wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 9

Mój samochód nagle się zatrzymał, a ja wciąż gapiłam się na chłopaka na ławce. To na pewno był Harry, ale nie miałam pojęcia dlaczego siedzi na ławce, w deszczu o północy. To było niezwykle głupie, nie wspominając, że też straszliwie niebezpieczne.
Chwyciłam mój parasol i szybko go otworzyłam wysiadając z auta. Pośpiesznie opuściłam kochane ciepełko mojego samochodu i wyszłam pod lejący się z nieba deszcz. Przynajmniej miałam parasol i nie będę tak przemoknięta jak Harry.
Zbliżyłam się do ociekającego wodę chłopaka na ławce, próbując trzymać swój parasol także nad nim.
- Jezu Chryste, Harry! - krzyknęłam, a on nawet nie drgnął na dźwięk mojego głośnego tonu. - Dlaczego do cholery jesteś na podwórku, o tej porze w nocy, w czasie burzy?!
Patrzył prosto przed siebie, a deszcz spływał po jego twarzy, siedział jakby nic się nie działo. Typowy Harry. Było mi przeraźliwie zimno, a byłam ubrana w kilka warstw ubrań. Tymczasem Harry miał na sobie tylko czarny płaszcz. Musi mu być strasznie zimno, chciałam go zabrać w jakieś ciepłe miejsce.
- Za-Zatrzasnąłem swoje mieszkanie. - cały się trząsł, ledwie go słyszałam w tym deszczu. - Wy-Wyszedłem na spacer jakąś go-godzinę temu i zaczęło padać. Więc ch-chciałem wziąć moje klucze... I one po p-prostu... Z-zniknęły. - powiedział niepewnie, ale wydawał się uznawać to za dość zabawne, bo nerwowo zachichotał.
- Nie mają zapasowego klucza w lobby? - zasugerowałam, kucając na przeciwko niego, trzymając parasol bardziej nad nim, niż nad sobą. Byłam taka zagubiona, dlaczego siedział na deszczu? Wiedziałam, że jest chory, ale byłam pewna, że nie jest głupi.
- Zamknęli r-recepcje o jedenastej. To trochę śmieszne, n-naprawdę. Co jeśli ktoś zgubił by klucze do mieszkania czy c-coś...? - zapytał z niedowierzaniem. Modliłam się, żeby chociaż raz mi normalnie odpowiedział.
- Masz na myśli kogoś takiego jak ty? - zauważyłam.
- Och, tak.
- Nie możesz tu zostać całą noc, Harry. - powiedziałam kręcąc głową, w końcu na mnie spojrzał swoimi szczerymi oczami. - Znajdę ci miejsce na oddziale na noc.
- Nie w-wracam tam. - burknął, krzyżując ręce. Wiedziałam, że mógł się ze mną kłócić całą noc. Nie było mowy, że zostawię go tu samego na deszczu, ale wiedziałam też, że nie pozwoli zabrać go do szpitala.
- O której otwierają recepcję? - zapytałam z czystej ciekawości. Chwilę się zawahał i w końcu odpowiedział.
- Wydaje mi się, że około szóstej. - mruknął.
- Jedziesz ze mną. - powiedziałam głosem nie przyjmującym sprzeciwu, ale nie musiałam tego robić, bo on wyjątkowo się zgodził. Wkrótce wstał z ławki, a ja chwyciłam go za ramię i pociągnęłam go do samochodu.
- Jestem cały przemoczony, Jamie. Nie chcę tak wsiadać do twojego s-samochodu. - powiedział w zamyśleniu, i przez chwilę nawet się uśmiechnęłam przez tą jego uprzejmość. Ale było mi tak zimno, że bardziej byłam skupiona na wsadzeniu nas obojga do samochodu.
- Chcę cię tylko zabrać z tego deszczu. Wsiadaj, szybko. - kazałam mu i otworzyłam mu drzwi. Wsiadł z wdzięcznością. Gdy tylko usiadłam w aucie, wrzuciłam parasol na tylne siedzenie i zaczęłam jechać.
- Za każdym razem, gdy robisz postępy, ty robisz coś takiego. W ogóle nie ogarniam cię. Mogłeś przynajmniej stanąć pod dachem albo...czekaj. Harry, dlaczego poszedłeś na spacer o tej godzinie?! -krzyknęłam, a on skulił się na siedzeniu. Szybko włączyłam ogrzewanie, żeby spróbować go trochę ogrzać, czekając na jego odpowiedź.
- Nie będę z tobą rozmawiał, dopóki nie przestaniesz podnosić głosu. - powiedział dosadnie ze smutną miną.
Wzięłam głęboki oddech próbując się uspokoić. Wiedziałam, że Harry będzie się dziwnie zachowywał, ale ze względu na niego byłam skłonna się odprężyć. Chciałam zachowywać się przy nim normalnie i przeprowadzić normalną rozmowę.
- Proszę, odpowiedz na moje pytanie. - szepnęłam, trzymając wzrok na drodze. Po chwili na moment spojrzałam na niego.
- Lubię chodzić na spacery, to wszystko. - odpowiedział prosto i przypomniałam sobie, jak kilka razy chodził na długie spacery, i chciał przejść się ze mną kilka dni temu po oddziale. To było dziwne, jak te małe rzeczy sprawiały, że był jeszcze bardziej specyficzny.
- Czy ty z reguły chodzisz na spacery w nocy?
- Tak.
Dalej jechaliśmy już w ciszy. Próbowałam ukryć moje poczucie winy, gdy myślałam o tym jak złe to było. Powiedziałam Zaynowi, że nie będę ciągnąć dalej tej sprawy z Harrym, a zabieranie go do mojego mieszkania na noc z pewnością było przekroczeniem pewnej granicy.
- Jak się czujesz? -zapytałam go cicho, uciekając od myśli o tym, że stracę przez to pracę.
- Zimno. - odpowiedział, patrząc przez okno, jakby był w swoim własnym świecie. Westchnęłam, gdy spojrzałam na ogrzewanie. Było już ustawione na najwyższa możliwą temperaturę. Chciałam tylko żeby się ogrzał i trochę zrelaksował.
Natychmiast poczułam ciepło w dole brzucha, gdy położyłam delikatnie moją lewą dłoń na jego nodze. Chciałam tylko upewnić go, że chce, żeby się zrelaksował, by nie wydawało mu się, że jestem na niego zła, mimo że wcześniej na niego krzyczałam. Gdy powoli odwrócił głowę i spojrzał na mnie, wiedziałam że nie odebrał tego tylko jako przyjacielski gest.
Wiedziałam, że będę się smażyć w piekle, gdy zaczęłam powoli gładzić jego nogę. Moje palce muskały jego udo i przesuwałam je w górę i w dół. Nie byłam pewna, dlaczego to mu robiłam, ale wiedziałam, że nie miałam zamiaru przestać.
Spojrzałam na Harry'ego. Tak jak myślałam, jego oczy były wlepione w moją dłoń i patrzył jak głaszczę jego nogę. Jego twarz był lekko czerwona i nie wiedziałam, czy był to znak żebym przestała, czy żebym dalej go dotykała.
Poczułam jak moje serce przyspiesza, gdy Harry powoli wyciągnął swoją prawą dłoń i przykrył nią delikatnie moją. Bezwiednie się uśmiechnęłam gdy to zrobił, ale po chwili poczułam jak wszystko wewnątrz mi się przewraca, gdy zdjął moją dłoń ze swojego uda i szybko ją puścił, gdy była już z dala od jego nogi. Chciałam wybuchnąć płaczem z zakłopotania i upokorzenia które czułam, ale byłam pewna, że Harry czuł się jeszcze bardziej zażenowany i upokorzony niż ja.
- Przestań. - szepnął. Nie wyglądał jakby chciał o tym rozmawiać, ale też nie jakby nie przejmował się ta sprawą.
- Ja t-tylko próbowałam ci pomóc, H-Harry. Było ci zimno. - skłamałam, by uchronić się od jego surowego tonu. Chciałam zapaść się pod ziemię ze wstydu. Nie byłam zażenowana przez Harry'ego,  byłam zażenowana przez samą siebie. I moje gówniane wymówki nie oszukały go.
- Nigdy więcej tego nie rób. 

(korekta: Aga)

9 komentarzy:

  1. CZO TEN HARRY ? NIE PASOWAŁO MU ?! ;O
    ROZDZIAŁ ZAJEBISTY, BO BEZ ZAYNA XD NIE LUBIĘ GO W TYM FF XD
    IDĘ CZYTAĆ KOLEJNY ROZDZIAŁ SKKKSJMDUJSKDNSI

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG ŚWIETNY ROZDZIAŁ.
    Nie wiem co wstąpiło w Harrego, że się tak zahchował.
    Idę czytać następny omg*-*

    OdpowiedzUsuń
  3. jejciu aż 2 rozdziały?! to chyba dlatego że jest sylwester haha a rozdział jest niesamowity! muszę skończyć czytać aby szybciej przeczytać 10 rozdział!!
    @ta_brzydka

    OdpowiedzUsuń
  4. Harry ty debilu..... hahahahha nie no fajny może nie dużo się dzieje ale końcówka boska <333333 czemu on nie chce żeby ona go dotykała???? to takie dziwne znaczy w sumie to Harry nie ogarniam ale ja go nigdy nie ogarniam sooo... :D pisz dalej a ja lece czytać następny :D @RoomJDirection

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja już jestem na bieżąco z opowiadaniem ale czasem wole się upewnić że wcześniej wszystko dobrze zrozumiałam a poza tym lubię twoje tłumaczenia ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak słodko <3 kocham tego bloga. Genualny rozdział!!!;*
    C.

    OdpowiedzUsuń
  7. jeju . Jamie troche dziwnie zachowala sie kladac reke na jego udzie , ale dobra . Harry'emu sie to nie spodobalo . w sumie to jego terapeutka .
    ogolnie czytam ff na biezaco po ang , ale tego tlumaczenia nie opuszcze . z checia czytam jeszcze raz, tym razem po polsku .x
    ~@xx_sweetie

    OdpowiedzUsuń
  8. O żesz w mordę. Dzieje się!
    @TheAsiaShow_xx

    OdpowiedzUsuń