- Sama zobacz - mruknęła zdegustowana.
Wzięłam głęboki wdech, przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam na kartkę papieru.
~
Imię i nazwisko: Harry Styles Data: 10/12/13
1. Jakie są twoje mocne strony?
.........................................................................................................
2. Jakie są twoje słabe strony?
.........................................................................................................
3. Czego się boisz?
.........................................................................................................
4. Czy miewasz niepokojące myśli?
.........................................................................................................
5. Jeśli tak, co robisz, by je powstrzymać?
.........................................................................................................
6. Czy masz z kim porozmawiać, gdy dzieje się coś złego?
................................................Jamie..............................................
7. Czy samookaleczałeś się ostatnio?
.........................................................................................................
8. Ile godzin dziennie śpisz?
.........................................Zapytaj Jamie....................................
9. Co lubisz robić, kiedy jesteś szczęśliwy?
.........................................................................................................
10. Jeśli nie możesz poradzić sobie ze swoimi problemami, czy jest ktoś kto może ci w tym pomóc?
.................................................Jamie..............................................
~
Próbowałam udawać zaskoczoną i zszokowaną. Pieprzony głupi chłopak... To koniec. Wiedziałam, że zostanę zwolniona. Już dostałam wcześniej jedno ostrzeżenie, tego na pewno mi nie odpuszczą.
- Uh...
- Czy to jakiś żart? - zapytała, wciąż nie dowierzając i otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia. Byłam już martwa.
- Więc...
Jęknęłam, kiedy nagle poczułam na dłoni palce Harry'ego próbujące spleść się z moimi. Wściekła zabrałam od niego rękę. Miałam go już dość, to był koniec.
- Nie wiem skąd wpadł na pomysł, że mogę wiedzieć ile godzin dziennie śpi - odpowiedziałam dosadnie i lekko się uśmiechnęłam. Może było jeszcze jakieś wyjście z tej sytuacji.
- Harry, dlaczego tak napisałeś? - zapytała z uniesionymi brwiami, a Harry przygryzł wargę wahając się co odpowiedzieć.
- Nie chcę nic mówić, dopóki Jamie tu jest - szepnął i przysięgam, że miałam ochotę go uderzyć w tamtym momencie. Nienawidziłam go, naprawdę. Na pewno miał to zaplanowane od dłuższego czasu, chciał zrujnować moje życie.
Pielęgniarka pokiwała głową i zwróciła się do mnie.
- Jamie, myślę że powinnaś wyjść.
- Nie wierz w nic co ci powie! - warknęłam. - On jest szalony...
- Panno Drew - powiedziała gorzko. - Musisz wyjść.
Natychmiast wstałam z łóżka i skierowałam moje trzęsące się ze strachu ciało do drzwi. Ostatni raz spojrzałam na Harry'ego i zobaczyłam ten mały niewinny uśmieszek na jego twarzy. Byłam wściekła.
Szybko wyszłam i przeczesałam włosy dłońmi z frustracji. On miał zamiar opowiedzieć jej o wszystkim co zrobiliśmy. Wyleją mnie. Będę bezrobotna i nie będę miała grosza przy duszy. Najgorsze z tego wszystkiego było jednak to, że Harry pokazał dzisiaj swoją prawdziwą twarz. Jeszcze nigdy tak się go nie bałam.
Zjechałam windą na moje piętro i dosłownie przebiegłam przez poczekalnię prosto do mojego gabinetu. Po tym wszystkim, znów skończyłam tak samo. Tylko że jutro już nie przyjdę z powrotem do pracy. Pewnie pozwą mnie do sądu za molestowanie pacjenta z chorobą psychiczną.
Próbowałam się uspokoić siedząc za biurkiem. Moje ciało trzęsło się już trochę mniej, a oddech się unormował.
Zacisnęłam dłoń w pięść i zapukałam trzy razy w ścianę obok, dając Zaynowi znak, że jestem tu i potrzebuję z nim porozmawiać. To było dużo prostsze, niż pukanie do drzwi, robiliśmy tak wiele razy. Ten był pewnie ostatni.
Kilka sekund później zobaczyłam jego szczupłą, uśmiechniętą postać w drzwiach.
- Z-Zayn, boję się.
Jego uśmiech od razu zmienił się w zmartwioną minę.
- Co się dzieje?
- Zwolnią mnie - załkałam, próbując bezskutecznie powstrzymać łzy, które spływały strumieniami po moich policzkach.
- Co? Dlaczego? - spokojnie zapytał i usiadł obok mnie.
Boże, gdzie miałam zacząć?
- Harry praktycznie powiedział pielęgniarce, że z nim spałam...
- Spałaś z nim?! - warknął na mnie wściekle, kręcąc głową z rozczarowania. W tamtej chwili potrzebowałam, by Zayn był po mojej stronie.
- Dosłownie tylko spałam... Nic więcej - powiedziałam ostro.
- Dlaczego powiedział o tym pielęgniarce? - zapytał, po czym głośno westchnął.
- Nie wiem. Dostał kwestionariusz do wypełnienia i odpowiedział tylko na trzy pytania, a dokładniej ja byłam na nie odpowiedzią - przewróciłam oczami na samą myśl o tym. Byłam wściekła.
- Nie można mu ufać, Jamie - Zayn powiedział cicho. - Myślisz, że jest taki niewinny, ale on... On jest okropną osobą.
- Teraz już to wiem - odpowiedziałam dosadnie.
- To przez te głosy - zaczął i w tamtej chwili puściły mi już hamulce.
- Te głosy nie są prawdziwe! - krzyknęłam ze złością.
Zayn szerzej otworzył oczy zszokowany tym, co właśnie powiedziałam.
- Skąd to wiesz? - krzyknął. - Nie miałaś z nimi do czynienia!
- Och, odpieprz się od tych bzdur o demonach... - trochę żałowałam, że zaczęłam krzyczeć, ale nie mogłam się opanować. - Popadłeś przez niego w jakąś paranoję, dlatego wydawało ci się, że je słyszysz, bo się bałeś...
- Ja nie tylko je słyszałem - gorzko szepnął. - Widziałem je.
Miałam ochotę uderzyć go w twarz. Nie chciałam, by kolejny mój bliski przyjaciel uwierzył w te bzdury, które opowiadał Harry.
- W takim razie, jak wyglądają?
Zayna przeszedł dreszcz, a potem wzruszył ramionami.
- Nie mogę o nich mówić. O-one nie lubią, gdy się nimi przesadnie interesujesz - powiedział cicho. Znów opowiadał jakieś głupoty.
- Brzmisz na tak samo szalonego jak on - mruknęłam sprawiając, że na jego twarzy pojawił się smutek.
- Ciesz się, że to nigdy nie przytrafiło się tobie - spojrzał na mnie, jakby wiedział, że to się wkrótce stanie. Nie podobało mi się to.
Przez chwilę panowała cisza. Bez trudu można było wyczuć napięcie między nami.
- Co mam zrobić, Zayn?
- Po prostu zaprzeczyć wszystkiemu, o co cię oskarży - powiedział. - To jedyne co możesz zrobić.
Zaraz po tym wyszedł mówiąc, że zaraz ma pacjenta. Bałam się o siebie. Nie miałam pojęcia, co miało się teraz stać.
Zaczęłam robić jakąś papierkową robotę, aby oderwać swój umysł od tej całej sytuacji. Musiałam myśleć pozytywnie, tylko wesołe myśli. Miałam nadzieję, że uda mi się jakoś z tego wyplątać i Harry zniknie z mojego życia, zanim wywoła jeszcze więcej problemów.
Nagle usłyszałam delikatne pukanie do moich drzwi, co sprawiło, że z trudem nabierałam powietrza. Modliłam się, by nie był to mój szef...
Powoli podniosłam się z krzesła i ostrożnie chwyciłam trzęsącą się dłonią klamkę.
Na mojej twarzy pojawił się grymas, w reakcji na widok przede mną. W drzwiach stał wysoki, wyraźnie zmęczony, chłopak z burzą loków na głowie.
- Wszystko w porządku?
W odpowiedzi zatrzasnęłam drzwi. Nie miałam zamiaru więcej z nim rozmawiać, nigdy.
- Odejdź.
Drzwi z powrotem otworzyły, tym razem nie dzięki mnie.
- Jamie, pozwól mi wyjaśnić.
- Pozwól mi spędzić mój ostatni dzień w pracy bez ciebie - warknęłam.
Wyglądał na strasznie zaskoczonego moimi słowami, nie spodziewał się tego.
- Dlaczego jesteś taka zdenerwowana?
Ze złości wciągnęłam Harry'ego do pomieszczenia i zamknęłam za nim drzwi.
- Powiedziałeś tej pielęgniarce, że kurwa z tobą spałam!
- Uspokój się...
- Nie! Zwolnią mnie! - próbowałam nie płakać, jednak moje łzy i tak cały czas wypływały z moich oczu. Tak strasznie się bałam...
- O to chodziło - stwierdził wzruszając ramionami.
- Czy ty widzisz jak cholernie nienormalny jesteś?! - krzyknęłam, patrząc na niego ze złością.
Wyglądał na zawiedzionego moją postawą.
- Wcześniej nazwałaś mnie szalonym, nie podobało mi się to...
- Powiedziałeś pielęgniarce, że z tobą spałam!
- Zrobiłem to, bo jesteśmy razem - odpowiedział surowym tonem. - Jesteśmy w związku, pamiętasz?
- Już nie - warknęłam, a on zignorował moje słowa i podszedł do mnie.
Nagle się pochylił, chcąc mnie pocałować. Byłam wtedy taka wściekła. Odepchnęłam go.
- Wynoś się - ryknęłam. - Teraz.
- Nie zostawiaj mnie, tak jak zrobiła to moja mama - powiedział płaczliwym głosem, a ja zmarszczyłam brwi. Już to kiedyś słyszałam.
- Wyjdź.
- Będziesz tego żałować - burknął.
Zaraz po tym po prostu wyszedł. Nigdy nie sądziłam, że nasz związek tak się skończy. Tego dnia wszystko szło źle.
~
Reszta dnia przebiegła dość spokojnie. Cieszyłam się, że mój szef, albo tamta pielęgniarka nie złożyli mi niespodziewanej wizyty. Wszystko było normalnie, jak zawsze. Zayn znów przyszedł ze mną porozmawiać i powiedział, żebym trzymała się z dala od Harry'ego. Zgodziłam się z nim, sama doskonale o tym wiedziałam.
Skończyłam pracę i wracałam zmęczona do domu. Chciałam odpocząć. Miałam też nadzieję, że uda mi się zatrzymać moja posadę.
Pociągnęłam za klamkę frontowych drzwi mojego mieszkania. Skarciłam się w myślach, gdy odkryłam, że nie zamknęłam ich rano. Nigdy tego nie robiłam, kiedy Louis żył. On to robił. Musiałam pozbyć się tego nawyku.
Cicho weszłam do środka i rozejrzałam się, sprawdzając czy wszystko jest tak jak przed moim wyjściem. Na szczęście, wszystko było w porządku.
- Wróciłaś.
Podskoczyłam w miejscu, gdy nagle usłyszałam głos. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam wysokiego chłopaka wchodzącego do salonu. Na widok tego niewinnego uśmiechu poczułam motyle w brzuchu, i to nie te dobre.
- Harry, dlaczego tu jesteś?
- Zostawiłaś otwarte drzwi, głuptasie - zaśmiał się.
Wiedziałam, że coś więcej kryje się za tym chichotem. Coś, czego bałam się odkryć.
- Dalej jesteś na mnie zła? - zapytał nieśmiało sprawiając, że zaczęłam zastanawiać się nad odpowiednią odpowiedzią. - Bo nie lubię kiedy jesteś zła.
- Jestem po prostu zmęczona - szepnęłam.
Nie wiem dlaczego pozwalałam mu dalej tam stać, w moim mieszkaniu. W ubraniach Louisa.
- Wiedziałem, że tak powiesz - mruknął. - Chcę z tobą porozmawiać.
Nie mogłam wyjaśnić dlaczego, ale jego widok sprawił, że wszystko wydawało mi się mniej poważne. Osłabiał mnie. Pojawiał się tak nagle i wysysał ze mnie cała energię. Nagle zaczęło mnie to wkurwiać.
- Jestem samolubnym człowiekiem, Jamie - stwierdził z lekkim smutkiem. - Chcę rzeczy, których nie mogę mieć.
Wpatrywałam się w niego zdezorientowana, zastanawiając się do czego zmierzał. Cholernie mnie przerażał. Wyglądał na takiego silnego, a blizny widoczne na jego przedramionach pobudzały tylko mój strach.
- Ale jeśli chcę czegoś wystarczająco mocno... Wiem, że tak czy inaczej to dostanę - wyszeptał oschle, wywołując u mnie gęsią skórkę. Czułam się sparaliżowana jego dominującą aurą.
- Co próbujesz powiedzieć? - cicho zapytałam bojąc się odezwać głośniej.
- Chciałem cię i teraz cię mam - powiedział prosto. - Chcę też, żebyś robiła to co ci każę i... Hmm, zobaczymy jak to wyjdzie.
Uśmiechał się podstępnie co sprawiało, że robiłam się coraz bardziej niespokojna. To nie był Harry, którego znałam. Był teraz taki silny...
- Wiem, że nie będziesz dłużej na mnie zła - zaśmiał się podstępnie. - To nie będzie trwało wiecznie.
- Dlaczego jesteś tego taki pewien? - zapytałam ledwie słyszalnie.
- Bo ci na to nie pozwolę - stwierdził, wpatrując się we mnie intensywnie z szerokim uśmiechem na twarzy. - To jest pewne.
- Dlaczego jesteś taki zaborczy względem mnie? - wypaliłam i od razu tego pożałowałam, gdy Harry zaczął się śmiać. Nie powinnam o to pytać.
- Czy ty wiesz na co wczoraj się zgodziłaś? - zapytał, próbując brzmieć tak niewinnie jak tylko potrafił. Nie miałam zamiaru się na to nabrać.
Jego uśmiech ponownie zmienił się w ten podstępny uśmieszek.
- Jesteś moja, pamiętasz?
(korekta: Aga)
__________________________________
Suchar od Pati na dziś:
- W jaki sposób chodzi elektryk?
.
.
.
.
.
.
- Napięcie.