~
Gdy weszłam do mojego biura, nie minęło dużo czasu, kiedy przewróciłam oczami w reakcji na czyjąś obecność. Zayn siedział rozwalony na krześle. Zaskoczyło mnie, że jego oczy były zamknięte i miał założone ręce.
- Zayn? - zapytałam nie dowierzając. Byłam kompletnie pod wrażeniem, że spał w moim nieskazitelnym biurze. Podeszłam na przeciwko śpiącej postaci i mocno szturchnęłam w ramię. Momentalnie jego piwne oczy otworzyły się i zaczął skanować pokój szybko oddychając.
- Wow, czy ja zasnąłem? - zapytał ziewając, sprawiając, że spojrzałam na niego mimowolnie się uśmiechając.
- Tak, zasnąłeś. - zaśmiałam się, przewracając sarkastycznie oczami zanim usiadłam w swoim fotelu. - A tak w ogóle, to co tu robisz?
Wygładził swoją zapinaną na guziki czarną koszulę szybko wstając. Zakaszlał cicho, żeby wyczyścić gardło.
- Ja uh-um, drzwi były otwarte, więc pomyślałem, że zaczekam tu na ciebie.
- Chciałeś czekać... na mnie? - zapytałam nie dowierzając i uniosłam moje idealnie wymodelowane brwi. Byłam raczej sceptyczna w stosunku do Zayna, zawsze coś kręcił.
- Jesteś tak jakby moją najlepszą przyjaciółką. - odpowiedział niezgrabnie, a ja wciąż patrzyłam na niego zdezorientowanym wzrokiem. Krążyłam moim fotelem na kółkach po pokoju dla zabawy, próbując sobie wyobrazić, jak on by wyglądał robiąc to.
- Jeśli szukasz swojego prezentu urodzinowego to nie ma go tu. Właściwie to jeszcze go nawet nie kupiłam. - mruknęłam z przepraszającym uśmiechem sprawiając, że usta Zayna lekko się otworzyły, a wzrok złagodniał. Skrzyżował ręce przechylając się w bok.
- Serio? Moje impreza jest za jakieś dwa tygodnie. - jęknął wydymając wargi. Chodziło o to, że przez cały tydzień kłóciłam się z Zaynem o jego prezent urodzinowy. Obiecałam , że kupię mu coś ekstra na jego dwudzieste czwarte urodziny. I odkąd zaczął mi sugerować co by chciał myślał, że już wszystko kupiłam. Nie wie, że jestem najbardziej niezorganizowaną osobą znaną ludzkiemu gatunkowi? Najprawdopodobniej skończę kupując mu prezent dziesięć minut przed imprezą.
- A tak w ogóle to jak tam Harry? - zapytał niespodziewanie. Przygryzłam wargę i wydęłam moje pełne usta.
- Skąd nagle ta obsesja na punkcie Harry'ego? - zażartowałam. Spuścił szybko wzrok i przygryzł policzek od środka. Wydawał się prawie tym zażenowany.
- Tylko się zastanawiałem...
- Wszystko z nim w porządku. - odpowiedziałam szczerze. Było z nim naprawdę wszystko w porządku, jak do tej pory.
Oczy Zayna rozszerzyły się z aprobatą, a jego usta lekko się rozchyliły.
- Naprawdę?! - posłałam mu niepewne spojrzenie lekko zdezorientowana i w końcu przestałam kręcić się w moim fotelu. Patrzyłam prosto na Zayna.
- Tak, co w tym złego?
- Nie, nie. To dobrze, fantastycznie! Terapia wcale na niego nie działała jak do tej pory. - wziął głęboki wdech i przesadnie się zaśmiał. Wkrótce usiadł, jakby był tu, aby pogadać.
- W takim razie dlaczego cały czas miał wizyty skoro nie działały? - zapytałam podejrzliwie zanim przygryzłam wewnętrzną stronę policzka.
- Nie może brać tabletek przeciwdepresyjnych, na wszelki wypadek, no wiesz... - urwał i otworzył szerzej oczy, przypominając mi o wielokrotnych próbach samobójczych Harry'ego.
- Wow, czy ja zasnąłem? - zapytał ziewając, sprawiając, że spojrzałam na niego mimowolnie się uśmiechając.
- Tak, zasnąłeś. - zaśmiałam się, przewracając sarkastycznie oczami zanim usiadłam w swoim fotelu. - A tak w ogóle, to co tu robisz?
Wygładził swoją zapinaną na guziki czarną koszulę szybko wstając. Zakaszlał cicho, żeby wyczyścić gardło.
- Ja uh-um, drzwi były otwarte, więc pomyślałem, że zaczekam tu na ciebie.
- Chciałeś czekać... na mnie? - zapytałam nie dowierzając i uniosłam moje idealnie wymodelowane brwi. Byłam raczej sceptyczna w stosunku do Zayna, zawsze coś kręcił.
- Jesteś tak jakby moją najlepszą przyjaciółką. - odpowiedział niezgrabnie, a ja wciąż patrzyłam na niego zdezorientowanym wzrokiem. Krążyłam moim fotelem na kółkach po pokoju dla zabawy, próbując sobie wyobrazić, jak on by wyglądał robiąc to.
- Jeśli szukasz swojego prezentu urodzinowego to nie ma go tu. Właściwie to jeszcze go nawet nie kupiłam. - mruknęłam z przepraszającym uśmiechem sprawiając, że usta Zayna lekko się otworzyły, a wzrok złagodniał. Skrzyżował ręce przechylając się w bok.
- Serio? Moje impreza jest za jakieś dwa tygodnie. - jęknął wydymając wargi. Chodziło o to, że przez cały tydzień kłóciłam się z Zaynem o jego prezent urodzinowy. Obiecałam , że kupię mu coś ekstra na jego dwudzieste czwarte urodziny. I odkąd zaczął mi sugerować co by chciał myślał, że już wszystko kupiłam. Nie wie, że jestem najbardziej niezorganizowaną osobą znaną ludzkiemu gatunkowi? Najprawdopodobniej skończę kupując mu prezent dziesięć minut przed imprezą.
- A tak w ogóle to jak tam Harry? - zapytał niespodziewanie. Przygryzłam wargę i wydęłam moje pełne usta.
- Skąd nagle ta obsesja na punkcie Harry'ego? - zażartowałam. Spuścił szybko wzrok i przygryzł policzek od środka. Wydawał się prawie tym zażenowany.
- Tylko się zastanawiałem...
- Wszystko z nim w porządku. - odpowiedziałam szczerze. Było z nim naprawdę wszystko w porządku, jak do tej pory.
Oczy Zayna rozszerzyły się z aprobatą, a jego usta lekko się rozchyliły.
- Naprawdę?! - posłałam mu niepewne spojrzenie lekko zdezorientowana i w końcu przestałam kręcić się w moim fotelu. Patrzyłam prosto na Zayna.
- Tak, co w tym złego?
- Nie, nie. To dobrze, fantastycznie! Terapia wcale na niego nie działała jak do tej pory. - wziął głęboki wdech i przesadnie się zaśmiał. Wkrótce usiadł, jakby był tu, aby pogadać.
- W takim razie dlaczego cały czas miał wizyty skoro nie działały? - zapytałam podejrzliwie zanim przygryzłam wewnętrzną stronę policzka.
- Nie może brać tabletek przeciwdepresyjnych, na wszelki wypadek, no wiesz... - urwał i otworzył szerzej oczy, przypominając mi o wielokrotnych próbach samobójczych Harry'ego.
~
Mijały godziny. Rozmawianie z umysłowo chorymi i ludźmi z depresją było dla mnie codzienną rutyną . Jestem szczęśliwa, że mogę im pomóc, ale szczerze to myślę, że niektórzy z nich pozostaną obłąkani na zawsze.
Była już 15, czyli nadszedł czas na wizytę Harry'ego. Normalnie nie mogliśmy zabierać "pacjentów" na oddział dla niestabilnych psychicznie, ale to miało być częścią terapii.
Przespacerowałam się do poczekalni mając cichą nadzieję, że Harry się nie spóźni i będę mogła mieć tą sesję szybko za sobą. Nie chodzi o to, że nie lubię spędzać czasu rozmawiając z Harrym, ale on wydaje się czuć tak niekomfortowo zawsze gdy rozmawiamy, prawie w ogóle się nie uśmiecha.
Tak jak oczekiwałam, Harry siedział na tym samym krześle co ostatnio. Trzymał wszystko w sobie, ostrożnie patrzył w podłogę i skubał kciuk z nudów.
- Harry? - zawołałam go, a jego głowa uniosła się natychmiastowo. Odetchnął z ulgą, wstał i ruszył w moim kierunku.
- Pamiętasz o czym rozmawialiśmy ostatnim razem? - zapytałam, gdy oboje szliśmy wzdłuż korytarza. - O pójściu na oddział, żeby integrować się z innymi pacjentami?
- Tak, pamiętam. - odpowiedział prosto i mruknął. Wyraz jego twarzy pokazywał, że teraz nie był tak bardzo zachwycony tym pomysłem jak wczoraj, coś go trapiło.
- Wszystko w porządku? Chcesz najpierw porozmawiać?
- Nie, ja... um. Wszytko w porządku. - powiedział prawie szeptem, w końcu uniósł głowę i przyspieszył. Nie przepadałam za szybkim chodzeniem...
Minęło parę minut zanim dotarliśmy na miejsce. Harry skrzywił się natychmiast próbując sztucznie się uśmiechnąć, gdy przechodziliśmy przez drzwi. Chciał zaimponować, jeśli mogę to tak nazwać.
- Harry, kto wydaje ci się przyjazny? - zapytałam rozglądając się po oddziale. Był tam kolejny korytarz ze szklanymi drzwiami i ścianami. Przypominało to raczej wielkie terrarium. Był tam pokój telewizyjny, stołówka, ogród i sypialnie. Cieszyłam się, że Harry chciał to zrobić.
*Harry's Pov*
Miałem w sobie wystarczająco siły by przyjąć do wiadomości, że każdy przechodzący pacjent się na mnie gapił. Jeden za drugim, przechodzili obok i patrzyli mi w twarz, odkrywali mnie. Ostrożnie zrobiłem krok w przód razem z Jamie. Dalej się uśmiechałem, gdy zdenerwowany wchodziłem do pierwszego pokoju, który wybrała Jamie.
- Czy on wygląda wystarczająco przyjaźnie? - odwróciłem głowę w kierunku, który wskazywała.
Siedział tam mężczyzna z jasnymi siwymi włosami, spokojnie jadł miskę jakiejś kremowej zupy. Ciężko było nie zauważyć, że był dość osobliwy, cicho mruczał niewyraźne słowa sam do siebie.
- Nie chcę się z nim zaprzyjaźniać.
- Och, okej, więc... Może znajdziemy kogoś innego.
Jamie szturchnęła mnie w ramię i szybko podążyłem za nią. Witała się z różnymi pielęgniarkami kilka razy. Desperacko jej zazdrościłem, chciałbym mieć ludzi, z którymi mógłbym porozmawiać. Potrzebowem tego. Potrzebowałem tego bardziej niż ona, bardziej niż ktokolwiek.
Zatrzymaliśmy się, gdy wyszliśmy do ogrodu. Przypływ świeżego powietrza sprawił, że Jamie westchnęła. Widziałem różnych pacjentów integrujących się w tej małej przestrzeni. Uśmiechali się, śmiali, nawet płakali. I znowu, zazdrościłem im. Jamie od razu znalazła drewnianą ławkę i zaprosiła mnie, abym też usiadł. Uprzejmie odmówiłem. Chciałem wybadać to miejsce.
- Czy mogę... Mogę się rozejrzeć? - zapytałem, maskując optymizm, który we mnie siedział surowym wyrazem twarzy.
- Och, umm... Oczywiście. Tak.
Przerwałem jej w połowie zdania, ignorując ją, gdy ruszyłem w innym kierunku. Podobało mi się tu. Nie czułem się wyobcowany tak jak za każdym razem, gdy idę ulicą. Po prostu lubiłem wiedzieć, że nie byłem tu jedyną osobą z... problemami.
Wszedłem do przypadkowego pokoju, który był pusty, nie licząc kogoś siedzącego w kącie. To była jedna z sypialni. Było tu dużo takich pokoi, nawet ja miałem własny pokój kiedy tu zostawałem. Były tu dwa łóżka, jedno było zajęte przez dziewczynę, która była zupełnie obojętna na moją obecność. Czułem się w miarę komfortowo, gdy ona nawet na mnie nie patrzyła. Lubiłem być czasem niezauważany.
Ostrożnie podszedłem do niej, wyglądała na około szesnaście lat, może trochę mniej. Jej jasne brązowe włosy zakrywały jej lewe oko, gdy miała pochyloną głowę. Musiała widzieć, że siedzę na krześle na przeciwko niej, ale to zignorowała. Nie byłem typem osoby, która zaczyna rozmowę, ale zamierzałem spróbować.
- Nazywam się Harry. - powiedziałem nieśmiało, a jej ciało się trochę wyprostowało chcąc się oddalić. - Moja terapeutka przyprowadziła mnie tu, żebym spróbował zaprzyjaźnić się z kimś. - odezwałem się ponownie próbując przykuć jej uwagę. Wkrótce rozplotła skrzyżowane ręce, dając mi szansę na nie spojrzeć. Były pokryte małymi, białymi bliznami. Moją pierwszą myślą było, że sama sobie to zrobiła, ale wiedziałem, że to nie musi być prawda.
- N-nazywam się Ariel. - wyszeptała, boleśnie powoli podnosząc na mnie wzrok. Jej niebieskie oczy złapały moje zielone spojrzenie.
- Jesteś pokryta bliznami. - zacząłem dosadnie, skanując jej ciało. Chciałem wiedzieć skąd je miała.
Jej brwi od razu się zmarszczyły sprawiając, że zaczynałem żałować tego co powiedziałem. Nie chciałem żeby ludzie się na mnie złościli.
- Co?
- J-ja też je mam. - szybko odpowiedziałem, wpatrując się w moja kurtkę. Gdyby tylko zobaczyła co jest pod nią. Myślę, że moja szyja wystarczała, by wyobrazić sobie resztę.
- Jesteś zdenerwowany. Dlaczego? - zapytała, ostrożnie podnosząc wzrok i dostrzegając moje natrętne spojrzenie.
- Ja po prostu... Często rozmawiam z ludźmi takimi jak ty. Czasami mnie przerażają. - powiedziałem intensywnie oddychając, mój wzrok opuścił jej. Bałem się. Bałem się, że ona może zniknąć. Chciałem, żeby jeden z nich, z tych szaraków, po prostu chciałem, żeby ktoś z nich ze mną porozmawiał.
- O czym ty mówisz? - zapytała zdezorientowana sprawiając, że pokręciłem głową. Wiedziałem, że ona nie zrozumie. Nikt mnie nie rozumie, nikt. Ona nie dostrzega tego czym jest.
-Nie skrzywdzisz mnie, prawda? - zapytałem desperacko potrzebując odpowiedzi. Mówiono mi wiele razy, że ludzie tacy jak ona mnie nie skrzywdzą, ale wiele razy to okazywało się kłamstwem.
- Nie, nie skrzywdzę cię.
Ja i Jamie skończyliśmy sesję, byliśmy już przy frontowych drzwiach budynku.
- Mam nadzieję, że spotkałeś jakichś miłych ludzi. - powiedziała cicho lekko się uśmiechając. Spotkałem. Spotkałem dziewczynę. Nie rozumiała przez co przechodziłem i nie była podobna do mnie, ale nie była straszna, nie jak reszta z nich.
- Dziękuję za dzisiaj. - powiedziałem z wdzięcznością. Spojrzałem na Jamie, a ona uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie. Jak to się stało, że tak bardzo mi pomogła przez ten cały tydzień? Nie rozumiałem jak to robiła. Ale byłem wdzięczny, czekałem z niecierpliwością na nasze następne sesje.
- Do zobaczenia w przyszły czwartek, Harry. - uśmiechnęła się, gładząc mnie delikatnie po plecach, a ja westchnąłem. Jej dotyk sprawiał, że moje ciało mrowiło. Lubiłem dotyk jej dłoni, były takie delikatne i łagodne.
Zacząłem iść do domu, dwugodzinny spacer nie był jak dla mnie długi. Miałem dużo wolnego czasu. Nie posłuchałem Jamie i nie pojechałem autobusem.
Spacer był cichy i prosty. Czasami spotykałem ludzi, którzy gapili się na mnie przyczajeni, ale decydowałem się ich ignorować, byli nikim.
Dotarłem do drzwi mojego mieszkania, przetrząsnąłem moje kieszenie szukając kluczy, które w końcu znalazłem. Przez chwilę stałem w otwartych drzwiach czekając, aż ktoś mnie przywita... albo coś.
- W-wróciłem. - mruknąłem, ujawniając moją bezbronność i przerażenie, gdy tylko wszedłem do mieszkania. Uważnie pokonałem drogę do kuchni wyłożonej białym marmurem. Desperacko potrzebowałem zjeść jakąś kolację. Była już prawie 19.
Otworzyłem drzwi lodówki, kontrolując wybór jedzenia przede mną. Wziąłem szynkę w plasterkach i masło. Smaczna kanapka z szynką powinna wystarczyć, by zaspokoić mój głód. Najpierw umyłem ręce, nie chcąc by jakieś nieproszone bakterie znalazły się w mojej kolacji, nie żebym był brudny. Po prostu musiałem się upewnić.
Chwyciłem chleb i zauważyłem jakiś ruch kątem oka. Spowolniłem moje ruchy, gdy dostrzegłem, że to tu było, ale udawałem, że jeszcze tego nie zauważyłem. Trzęsąc się zrobiłem kanapkę i przekroiłem ją na cztery części. Zabrałem talerz do mojej sypialni. Usiadłem na łóżku ze skrzyżowanymi nogami, spokojnie jedząc, zanim ktoś mi przeszkodzi.
- Harry.
Prawie wyskoczyłem z własnej skóry i upuściłem talerz, który rozbił się na kawałeczki. Teraz się tym nie przejmowałem, to tu było.
- Próbujesz nam uciec. - moje serce nagle zaczęło bić szybciej. Słyszałem głosy, słyszałem ich.
- J-ja muszę iść. Jeśli nie pójdę oni z-zabiorą mnie. - mruknąłem oddychając intensywnie, beznadziejnie mówiąc sam do siebie. Mówiono mi, że jeśli z nimi rozmawiasz, oni rosną w siłę, ale za bardzo się bałem, by ich ignorować.
- Proszę, nie krzywdźcie mnie. - błagałem przygryzając wargę, gdy cofałem się w głąb łóżka. Nie chciałem tego robić, to pokazywało im moją bezbronność.
Nie jestem szalony. Jestem po prostu szczególny. Mogę robić rzeczy, których inni nie mogą. Widzę rzeczy, których nie powinienem widzieć. Słyszę głosy, których nie powinienem słyszeć. To było to, co zaakceptowałem dwadzieścia trzy lata temu. Nigdzie się nie wybierałem.
(korekta - Aga) ________________________________________
Była już 15, czyli nadszedł czas na wizytę Harry'ego. Normalnie nie mogliśmy zabierać "pacjentów" na oddział dla niestabilnych psychicznie, ale to miało być częścią terapii.
Przespacerowałam się do poczekalni mając cichą nadzieję, że Harry się nie spóźni i będę mogła mieć tą sesję szybko za sobą. Nie chodzi o to, że nie lubię spędzać czasu rozmawiając z Harrym, ale on wydaje się czuć tak niekomfortowo zawsze gdy rozmawiamy, prawie w ogóle się nie uśmiecha.
Tak jak oczekiwałam, Harry siedział na tym samym krześle co ostatnio. Trzymał wszystko w sobie, ostrożnie patrzył w podłogę i skubał kciuk z nudów.
- Harry? - zawołałam go, a jego głowa uniosła się natychmiastowo. Odetchnął z ulgą, wstał i ruszył w moim kierunku.
- Pamiętasz o czym rozmawialiśmy ostatnim razem? - zapytałam, gdy oboje szliśmy wzdłuż korytarza. - O pójściu na oddział, żeby integrować się z innymi pacjentami?
- Tak, pamiętam. - odpowiedział prosto i mruknął. Wyraz jego twarzy pokazywał, że teraz nie był tak bardzo zachwycony tym pomysłem jak wczoraj, coś go trapiło.
- Wszystko w porządku? Chcesz najpierw porozmawiać?
- Nie, ja... um. Wszytko w porządku. - powiedział prawie szeptem, w końcu uniósł głowę i przyspieszył. Nie przepadałam za szybkim chodzeniem...
Minęło parę minut zanim dotarliśmy na miejsce. Harry skrzywił się natychmiast próbując sztucznie się uśmiechnąć, gdy przechodziliśmy przez drzwi. Chciał zaimponować, jeśli mogę to tak nazwać.
- Harry, kto wydaje ci się przyjazny? - zapytałam rozglądając się po oddziale. Był tam kolejny korytarz ze szklanymi drzwiami i ścianami. Przypominało to raczej wielkie terrarium. Był tam pokój telewizyjny, stołówka, ogród i sypialnie. Cieszyłam się, że Harry chciał to zrobić.
*Harry's Pov*
Miałem w sobie wystarczająco siły by przyjąć do wiadomości, że każdy przechodzący pacjent się na mnie gapił. Jeden za drugim, przechodzili obok i patrzyli mi w twarz, odkrywali mnie. Ostrożnie zrobiłem krok w przód razem z Jamie. Dalej się uśmiechałem, gdy zdenerwowany wchodziłem do pierwszego pokoju, który wybrała Jamie.
- Czy on wygląda wystarczająco przyjaźnie? - odwróciłem głowę w kierunku, który wskazywała.
Siedział tam mężczyzna z jasnymi siwymi włosami, spokojnie jadł miskę jakiejś kremowej zupy. Ciężko było nie zauważyć, że był dość osobliwy, cicho mruczał niewyraźne słowa sam do siebie.
- Nie chcę się z nim zaprzyjaźniać.
- Och, okej, więc... Może znajdziemy kogoś innego.
Jamie szturchnęła mnie w ramię i szybko podążyłem za nią. Witała się z różnymi pielęgniarkami kilka razy. Desperacko jej zazdrościłem, chciałbym mieć ludzi, z którymi mógłbym porozmawiać. Potrzebowem tego. Potrzebowałem tego bardziej niż ona, bardziej niż ktokolwiek.
Zatrzymaliśmy się, gdy wyszliśmy do ogrodu. Przypływ świeżego powietrza sprawił, że Jamie westchnęła. Widziałem różnych pacjentów integrujących się w tej małej przestrzeni. Uśmiechali się, śmiali, nawet płakali. I znowu, zazdrościłem im. Jamie od razu znalazła drewnianą ławkę i zaprosiła mnie, abym też usiadł. Uprzejmie odmówiłem. Chciałem wybadać to miejsce.
- Czy mogę... Mogę się rozejrzeć? - zapytałem, maskując optymizm, który we mnie siedział surowym wyrazem twarzy.
- Och, umm... Oczywiście. Tak.
Przerwałem jej w połowie zdania, ignorując ją, gdy ruszyłem w innym kierunku. Podobało mi się tu. Nie czułem się wyobcowany tak jak za każdym razem, gdy idę ulicą. Po prostu lubiłem wiedzieć, że nie byłem tu jedyną osobą z... problemami.
Wszedłem do przypadkowego pokoju, który był pusty, nie licząc kogoś siedzącego w kącie. To była jedna z sypialni. Było tu dużo takich pokoi, nawet ja miałem własny pokój kiedy tu zostawałem. Były tu dwa łóżka, jedno było zajęte przez dziewczynę, która była zupełnie obojętna na moją obecność. Czułem się w miarę komfortowo, gdy ona nawet na mnie nie patrzyła. Lubiłem być czasem niezauważany.
Ostrożnie podszedłem do niej, wyglądała na około szesnaście lat, może trochę mniej. Jej jasne brązowe włosy zakrywały jej lewe oko, gdy miała pochyloną głowę. Musiała widzieć, że siedzę na krześle na przeciwko niej, ale to zignorowała. Nie byłem typem osoby, która zaczyna rozmowę, ale zamierzałem spróbować.
- Nazywam się Harry. - powiedziałem nieśmiało, a jej ciało się trochę wyprostowało chcąc się oddalić. - Moja terapeutka przyprowadziła mnie tu, żebym spróbował zaprzyjaźnić się z kimś. - odezwałem się ponownie próbując przykuć jej uwagę. Wkrótce rozplotła skrzyżowane ręce, dając mi szansę na nie spojrzeć. Były pokryte małymi, białymi bliznami. Moją pierwszą myślą było, że sama sobie to zrobiła, ale wiedziałem, że to nie musi być prawda.
- N-nazywam się Ariel. - wyszeptała, boleśnie powoli podnosząc na mnie wzrok. Jej niebieskie oczy złapały moje zielone spojrzenie.
- Jesteś pokryta bliznami. - zacząłem dosadnie, skanując jej ciało. Chciałem wiedzieć skąd je miała.
Jej brwi od razu się zmarszczyły sprawiając, że zaczynałem żałować tego co powiedziałem. Nie chciałem żeby ludzie się na mnie złościli.
- Co?
- J-ja też je mam. - szybko odpowiedziałem, wpatrując się w moja kurtkę. Gdyby tylko zobaczyła co jest pod nią. Myślę, że moja szyja wystarczała, by wyobrazić sobie resztę.
- Jesteś zdenerwowany. Dlaczego? - zapytała, ostrożnie podnosząc wzrok i dostrzegając moje natrętne spojrzenie.
- Ja po prostu... Często rozmawiam z ludźmi takimi jak ty. Czasami mnie przerażają. - powiedziałem intensywnie oddychając, mój wzrok opuścił jej. Bałem się. Bałem się, że ona może zniknąć. Chciałem, żeby jeden z nich, z tych szaraków, po prostu chciałem, żeby ktoś z nich ze mną porozmawiał.
- O czym ty mówisz? - zapytała zdezorientowana sprawiając, że pokręciłem głową. Wiedziałem, że ona nie zrozumie. Nikt mnie nie rozumie, nikt. Ona nie dostrzega tego czym jest.
-Nie skrzywdzisz mnie, prawda? - zapytałem desperacko potrzebując odpowiedzi. Mówiono mi wiele razy, że ludzie tacy jak ona mnie nie skrzywdzą, ale wiele razy to okazywało się kłamstwem.
- Nie, nie skrzywdzę cię.
~
- Mam nadzieję, że spotkałeś jakichś miłych ludzi. - powiedziała cicho lekko się uśmiechając. Spotkałem. Spotkałem dziewczynę. Nie rozumiała przez co przechodziłem i nie była podobna do mnie, ale nie była straszna, nie jak reszta z nich.
- Dziękuję za dzisiaj. - powiedziałem z wdzięcznością. Spojrzałem na Jamie, a ona uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie. Jak to się stało, że tak bardzo mi pomogła przez ten cały tydzień? Nie rozumiałem jak to robiła. Ale byłem wdzięczny, czekałem z niecierpliwością na nasze następne sesje.
- Do zobaczenia w przyszły czwartek, Harry. - uśmiechnęła się, gładząc mnie delikatnie po plecach, a ja westchnąłem. Jej dotyk sprawiał, że moje ciało mrowiło. Lubiłem dotyk jej dłoni, były takie delikatne i łagodne.
Zacząłem iść do domu, dwugodzinny spacer nie był jak dla mnie długi. Miałem dużo wolnego czasu. Nie posłuchałem Jamie i nie pojechałem autobusem.
Spacer był cichy i prosty. Czasami spotykałem ludzi, którzy gapili się na mnie przyczajeni, ale decydowałem się ich ignorować, byli nikim.
Dotarłem do drzwi mojego mieszkania, przetrząsnąłem moje kieszenie szukając kluczy, które w końcu znalazłem. Przez chwilę stałem w otwartych drzwiach czekając, aż ktoś mnie przywita... albo coś.
- W-wróciłem. - mruknąłem, ujawniając moją bezbronność i przerażenie, gdy tylko wszedłem do mieszkania. Uważnie pokonałem drogę do kuchni wyłożonej białym marmurem. Desperacko potrzebowałem zjeść jakąś kolację. Była już prawie 19.
Otworzyłem drzwi lodówki, kontrolując wybór jedzenia przede mną. Wziąłem szynkę w plasterkach i masło. Smaczna kanapka z szynką powinna wystarczyć, by zaspokoić mój głód. Najpierw umyłem ręce, nie chcąc by jakieś nieproszone bakterie znalazły się w mojej kolacji, nie żebym był brudny. Po prostu musiałem się upewnić.
Chwyciłem chleb i zauważyłem jakiś ruch kątem oka. Spowolniłem moje ruchy, gdy dostrzegłem, że to tu było, ale udawałem, że jeszcze tego nie zauważyłem. Trzęsąc się zrobiłem kanapkę i przekroiłem ją na cztery części. Zabrałem talerz do mojej sypialni. Usiadłem na łóżku ze skrzyżowanymi nogami, spokojnie jedząc, zanim ktoś mi przeszkodzi.
- Harry.
Prawie wyskoczyłem z własnej skóry i upuściłem talerz, który rozbił się na kawałeczki. Teraz się tym nie przejmowałem, to tu było.
- Próbujesz nam uciec. - moje serce nagle zaczęło bić szybciej. Słyszałem głosy, słyszałem ich.
- J-ja muszę iść. Jeśli nie pójdę oni z-zabiorą mnie. - mruknąłem oddychając intensywnie, beznadziejnie mówiąc sam do siebie. Mówiono mi, że jeśli z nimi rozmawiasz, oni rosną w siłę, ale za bardzo się bałem, by ich ignorować.
- Proszę, nie krzywdźcie mnie. - błagałem przygryzając wargę, gdy cofałem się w głąb łóżka. Nie chciałem tego robić, to pokazywało im moją bezbronność.
Nie jestem szalony. Jestem po prostu szczególny. Mogę robić rzeczy, których inni nie mogą. Widzę rzeczy, których nie powinienem widzieć. Słyszę głosy, których nie powinienem słyszeć. To było to, co zaakceptowałem dwadzieścia trzy lata temu. Nigdzie się nie wybierałem.
(korekta - Aga) ________________________________________
Jej zdążyłam! *brawa dla mnie* :))))))))))
Robi się mrooooocznie! ^^
Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!! Bo będzie boooski!!!!
Naprawdę! Jeden z moich ulubionych! Będzie się działo! :)))
Cieszę się, że tak wielu osobom podoba się to opowiadanie!
Dobrze wiedzieć, że nie tłumaczę tego na marne :)
No i komentujcie proszę! Chce wiedzieć czy wy też tak to wszystko przeżywacie (mam nadzieję, że tak, bo jak nie to chyba znaczy, że mam już całkowicie spaczoną psychikę tym opowiadaniem xD)
Planuję dodać następny rozdział we czwartek, bo jak na razie dodawałam właśnie w czwartki i niedziele, ale jestem tak podjarana tym kolejnym rozdziałem, że MOŻE zrobię wam niespodziankę i będzie wcześniej ^^
Taki prezent z okazji zbliżających się świąt :)))
Taki prezent z okazji zbliżających się świąt :)))
Jeśli macie do mnie jakieś pytania to w zakładce "Kontakt" macie linki do mojego twittera i aska.
Jest tam też link do mojego instagrama, ale nie odpowiadam za żadne urazy psychiczne spowodowane moimi słitkami xD
No to tyle na dzisiaj :))
Paaaaaa :))))
(Wow, ale się rozpisałam. xD)
Uhuhuhuhuu..!! :D ale sie dzieje... Harry widzi ich i słyszy :3 coś mi się wydaje ,że on znowu sprubuje sie zabić .. Bidoczek... :'(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i gratuluje :)
@MarcelaHoran33
też mi się tak wydaje że znowu to zrobi przez ' ich ' ale Jamie do niego przyjedzie i go powstrzyma haha taki pomysł .. jestem serio ciekawa jak potoczy się następny rozdział .. to się wydarzy że jest takie boski.. mam pewne wyobrażenie ale nie będę tego pisać .. haha chciałabym abyś dodała wcześniej bo nie mogę się doczekać . jest genialny i cieszę się że dziewczyna od bloga ' NO LOVE ALLOWED ' poleciła go czytającym: ) POZDRAWIAM i czekam na rozdział 5 <3<3
OdpowiedzUsuń@ta_brzydka
mroczne oblicze = to fajne oblicze
OdpowiedzUsuńciekawe co bedzie dalej i zrobilas wielka ochote ze sie nie bede mogla doczekac :) xxx
@Kinia_kiss_you
Boże narobiłaś mi takiego smaka, że chcę teraz następny. Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że dodasz szybciej :)
Dzieje się, te opowiedanie jest takie, że po przeczytaniu rodziału chcesz więcej i więcej. Ale to właśnie lubię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Wow ! Kto rozmawia z Harrym ? Szkoda mi go :( Mam nadzieję, że Jamie mu szybko pomoże :)
OdpowiedzUsuńCzekam nn :) Xoxo @JustynaJanik3
To jest wspaniałe! Nie wiem co napisać, jak zwykle zresztą.... Nie mogę się doczekać następnego rozdziału xx
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekać następnego rozdziału :) dodaj jak najszybciej xx
OdpowiedzUsuńboskie ;oo *-*
OdpowiedzUsuńfajnie , że Harry z kimś jednak porozmawiał ^^ wgl co ? zszokowałaś mnie jak przeczytałam , że TO coś zaczęło do niego mówić. przestraszyłam się . serio . czekam na następny . <3
OdpowiedzUsuń~@xx_sweetie
Robi się strasznie ^^, czekam na kolejny, doskonale to robisz.
OdpowiedzUsuń@DirectionCamile
Proszę cie dodaj szybciej! Jestem ciekawa co dalej :D x
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział *.* mam nadzieję, że Harry zaprzyjaźni się z tą Ariel i nic sobie nie zrobi :/
OdpowiedzUsuń~@hazza_czuwa_69
Cudne *.*
OdpowiedzUsuńO boże ! Czy on widzi im słyszy duchy ?! Świetny rozdział czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńWow robi się naprawde mrocznie ale fajnie. Zaintrygowałaś mnie tym "oni". mam nadzieje że pojawi się szybciej bo nie wiem czy wytrzymam tak długo. To jest takie zajebiste!!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam @Caroline_2000pl
ASDFGHJKLASHJFJHKSAFHJGA OMG *-* (chyba będę tak komentować każdy rozdział haha)
OdpowiedzUsuńJejku czekałam aż będzie coś z perspektywy Harrego asdfghjkl i się doczekałam, chciałam zobaczyć jak on spogląda na świat ;)
Czemu on chciał ukryć przed Jamie swój optymizm? :c Wgl fajnie, że pogadał z tą Ariel, może to mu jakoś pomoże :)
JEJU myślałam, że umrę na zawał jak on wrócił do tego domu i słyszał te głosy :O
Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału, zwłaszcza, że powiedziałaś, że będzie się działo, to opowiadanie mnie rujnuje od środka i spokojnie moja psychika jest w takim samym stanie co twoja co do tego opowiadania hahaha
No to czekam na następny ;)
Kocham Cię <3
@ahmyHazz
Końcówka - ciary *.* Autorka ma fajne pomysły, a Ty świetnie nam to przekładasz na polski, aż chce się czytać!
OdpowiedzUsuńRozdział piąty kusi... Dodaj go szybciej, bo zeżre mnie ciekawość!
Ciekawa jestem jak potoczy się znajomość Harry'ego z Ariel, kiedy zaczną się sesje w sypialni Jamie (huehuehue ;>), no i co z NIMI. Kim są, dlaczego są... i co chcą od Harry'ego!
Kilka błędów... Ja leniwiec wynotowałam trzy:
Masz "na przeciwko", a to piszemy łącznie;
Masz "kupie" zamiast "kupię";
I zdanie które można przerobić na dwa sposoby, a Ty je połączyłaś xD "(...) w końcu przestałam kręcić w moim fotelem" taka hybryda xD
Także życzę czasu i ochoty i czekam na kolejny!
Twoja Ola, zaskoczona trwałością związku robotnika xD
Bardzo podoba mi się to opowiadanie.Dzięki że tłumaczysz :-)
OdpowiedzUsuńAutorka miała świetny pomysł na opowiadanie. Jedno z najciekawszych jakie czytałam i już czekam niecierpliwie na następny rozdział, bo jak mówisz, że tyle się będzie działo :D Świetnie tłumaczysz nic dodać nic ująć! Słodkie było jak Harry reaguję na dotyk Jamie. Jestem ciekawa jak potoczy się znajomość Ariel z Harry'm. Tyle ode mnie i jeszcze raz dziękuje za tłumaczenie!
OdpowiedzUsuńskajkjahdkjsahfn Cudowny :*
OdpowiedzUsuńOby nic sobie nie zrobił przez "nich" nic złego :( Jamie na pewno do tego nie dopuści :) bo wydaje mi się że polubiła Hazze :)
Końcówka trochę była przerażająca...
Dziękuję że tłumaczysz tego bloga bo na prawdę jest świetny :D
Pozdrawiam
@Liam_my_angel15
Jestem ci naprawdę wdzięczna że to tłumaczysz. *.* Opowiadanie jest niesamowite i wgl nie wiem co powiedzieć.
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJE ♥
Chciałam jeszcze tylko powiedzieć że zmieniłam username na TT z @69_Narry_ na @pure_evil69
Przepraszam za problem i dziękuje ;3
To jest mega.
OdpowiedzUsuńHarry coraz bardziej sie otwiera.
Końcówka jest przerażająca.
Pozdrawiam i czekam na kolejny
@JustinePayne81
On jest z deczka przerażający
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co to jest "oni".
OdpowiedzUsuńCZy to tylko wymysły? To, że on jest szczególny..
Dziękuję, że to tłumaczysz.
<3
Harry poznał Ariel.
OdpowiedzUsuńTo dobrze.
I czuje się lepiej przy Jamie, to plus :)
Tylko te głosy :(
@TheAsiaShow_xx