyły się szerzej. Znowu miał rany na plecach, jednak te były inne. Ktoś wyrył coś w jego skórze, coś czego nie mogłam zignorować... jakiś symbol.
- Idę po szklankę wody.
Nie widziałam tego, nie mogłam. Przecież to niemożliwe, że zobaczyłam jakąś ukrytą wiadomość wyrytą na plecach Harry'ego. Był taką pokręconą osobą. To sprawiało, że czasem dostrzegałam jak nieodpowiednie to wszystko było. 
Poszłam za nim do kuchni ostrożnie obserwując znak na jego plecach. Musiało boleć, wyglądało na świeże. Jak często takie rzeczy będą się dziać?
- Harry... - odezwałam się cicho, patrząc jak stoi przy kuchennym zlewie. 
- Kim jest Harry? - mruknął sprawiając, że zmarszczyłam brwi. Żartuje, prawda? 
- Dobrze się czujesz? - zapytałam ostrożnie podchodząc do niego. Zastygł w miejscu, gdy położyłam dłoń na jego ramieniu. 
- Tak, dobrze - mruknął, po czym wziął jeszcze jeden łyk wody ze szklanki i odstawił ją. 
- Chcesz mi opowiedzieć o tych znakach na twoich plecach? Czy mam znów zgadywać kto je zrobił? To... oni? - zapytałam i poczułam jak jego ciało się napina. 
- O, mój Boże - szepnął sprawiając, że cofnęłam się o krok. - To się dzieje. 
- Co się dzieje? - zapytałam zmartwiona.
Odwrócił się i dosłownie pobiegł z powrotem do sypialni. Poszłam za nim.
- O co chodzi? - próbowałam czegoś się dowiedzieć, gdy Harry w pośpiechu się ubierał. 
- Nie mogę ci powiedzieć... Po prostu... Naprawdę chciałbym móc ci powiedzieć, Jamie... - mruknął ze współczuciem, a ja wciąż byłam zdezorientowana. 
- Możesz mi cokolwiek powiedzieć? - prosiłam, a on przez chwilę stał bez ruchu wahając się. Przygryzł wargę i wzruszył ramionami. 
- To co się przez chwilą wydarzyło... To nie byłem ja, a przynajmniej... nie do końca ja. 
- Co to ma niby znaczyć? - zapytałam, a on pokręcił głową i podszedł do mnie. 
Położył dłonie na moich policzkach i delikatnie mnie pocałował. 
- Po prostu musisz mi zaufać. Muszę iść.
- Dokąd? 
- Zobaczyć się ze starym przyjacielem.


~

*Harry's Pov*
To tu, byłem tego pewny. 
Nieśmiało zapukałem do drzwi mając nadzieję, że za chwilę powita mnie w nich znajoma twarz. Musiał tu być. 
Stawałem się kimś innym... albo czymś innym.
- Harry?
- Z-Zayn, mogę wejść?
- Pewnie - mruknął i odsunął się otwierając szerzej drzwi.  
Pełen nerwów wszedłem do środka. Nie mogłem przestać się trząść. 
- Coś nie tak?
- To się dzieje, Zayn - szepnąłem. - Oni stają się coraz silniejsi. 
- Wow, co masz na myśli? - zapytał, a ja sfrustrowany przeczesałem palcami włosy. 
- Byłem z J-Jamie i poczułem się tak jak ostatnim razem - prawie płakałem. - Jak wtedy kiedy byłem... opętany.
- Dlaczego wciąż spotykasz się z Jamie?! - krzyknął, a ja miałem ochotę nim potrząsnąć. Dlaczego cały czas tak martwił się o Jamie? 
- Zayn, coś przejmuje nade mną kontrolę - zacząłem, a on otworzył usta w szoku.
- Co?
- Spójrz na to... - ściągnąłem koszulkę przez głowę i odwróciłem się plecami do Zayna. - Jest coraz więcej ran.
- Jezu, Harry - wziął głęboki wdech. - Co to za znak?
- Znak? - zapytałem zdezorientowany.
- Ten symbol, Harry... - wyjaśnił sprawiając, że przeszedł mnie dreszcz. Nie, to nie mogło się dziać... - W-wygląda na szatański.
- To wszystko moja wina - załkałem, ze złości chowając głowę w dłoniach. Nie mogłem uwierzyć, że pozwoliłem, by to się stało.  To mnie zabijało. 
- Nie, to nieprawda... Wiesz o tym.
- Zayn, nie rozumiesz... To się pogorszyło od... - zacząłem, jednak szybko urwałem. Kompletnie zapomniałem, że on nic nie wiedział o tym co się wydarzyło tamtego dnia. 
- Od kiedy, Harry? - zapytał cicho.
Byłem tak zdesperowany, by otrzymać jakąś pomoc, że musiałem mu powiedzieć.
- Od śmierci Louisa. 



(korekta: Aga)
__________________________________

JEŚLI POWIADAMIAM WAS NA TWITTERZE O NOWYCH ROZDZIAŁACH TO PROSZĘ DODAWAJCIE TE TWEETY DO ULUBIONYCH CZY COŚ BO CHCE PRZECZYŚCIĆ LISTĘ I WYRZUCIĆ TYCH, KTÓRZY I TAK NIE CZYTAJĄ.

Suchar od Pati na dziś:
- Dlaczego blondynka nie zbliża się do ptaka?
.
.
.
.
.
.
- Bo myśli, że ją przeleci.
LOLLLLLLL xD
(((tylko niech się blondynki nie obrażają xD to tylko żart xD Pati też jest blondynką xD)))

poniedziałek, 2 czerwca 2014

KIEDY ROZDZIAŁ?

Heeeeeey :)

Powstało małe zamieszanie z tym kiedy dodaję rozdziały. Trochę nad tym pomyślałam i uznałam, że najlepszym rozwiązaniem będzie, jeśli znów będę dodawać rozdziały, kiedy będę miała czas, w zupełnie przypadkowe dni tygodnia, tak jak było na początku.

Teraz ciężko jest mi trzymać się jakichkolwiek terminów. Jest koniec roku szkolnego i nie dość, że muszę popoprawiać oceny, to jeszcze pomału muszę załatwiać różne sprawy związane z moim wyjazdem na wakacje.

Zastanawiałam się czy nie zawiesić bloga do końca czerwca, no ale chyba jednak wolicie rozdziały rzadko niż wcale xD

Tak więc nie wiem kiedy dokładnie pojawi się kolejny rozdział.

Proszę czekajcie cierpliwie i po prostu zaglądajcie tu co jakiś czas.
Na pewno nie będą robić dłuższych niż tygodniowych przerw w dodawaniu rozdziałów.

Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko tej zmianie :)

Paaaaaaaaaaaaaa :))))
Do następnego rozdziału :)))))

P.S.
TAK. W ROZDZIALE 43 BĘDZIE CZERWONA CZCIONKA XD

niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział 42

 HEEEEEY MARLENA xD
 _________________________________

Harry górował nad moim drżącym ciałem. Czułam jego gorący oddech na moich ustach co sprawiało, że byłam jeszcze słabsza. 
- Jamie, słuchasz mnie, prawda? - westchnął i uśmiechnął się pod nosem. 
- Tak - odparłam nieśmiało, nie do końca pewna czy rozumiem co do mnie mówi. 
- To dobrze, bo chcę, żeby to było jasne - powiedział, kładąc swoje duże dłonie na moich policzkach, po czym złożył delikatny pocałunek na moich ustach. 
Miałam zamęt w głowie. Nie wiedziałam dlaczego tak podoba mi się każda chwila tej sytuacji. To było całkowicie pojebane, ciekawe czy on zdawał sobie z tego sprawę. 
- Nie chcę się więcej z tobą kłócić - szepnął do mnie uspokajająco, a ja westchnęłam z ulgą. Jego ciemne oczy spojrzały wprost w moje, dając mi do zrozumienia, że nie odpuści póki się nie zgodzę. 
- Ja też - próbowałam wziąć wdech, ale on jakby zabrał cały tlen. Zasadziłam sobie mentalnego kopniaka za to, że chcę mu wybaczyć mimo tego, że stracę przez niego pracę. Jego zachowanie sprawiało, że coraz bardziej zaczynałam się zastanawiać, czy jest tego wszystkiego wart. 
Jego silne ręce objęły mnie i przyciągnęły bliżej jego ciała, a ja ledwie zdołałam odwzajemnić gest. Nie powinnam tego robić, przecież wiedziałam, że to wszystko to jedno wielkie kłamstwo. Specjalnie nałożył ubrania Louisa by wyprowadzić mnie z równowagi. Potem oczywiście wykorzystał moją słabość. 
- Nie podoba mi się, że masz na sobie te ubrania - szepnęłam lekko, mając nadzieję, że go nie rozzłoszczę. - Są Louisa. 
Odsunął się ode mnie i ewidentnie próbował ukryć głupawy uśmiech, który sunął się mu na usta. Chwycił brzeg koszulki i sprawnie przeciągnął ją przez głowę. 
- Nie będziesz musiała dłużej na nie patrzeć. 
Normalnie, te słowa ucieszyłyby mnie jak nigdy nic. Te jego niewinne ruchy, którymi próbował mnie uwieść, to jak seksowny był, nie wkładając w to żadnego wysiłku... Nigdy nie zauważyłby jaki ma to na mnie wpływ. Teraz jednak widziałam to inaczej, to wszystko było kłamstwem. 
- Jesteś cudowny, Harry - szepnęłam do niego, kryjąc w tym mały podstęp. - Nie rozumiem dlaczego nie wierzysz, kiedy ci to mówię. 
Niezgrabnie zakrył dłonią twarz, gdy cichy chichot opuścił jego usta. 
- Przestań, Jamie... Nie jestem cudowny.
Mentalnie przewróciłam oczami, jednak byłam szczęśliwa, że to powiedział. To była moja szansa na przejęcie kontroli. 
- Wiesz co myślę, Harry? - zapytałam niewinnie, a on lekko przechylił głowę, czekając aż powiem co chodzi mi po głowie.  - Myślę, że wiesz, że jesteś cudowny.
- Co takiego? - zaśmiał się, a w jego oczach dostrzegłam cień strachu. Zmarszczył brwi, jakby zaczynał rozumieć moje słowa. Tak naprawdę wiedział o czym mówiłam. Byłam tego pewna. 
- A może tylko mi się tak wydaje - lekko westchnęłam, wzruszając ramionami. - Czasem wydaje mi się, że masz moc do robienia rzeczy, o które nigdy bym cię nie podejrzewała. 
Harry nerwowo się uśmiechnął i zrobił krok w moją stronę. 
- O czym dokładnie mówisz? - zapytał i wypuścił zmieszany chichot. 
- Myślę, że wiesz o czym mówię - odpowiedziałam z uśmiechem, na co jego mina straciła radosny wyraz.  - Wiesz, że jesteś przystojny, ale nigdy się do tego nie przyznasz. 
- Dlaczego robisz z tego taki wielki problem? - zapytał, skanując moją twarz łagodnym spojrzeniem. - To głupie.
- Nie prawda - mruknęłam i w końcu dotarło do mnie co się działo. - Za każdym razem kiedy udawałeś takiego niewinnego w moim towarzystwie, jakbyś nie wiedział do czego jesteś zdol...
- Dlaczego o tym mówisz? - przerwał mi, a w jego głosie można było usłyszeć gniew. Zabrał dłonie z mojej twarzy. Był zmieszany, tak jak zaplanowałam. 
- Bo wiem, że znasz swoje możliwości. Tylko ukrywasz je przed wszystkimi...
- Jamie, przestań... Proszę...
- Wiesz dokładnie co robisz, prawda? - zapytałam z niepokojem. 
Wyglądał tak krucho w tamtym momencie i choć raz było to szczere. Dotarło do mnie, że za każdym razem kiedy mnie uwodził, udawał zagubionego i zdezorientowanego... manipulował mną w sposób, którego nie potrafiłam wyjaśnić. 
- Planowałeś ten dzień od momentu, kiedy zaczęliśmy to wszystko. - Wzięłam głęboki wdech. - Myślałeś, że rzucę dla ciebie pracę. 
Pokręcił głową, próbując przekonać mnie, że dalej jest tym samym chłopakiem, którego spotkałam kilka tygodni temu. Teraz jednak wiedziałam, że nim nie był. 
- Jamie, źle wszystko zrozumiałaś...
- Nie, teraz to ma sens - westchnęłam, pozwalając mojemu mózgowi złożyć elementy tej układanki w całość. - Dlatego przejąłeś kontrolę... Bo nie zareagowałam tak, jak chciałeś, kiedy powiedziałeś o nas pielęgniarce.
Widziałam jak jego niewinność do niego wraca. Ze strachu przeczesał dłońmi włosy. 
- Ja... Ja chciałem tylko poznać dziewczynę, która będzie gotowa zrobić dla mnie wszystko! - załkał, zaciskając dłonie w pięści. - Wybrałaś pracę zamiast mnie, Jamie!
Odsunął się ode mnie ze złością i przeszedł na drugą stronę pokoju, by się uspokoić. Patrzyłam na niego ze współczuciem, czując poczucie winy budujące się wewnątrz mnie. Nie sądziłam, że kiedykolwiek sprawi, że będę się tak czuć. 
Podeszłam do niego na tyle blisko by móc uspokajająco położyć dłoń na jego plecach, jednak jednocześnie zachowując dystans. 
- Harry... Wciąż mogę być tą dziewczyną, musisz mi tylko dać trochę czasu. 
- Minął już miesiąc - kłócił się. - Ile czasu potrzebujesz? 
Zaśmiałam się w odpowiedzi, nie wiedząc co powinnam powiedzieć. 
- Nie wiem, dopóki nie będziesz już klasyfikowany jako mój pacjent? 
Zawahałam się lekko, zastanawiając się ile miesięcy mogłoby to zająć... Chwila... Przecież i tak już nie mam pracy... To tylko kwestia czasu nim zostanę zwolniona. 
- Nie martw się o to Harry.
- Co masz na myśli? - zmarszczył brwi i przygryzł wargę, patrząc na mnie zdezorientowanym wzrokiem. 
- I tak mnie zwolnią, pamiętasz? - powiedziałam, unosząc brwi. 
Uśmiechnął się podstępnie i nie wiedziałam już jak się czuję w tej całej sytuacji. Miałam przed sobą półnagiego Harry'ego uśmiechającego się do mnie z satysfakcją. Kosztowało mnie to utratę pracy. Jeśli to nie było popieprzone, to już nie wiedziałam co było. 
- Wiesz... - mruknął, zbliżając się do mnie i pochylając się tak, że nasze twarze były na jednym poziomie. - Zawsze możesz znaleźć nową pracę.
- To nie jest takie proste - jęknęłam. 
Jedyne na czym byłam w stanie się wtedy skupić były pełne usta Harry'ego zbliżające się do moich. W końcu delikatnie się złączyły, a ja przygryzłam jego dolną wargę dodając mu odwagi. 
- Wiem, że wcale nie jesteś taki niewinny, Harry - uśmiechnęłam się lekko. - Przestań udawać i pokaż mi na co naprawdę cię stać.
Nie musiałam mówić nic więcej. Dłonie Harry'ego od razu znalazły się na mojej pupie i podniósł mnie, zmuszając bym oplotła nogi wokół jego ciała. 
Nie minęło dużo czasu nim zaczął nieść mnie do sypialni. Rzucił mnie na łóżko, a po chwili był już obok mnie. Nakrył mnie swoim ciałem, upewniając się, że nie kładzie na mnie zbyt dużego nacisku. Zbliżył swoje usta do moich, jednak nagle się odsunął z wielkim uśmiechem na twarzy. 
- Chcesz, żebym przejął kontrolę?



(korekta: Aga)

______________________________

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI DNIA DZIECKA XD

Suchar od Pati na dziś: 
- Co wyjdzie jak blondynka wyjdzie spod prysznica?
.
.
.
.
.
.
- Czysta głupota.
LOLLLLLLLLLLL xD