- Dlaczego zamknąłeś drzwi na zamek? - zapytałam zirytowana, wywracając oczami, gdy odwrócił się przodem do mnie.
- Nie sądziłem, że zamierzasz wrócić. Jesteś... - zrobił pauzę i spojrzał marszcząc brwi na zegarek, który miał na nadgarstku. - Trzy godziny później niż normalnie.
- Musiałam zostać po pracy. A później miałam do czynienia z tym szalonym... Uh, to znaczy z tym chłopakiem, z którym nie było zbyt dobrze. - mruknęłam, żałując słów, które powiedziałam. Nie powinnam nazywać go szalonym, szczególnie kiedy to było te jedno słowo, którego nie mógł znieść.
- Przepraszam. Myślałem, że byłaś ze swoimi przyjaciółmi czy coś. - Louis powiedział przyjaźnie wzruszając ramionami i poszedł usiąść na sofie.
- Wiesz, że jeszcze nie dostałam od ciebie pieniędzy na czynsz za ten miesiąc. - przypomniałam mu idąc za nim. Usiadłam i spojrzałam na niego z poirytowaniem.
- Dostaniesz je niedługo. Obiecuję. - powiedział i wziął papierosa do ust, szybko wyciągnął zapalniczkę i podpalił go. Westchnęłam na jego nierozwagę. Nie dostrzegał, że nie jestem obładowana kasą. Pracowałam ciężko przez całe życie i spędziłam lata w college'u próbując osiągnąć to co mam. Teraz dostałam pracę, którą chciałam i wydaję więcej niż powinnam na czynsz. Nie chodzi o to, że mnie nie stać, on po prostu nie płaci za to za co powinien i irytuje mnie to, gdy muszę płacić za to wszystko sama.
- Jeśli nie dostanę ich do jutra, zabiorę z powrotem twój prezent urodzinowy. - uśmiechnęłam się spoglądając na PS3, które bezpiecznie stało przy telewizorze. Louis posłał mi sztuczny uśmiech przysuwając się bliżej i przeciągając palcem po moim czole.
- Nie możemy wypracować jakiegoś kompromisu? - spytał niewinnie i przeniósł swoje ciało nad moje, sprawiając,że byłam bezbronna, gdy jego usta naparły na moje.
- Nie pójdę na to znowu. - westchnęłam, śmiejąc się cicho, kiedy przycisnął wargi do kącików moich ust.
- Gdzie mój język musi się znaleźć tym razem? - mruknął przy mojej skórze wypuszczając głęboki chichot. Zgasił swojego papierosa w popielniczce. Podniosłam swoją dłoń, żeby przeczesać nią jego miękkie, brązowe włosy.
- Wszędzie. - wysapałam, zanim zaatakowałam jego usta, przeciągając mocno paznokciami po skórze głowy jego. Jego dłonie znalazły się pod moimi udami i podniósł mnie.
- Kontynuujmy to w sypialni.
~
Miałam zdyszany oddech leżąc bezwładnie w łóżku, przykryta niczym poza prześcieradłem, które było wilgotne od potu mojego i Louisa. Spojrzałam na chłopaka leżącego obok mnie. Mierzył mnie figlarnie wzrokiem, podczas gdy przysuwał się jeszcze bliżej mnie.
- Wiesz, że naprawdę się staram zdobyć dla ciebie te pieniądze. - mruknął i objął mnie jedną ręką delikatnie całując mój policzek.
- Wiem Louis. Od kiedy dostałam tą pracę w szpitalu dostaję masę pieniędzy. - westchnęłam, zanim przewróciłam oczami. - Myślałam nad przeniesieniem się w nowe miejsce. Chyba jestem trochę za stara, żeby wciąż dzielić mieszkanie ze starym kolegą z college'u.
- Proszę, jeszcze tylko kilka miesięcy. - jęknął i przytulił mnie jeszcze mocniej. - Już prawie skończyłem college i potem pójdę do pracy.
- Dobra. - westchnęłam, sprawiając, że się uśmiechnął i delikatnie przywarł swoimi ustami do moich.
- Idź spać.
~
Usłyszałam obok siebie jęknięcie i mocno ziewnęłam, szybko otwierając oczy, by zobaczyć śpiącego Louisa leżącego obok. To zawsze było dla mnie dziwne, gdy spał w moim łóżku. Nigdy się nie przyzwyczaję.
Spojrzałam na zegarek, 7:28. Świetnie, mam wystarczająco dużo czasu, żeby wziąć prysznic. Zsunęłam nogi na krawędź łóżka, wstałam i ruszyłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i przewróciłam oczami. Jak zwykle, moje jasno brązowe włosy były w nieładzie.
Po prysznicu szybko wróciłam do sypialni, gdzie Louis wciąż spał. Westchnęłam i nałożyłam czystą bieliznę, po czym podeszłam do szafy, by znaleźć jakieś ubrania.
Zdecydowałam się na jasnoniebieską bluzkę i czarną ołówkową spódnicę, wykończyłam wszystko czarnymi balerinami. W mojej pracy, nie mogłeś nosić wszystkiego co chciałeś, musiałeś wyglądać profesjonalnie.
Nałożyłam normalną ilość makijażu i wysuszyłam włosy zostawiając je naturalnie proste. Przed wyjściem sprawdziłam czas, 8:15. Świetnie, mam wystarczająco dużo czasu by kupić jakieś śniadanie po drodze.
Zdecydowałam się na jasnoniebieską bluzkę i czarną ołówkową spódnicę, wykończyłam wszystko czarnymi balerinami. W mojej pracy, nie mogłeś nosić wszystkiego co chciałeś, musiałeś wyglądać profesjonalnie.
Nałożyłam normalną ilość makijażu i wysuszyłam włosy zostawiając je naturalnie proste. Przed wyjściem sprawdziłam czas, 8:15. Świetnie, mam wystarczająco dużo czasu by kupić jakieś śniadanie po drodze.
~
- Jesteś zaskakująco wcześnie. - Zayn powiedział idąc ze mną w dół korytarza. Wszedł do mojego biura, jakby nie miał, żadnej pilnej pracy do zrobienia na dziś.
- Nie chciałam się wylegiwać i mieć do czynienia z budzącym się Louisem. - powiedziałam cicho przewracając oczami.
- Dlaczego po prostu się nie wyprowadzisz i nie kupisz własnego mieszkania? - Zayn spytał z zaciekawieniem unosząc brwi.
- Bo jestem jego przyjaciółką, a on ma problemy z pieniędzmi. Muszę mu pomóc.
- Chyba jest kimś więcej niż przyjacielem skoro budzisz się obok niego każdego ranka. - uśmiechnął się głupawo, siadając obok mnie na moim biurku. Czekałam na mojego pierwszego pacjenta.
- To nie jest żaden związek. To tylko seks. - odpowiedziałam surowo, mierząc go wzrokiem. - I to nie twoja sprawa.
- Sorry. - zachichotał patrząc na moją torebkę, którą właśnie przeszukiwałam. Wyciągnęłam bajgla w małej papierowej torbie. - Masz coś dla mnie?
- Nie. - uśmiechnęłam się niewinnie. Wzięłam ogromnego gryza mierząc go wzrokiem.
- Nie mogę uwierzyć, że Harry jest twoim nowym pacjentem.
Odetchnęłam kiedy wyciągnął temat Harry'ego. Nie żebym była tym podekscytowana. Byłam nim kompletnie przerażona. Nie tylko krzyczał, gdy zadawaliśmy mu pytania, ale był wyraźnie skrzywdzony tymi wszystkimi zadrapaniami. Boję się przejrzeć jego papiery, żeby sprawdzić co właściwie z nim jest.
- Jaki on jest tak w ogóle? - spytałam zaciekawionym głosem.
- Nigdy nie miałem z nim terapii, ale kilku z naszych współpracowników miało. - mówił wzdychając. - Przez ostatnie trzy lata był diagnozowany z depresją, paranoją i OCD*.
- OCD, naprawdę? - zapytałam potrząsając głową w niedowierzaniu.
- Już mu prawie przeszło. Ale wciąż musi mieć wszystko dobrze zorganizowane albo dostaje napadów paniki. - Zayn westchnął patrząc w ziemię i przygryzając wargę. - I lekarze wciąż go dokładnie sprawdzają, bo podejrzewają, że ma schizofrenię.
Zmarszczyłam brwi słysząc te wszystkie rzezy, które Zayn mi powiedział. Muszę przejrzeć jego dokumenty i dowiedzieć się wszystkiego sama.
- Idę poszukać jego archiwum. - powiedziałam i poszłam do głównego biura. Przeszukałam tysiące półek w archiwum, zanim znalazłam 'S'.
Wzięłam duży wdech i zaczęłam czytać nazwiska na głos.
- Saunders, Schneider, Selley, Simons, Somme, Spencers, Styles... - odetchnęłam z ulgą, gdy znalazłam jego imię. Na szczęście był jedynym pacjentem z tym oryginalnym nazwiskiem. Po znalezieniu jego dokumentów wróciłam do mojego gabinetu by je przejrzeć.
Byłam całkowicie zszokowana rzeczami, które znalazłam.Ciągłe sprzątanie i obsesja dotycząca zwalczania zarazków, znana również jako OCD. Jego wielokrotne próby samobójcze, ciągła paranoja. I najważniejsze, jego wizualne halucynacje i głosy, które były w jego głowie.
To było szokujące, że Harry nigdy nie był powiązany z żadnym typem narkotyków. Ale jasne było, że miał okropne dzieciństwo już od kiedy był małym dzieckiem. Został zostawiony w młodym wieku przez matkę, więc żył z okrutnym ojcem.
Kiedy Harry miał siedemnaście lat uciekł z domu, bo wciąż miał problemy z nauczycielami i innymi uczniami. W szkole był znany jako najmądrzejszy uczeń jaki kiedykolwiek przekroczył próg szkoły, z szóstkami ze wszystkich testów. Ale najwyraźniej był zbyt uparty, co spowodowało wielkie problemy.
Z przeczytanych słów Harry'ego dowiedziałam się, że nazywali go "Dziwakiem" za bycie po prostu innym. To był główny powód, dla którego opuścił szkołę. Gdy znalazła go policja, zauważyli, że jest dość dziwny i zabrali go do terapeuty po otrzymaniu zgody od jego ojca. Terapeutka po rozmowie z nim powiedziała, że jest zbyt oryginalny by żyć normalnie. Było zacytowane: "Całkowicie obłąkany". Od tamtej pory zawsze był sam, bez nadziei na jasną przyszłość.
- Wow. - wyszeptałam do siebie, wzdychając ciężko. Skończyłam czytać. Zliczając wszystko, Harry próbował popełnić samobójstwo siedem razy. Gdybym mogła, bez zastanowienia obdarzyłabym go największym uściskiem na świecie.
Nie zauważyłam, że spędziłam dwie godziny czytając te dokumenty. Ciężko nabrałam powietrza, gdy zobaczyłam która jest godzina. Była już 11:10. Nie wiedziałam nawet, o której miałam dzisiaj odwiedzić Harry'ego. Powinnam rano wziąć mój rozkład z recepcji.
Szybko wykręciłam numer do recepcjonistki na moim służbowym telefonie i niecierpliwie czekałam.
..
..
..
..
..
- Halo, w czym mogę pomóc?
- Hej, tu Jamie Drew z doradztwa i psychoterapii. Zastanawiam się, o której mam wizytę z pacjentem, Harrym Stylesem? - zapytałam, mając desperacko nadzieję, że była zaplanowana na popołudnie.
- Wizyta była na 11, panno Drew. - powiedziała z irytacją w głosie spowodowaną tym, że już się spóźniłam. Westchnęłam, mruknęłam szybkie "dziękuje" i rozłączyłam się.
Cholera, byłam dziesięć minut spóźniona. Musiałam się pospieszyć.
Szybko wyszłam z biura i ruszyłam do windy. Niecierpliwie czekałam wciskając już drugi raz guzik na drugie piętro.
Gdy drzwi się w końcu otworzyły, nawet nie zawahałam się, żeby zacząć biec. Nikogo nie było w pobliżu. Musiałam pomylić drogę parę razy, bo ostatnio trafienie do jego sali zajęło zdecydowanie mniej czasu.
Zdyszana w końcu dotarłam na miejsce. Spojrzałam na pielęgniarkę , która była tu także wczoraj, a ona obdarzyła mnie zmartwionym spojrzeniem. Szybko podeszła do mnie i dała mi złożony kawałek papieru, który wyciągnęła z kieszeni.
-Harry napisał to w środku nocy i dał nam. - powiedziała cicho, bo stałyśmy przy jego drzwiach. Zmarszczyłam brwi i rozłożyłam kartkę.
(korekta - Aga)
Gdy drzwi się w końcu otworzyły, nawet nie zawahałam się, żeby zacząć biec. Nikogo nie było w pobliżu. Musiałam pomylić drogę parę razy, bo ostatnio trafienie do jego sali zajęło zdecydowanie mniej czasu.
Zdyszana w końcu dotarłam na miejsce. Spojrzałam na pielęgniarkę , która była tu także wczoraj, a ona obdarzyła mnie zmartwionym spojrzeniem. Szybko podeszła do mnie i dała mi złożony kawałek papieru, który wyciągnęła z kieszeni.
-Harry napisał to w środku nocy i dał nam. - powiedziała cicho, bo stałyśmy przy jego drzwiach. Zmarszczyłam brwi i rozłożyłam kartkę.
"Oni chcą, żebyście byli ciszej."
Zimny dreszcz przeszedł przez moje ciało. Znalezienie takiego liściku było naprawdę przerażające. Co go opętało, żeby to napisać?
- Muszę przeprowadzić z nim długą rozmowę.
Westchnęłam i popchnęłam drzwi jego pokoju. Pamiętałam, żeby obdarzyć go wielkim uśmiechem, by go nie martwić. Muszę tak robić do wszystkich.
- Cześć Harry.
Podniósł głowę i spojrzał na mnie. Jego oczy były szeroko otwarte, a rany zaczęły się goić.
- H-Hej...
- Przepraszam za spóźnienie, przeglądałam twoją dokumentację.
Jego zadąsana mina ustąpiła niezadowoleniu.
- Myślałem, że o mnie zapomniałaś.
- Harry, jak mogłabym to zrobić? - zapytałam żartobliwie i lekko zachichotałam. Usiadłam na krześle, na przeciwko łóżka, na którym siedział. Miał na sobie luźny czarny sweter i pasujące obcisłe jeansy. - Wygodnie ci w tych ubraniach przez cały dzień?
-Tak. - odpowiedział dosadnie, obejmując się rękoma jakby chciał się zakryć. - Dlaczego? Wyglądam w nich głupio?
Zmarszczyłam brwi, już się nie zastanawiałam dlaczego zdiagnozowano u niego paranoję.
- N-Nie, Harry. Chcę tylko, żebyś czuł się wygodnie.
- Przepraszam. Po prostu nie wiem co miałoby wyglądać odpowiednio. Nie mam nikogo, kto mógłby mi powiedzieć jak się ubrać. - mruknął z opuszczoną głową, wpatrując się we własne kolana.
Odpowiedziałam niezręcznym uśmiechem, nie wiedząc dokładnie, jak powinnam odpowiedzieć.
- Um, jak spałeś?
- Właściwie bardzo dobrze.
- To dobrze. Żadnych hałasów w nocy? - zapytałam uśmiechając się, próbując poruszyć temat notatki, którą napisał.
Oczy Harry'ego rozszerzyły się i zamarzły. Szybko oparł się o ścianę i przykrył nogi kołdrą.
- N-Nie, było w porządku.
- Widziałam twój liścik. - uśmiechnęłam się do niego lekko wiedząc, że zaraz zmarszczy brwi i odwróci głowę.
- Nie chciałem tego napisać... A-Ale...
- Harry, napisałeś "oni". Kim są "oni"? - zapytałam spokojnie, a on zmarszczył się, rozchylił usta i westchnął.
- Nie chcę odpowiadać na to pytanie. - odparł ciężko oddychając. Lekko skinęłam głową. Najwyraźniej nie mogę tego z niego wyciągnąć. Wiem co może się stać, jeśli będę naciskać.
- Chcę ci tylko pomóc i miejmy nadzieję, że będziemy mogli wypuścić cię do domu za kilka dni. - powiedziałam z uśmiechem, a jego usta ułożyły się w prostą linię, jakby był zły.
- Nie potrzebuję tu być.
- Harry, próbowałeś popełnić samobójstwo siedem razy...
- Myślisz, że jestem szalony, prawda? - zapytał nerwowo, a ja mentalnie wywróciła oczami.
Jego ciężkie spojrzenie zaczęło być bardziej nerwowe i zmartwione, gdy zadał mi to pytanie.
- Myślę, że jesteś zagubiony i zdezorientowany. Ale szalony? Nie, jestem całkiem pewna, że nie.
- W takim razie dobrze wiedzieć.
Obdarzył mnie lekkim uśmiechem. Nie mogłam stwierdzić, czy naprawdę miał to na myśli, bo jego spojrzenie wciąż wyglądało na przygnębione, ale to już było coś.
- Rozważałeś kiedykolwiek pójście do college'u? - mruknęłam, zanim otworzyłam szerzej oczy i uśmiechnęłam się.
- Nie, nie bardzo.
- Dlaczego nie? Zdawałeś wszystkie swoje egzaminy na maksymalną ilość punktów! - powiedziałam zachęcając go, a mój uśmiech coraz bardziej się powiększał.
- Bo nie chcę powtarzać szkoły od początku. Teraz jestem szczęśliwy.
Spojrzałam na niego marszcząc brwi, jakbym mu nie wierzyła. Jak do cholery on może być szczęśliwy, kiedy próbował się zabić tyle razy?
- Nie wydajesz się być szczęśliwy.
- Nie ważne co będę robić, i tak będę taki sam. - odparł surowo.
- Dlaczego Harry? - zapytałam i wydęłam usta. Harry podniósł rękę i zaczął pocierać dolną wargę kciukiem i palcem wskazującym.
- Bo jestem zerem, jestem nikim.
Nie mogłam powstrzymać się przed zmarszczeniem brwi w reakcji na obelgi, którymi się określił.
- Jesteś kimś więcej Harry.
- Nie wierzę ci. - splunął.
- Naprawdę mi nie wierzysz? Czy głosy w twojej głowie każą ci tak myśleć? - zapytałam szybko tego żałując, gdy jego oczy pociemniały.
- Nie znasz ich! - krzyknął wstrząsając mną. Podskoczyłam przestraszona. To nie było tak jak poprzedniej nocy, kiedy od razu przeprosił za swój podniesiony ton, stawał się coraz ciemniejszy z każdą sekundą.
- Harry, przepraszam...
- Wynoś się.
- Pozwól mi z tobą porozmawiać, chcę ci pomóc...
- Wszyscy tak mówią, każdy z nich! Ale nie widzą, że ja się nigdy nie zmienię! - wydyszał obserwując mnie. - Uwierz mi, chcę się zmienić. Ale nikt ich nie powstrzyma! - warknął podnosząc palec wskazujący i wskazując na swoją głowę.
Muszę przyznać, że się bałam. Nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji z moim pacjentem, nie byłam przygotowana. Czułam się taka beznadziejna.
- Pozwól mi spróbować ci pomóc.
- Nie! I tak kurwa w niczym nie pomożesz!
Nagły wybuch Harry'ego był tak głośny, że pielęgniarka wbiegła do pokoju. Przewróciła oczami, zanim przeszukała kieszenie i wyciągnęła igłę strzykawki. Wyjęła płyn i szybko podeszła do Harry'ego sprawiając, że otworzył szerzej oczy,.
- Harry, uspokój się, dobrze? Albo pielęgniarka będzie musiała to zrobić. - powiedziałam nerwowo, a on przewrócił oczami.
- Wiedziałem, że mylisz, że jestem szalo... - urwał, i zaczął oddychać głębiej i wolniej. Nie zauważył, że pielęgniarka już zdążyła wbić igłę w jego ramię.
To złamało mi serce, gdy patrzyłam jak próbuje powiedzieć jeszcze parę słów, zanim jego powieki zrobiły się cięższe. Powoli wyciągnął do mnie swoją rękę, a ja ją chwyciłam, próbując nie uronić łez, które całkowicie odebrałyby mi siły.
- Nie zamierzał mnie skrzywdzić, nie było potrzeby tego robić. - splunęłam do pielęgniarki wpatrując się w Harry'ego , który powoli odpływał zamykając swoje oczy. Jego uścisk na mojej dłoni zaczął słabnąć, a po chwili całkiem ją puścił.
Pojedyncza łza opuściła moje oko, kiedy patrzyłam jak chłopak zasypia obok mnie. Patrzenie na to było okropne. Harry chciał być tylko wysłuchany. Wiedziałam to.
- Obudzi się za parę godzin. Nie smuć się.
Westchnęłam zanim wzięłam moją torebkę i wstałam. Wyszłam i ruszyłam do windy. Kiedy weszłam do niej, przycisnęłam guzik na parter i cierpliwie czekałam. Gdy drzwi się rozsunęły, nie wahałam się przed szybkim wyjściem z budynku i pozwoleniem sobie rozkleić się w domu. Nie chciałam wracać za biurko.
- Jak tam twoja wizyta u Harry'ego? Było okej? - Zayn nagle pojawił się obok mnie.
Westchnęłam i przewróciłam oczami.
- Nawet nie masz pojęcia...
(korekta - Aga)
* OCD (Obsessive–compulsive disorder) - zaburzenia obsesyjno-kompulsywne
________________________________________________
Heeeey :))
Mam wam przekazać od autorki, że bardzo dziękuje wszystkim, którzy czytają i będą czytać to opowiadanie! Strasznie się cieszy, że ludzie z innych krajów czytają „Crazed." :))
Następnego rozdziału spodziewajcie się pod koniec tygodnia, bo mam cały tydzień zasrany sprawdzianami i kartkówkami -,-
Pierwsze rozdziały są dość długie, wiec trochę zajmuje mi ich tłumaczenie..
Paaaaa :))
Mam wam przekazać od autorki, że bardzo dziękuje wszystkim, którzy czytają i będą czytać to opowiadanie! Strasznie się cieszy, że ludzie z innych krajów czytają „Crazed." :))
Następnego rozdziału spodziewajcie się pod koniec tygodnia, bo mam cały tydzień zasrany sprawdzianami i kartkówkami -,-
Pierwsze rozdziały są dość długie, wiec trochę zajmuje mi ich tłumaczenie..
Paaaaa :))
ZAJEBISTE *♡* CZEKAM NA KOLEJNY @kartofelofyszal
OdpowiedzUsuńBiedny Harry. Wkurzyła mnie ta pielęgniarka. Od razu wyskoczyła z strzykawką.
OdpowiedzUsuńGratulacje @JustinePayne81
Boooski !! Szkoda mi Harrego :( Czekam nn ;d Xoxo @JustynaJanik3
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie! Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńMogłabyś mnie informować? @charlie_lina
woww . nie wiem co powiedziec .. to jest genialne ! szkoda mi harry'ego . jestem ciekawa co bedzie dalej .
OdpowiedzUsuńinformuj mnie , jesli mozesz : @xx_sweetie
Rozdział jest prześwietny! Szkoda mi Harry'ego. Jest strasznie zagubiony :"(
OdpowiedzUsuńmam do ciebie wielką prośbę. Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach?? Mój tt to @01Swag1394
To jest niesamowite ! ♥ Jest tu tyle tajemniczości *.* z niecierpliwością będę czekać na kolejne rozdziały :) Byłabym naprawdę wdzięczna gdybyś mogła mnie informować :) @69_Narry_
OdpowiedzUsuńjaaaaacieeee. *.* świeetne. <3
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie! Dwa rozdziały i już się bardzo dużo dzieje :D Wciągnęło mnie bardzo. I chciałabym poprosić o informowanie mnie na tt: @luvmycurlyboyx
OdpowiedzUsuńOMG! Dziś zaczełam czytać sobie to opowiadanie i całkowicie mnie pochłoneło! To dopiero początek, a ja już zakochałam się w tej historii *-*
OdpowiedzUsuńTak szkoda mi Harrego, ciekawe jak Jamie sobie z nim poradzi ;)
Już nie mogę się doczekać dalszej części asdfghjkl *-* Jesteś zajebista, że zdecydowałaś się na tłumaczenie tego opowiadania! Kocham Cię <3
Do następnego ;)
@ahmyHazz
aaaa siwtne zajebiste i tak dalej :) xxx
OdpowiedzUsuń@Kinia_kiss_you
Hej , ! ; ) Opowiadanie zajebiste !!! i miałabym prośbę . =) mogłabyś mnie informować o kolejnych rozdziałach ? Byłabym wdzięczna ;) xx
OdpowiedzUsuń@LoveStoryWithMe
Nie wiem jak wytrzymam bez tego opowiadania, jest takie wspaniałe, cudowne, inne, świeże, nie wiem jak to jeszcze określić. Nie wiem. Nic nie wiem, czytanie tego absolutnie wyprało mi mózg.
OdpowiedzUsuńJesteś wspaniała, uwielbiam cię!
Mogłabyś informować mnie o kolejnych rozdziałach? xx
@louisatemyname
powiem ci że także się zakochałam w tym opowiadaniu. czytam już 3 opowiadania , a to jest czwarte. żadne z tamtych blogów nie jest tak bardzo tajemnicze jak to! .. oczywiście nie mogę się doczekać co będzie działo się w następnym rozdziale i jak potoczy się następna wizyta Jamie u Harry'ego.
OdpowiedzUsuńCudne *-*
OdpowiedzUsuńczekam na następny :) xx
OdpowiedzUsuńjezu ale szkoda mi tego Harryego
OdpowiedzUsuńTo jest takie genialne! Ale współczuję Harry'emu. Tyle przeszedł :(
OdpowiedzUsuń@TheAsiaShow_xx