piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 35

Nigdy nie rozumiałam śmierci. Nigdy nie wiedziałam co się dzieje, po tym jak przestajemy oddychać. Patrzenie jak mój przyjaciel spada w otchłań śmierci sprawiło, że dostrzegłam jak wszystko jest puste. Coś w jego spojrzeniu... Nie wyglądał jakby chciał to zrobić...

Zaczęłam wspinać się na barierkę mostu, by sprawdzić jak głęboka była przepaść, ale nagle poczułam dwa silne ramiona oplatające mnie w pasie i ściągające mnie z powrotem na ziemię. Upadłam na kolana i zderzyłam się z czyimś ciałem. Oczywiście był to Harry...ale czułam się tak bezwładna i oszołomiona, że nie mogłam skoncentrować się na tym kto powstrzymał mnie przed przejściem przez barierkę.
- Jamie! - powiedział głośno, kładąc dłonie na moich policzkach, by złapać moją uwagę. - Nie rób tego.
Gdy jego wzrok spotkał mój opanowała mnie panika. Obraz przerażenia w jego oczach uświadomił mi jak okropna i prawdziwa była ta sytuacja. Louis nie żył. 
Gdy to do mnie dotarło znów zaczęłam szlochać. Tym razem Harry był obok, by wziąć mnie w ramiona i pocieszyć. Zawsze był przy mnie. 
- Wszystko w porządku Jamie - zaczął mówić. - Będzie dobrze. 
Odsunęłam się od niego i spojrzałam zdumiona, kompletnie mnie zdenerwował tymi próbami uspokojenia mnie. To co się przed chwilą stało... nie było w porządku.
- Właśnie widziałam jak ktoś popełnia samobójstwo skacząc z mostu, a ty mówisz mi, że to jest w porządku? - płakałam rozwścieczana. - Zostaw mnie samą!
- Jamie, ja...
- Idź do domu, Harry! - rozkazałam, mocno odpychając go od siebie.
- Nie zostawię cię tu! - krzyknął, praktycznie zmuszając mnie bym znów się do niego przytuliła. Desperacko go potrzebowałam, ale jeśli miał mi wmawiać, że nic wielkiego się nie stało, to nie miałam ochoty dłużej na niego patrzeć. 
- Policja zaraz tu będzie - powiedziałam, by w końcu się zamknął, a on tylko zmarszczył brwi. - Nie mogą zobaczyć nas razem. 
Westchnął ze złością i szybko się ode mnie odwrócił. Pośpiesznie odszedł, nie wysilając się nawet by cokolwiek powiedzieć. Ale i tak nie chciałam by cokolwiek mówił. Chciałam po prostu zostać sama.



*Harry's Pov*
Cały ten ból na nic. 
To co zrobiłem było złe. Wiedziałem to po rozmowie z Zaynem. Świadomość, że nie mogłem tego zatrzymać doprowadzała mnie do szału. Przed chwilą widziałem jak chłopak spada, nie skacze. On wcale nie skoczył. Chciał zejść na ziemię, chciał przyjąć pomoc. Jednak gdy zobaczył moją twarz, on po prostu... spanikował. Był zaskoczony i wtedy spadł. 
Widziałem przerażenie w jego oczach i wtedy uwierzyłem w to jak naprawdę niebezpieczny jestem... Musiałem to przerwać, musiałem przerwać to wszystko. Wszystkie złe myśli, wszystko co negatywne. Nawet jeśli to oznaczało powrót do starych sposobów, których nienawidziłem. 
Zacząłem biec, ale nie po to by sobie pobiegać. Przez całe życie zmierzałem do różnych miejsc, ale tak naprawdę nigdy nigdzie nie dotarłem. Teraz było inaczej. Miałem powód by biec, próbowałem znaleźć wyjście. 
Nie mogłem przestać pędzić przez ciemność z nadzieją, że znajdę miejsce, by zatrzymać się i pomyśleć. Jedynym miejscem jakie przyszło mi do głowy było moje mieszkanie, to było jedyne miejsce gdzie mogłem pójść.
- Harry! - ktoś za mną krzykną, a ja momentalnie się zatrzymałem słysząc ten głos. Ostrożnie odwróciłem się pełen podejrzeń, zastanawiając się kto do diabła mnie wołał... ale nikogo tam nie było. Nikt mnie nie wolał. Dalej stałem nieruchomo szukając wyjaśnienia, dlaczego ktoś nagle krzyknął moje imię. Oczywiście zaczynałem popadać w paranoje, nie myślałem  logicznie. 
Zacząłem znowu biec przed siebie, tym razem trochę bardziej skoncentrowany. Musiałem to zignorować. Potrzebowałem pójść do domu i  spróbować wyplątać się z tego całego bałaganu. 
Zbliżałem się już do mojego bloku. Zwolniłem trochę, przebijając się przez tłum przechodniów. Czułem się teraz bezpieczniej wiedząc, że jeśli coś mi się stanie ludzie to zobaczą i może mi pomogą.
Powoli wszedłem do lobby, jakby nic się nie stało. Widziałem jak inni mieszkańcy przypatrywali mi się uważnie, gdy ich mijałem. Wiedziałem dokładnie co myślą "Oh, to ten szalony chłopak, który zawsze próbuje się zabić." Albo "To ten szalony chłopak z mieszkania 12B."
Wsiadłem do windy i wybrałem moje piętro. Niecierpliwie czekałem, aż drzwi się otworzą, a gdy się to stało szybko przez  nie przebiegłem i ruszyłem do siebie. Znalazłem klucze i włożyłem je do zamka nerwowo otwierając drzwi.
- Wróciłem - powiedziałem, tak jak zawsze. Musiałem tym razem brzmieć pewnie i nie pozwolić im mnie opanować. Ostatnio nie często wracałem sam do domu, Jamie zazwyczaj była ze mną. Jednak wciąż musiałem spędzać tu też czas sam i nie nawiedziłem tego.
Cicho wszedłem do łazienki i podszedłem do umywalki. Spojrzałem bez celu w lustro i dostrzegłem jak okropnie wyglądam. Moje źrenice były rozszerzone i byłem straszliwie blady. Powinienem więcej jeść, pewnie dlatego wyglądam tak słabo. 
Zamknąłem na chwilę oczy próbując uspokoić oddech i trochę się odprężyć, jednak nagle poczułem ostry ból w lewym policzku. Momentalnie otworzyłem oczy. Było tak cicho. Słychać było jedynie krople krwi spadające z mojej twarzy na umywalkę. Byłem już do tego przyzwyczajony, do tych ataków. Myślałem, że tym razem zrobią coś gorszego, ale na szczęście była to tylko mała rana na mim policzku. 
Otworzyłem szafkę nad zlewem szukając jakiejś wazeliny, by posmarować rozcięcie. Przemyłem twarz wodą i opatrzyłem ranę. Gdy skończyłem odstawiłem wszystko z powrotem do szafki i zamknąłem jej drzwiczki, by znów móc spojrzeć w lustro. 
Nagle straciłem oddech, wpatrywałem się w powłokę przede mną z przerażeniem. Odbicie ściany, która była za mną nie było już jednolite. Był na niej wielki napis. Jeśli to był tylko wytwór mojej wyobraźni to naprawdę musiałem mieć coś nie tak z głową. Jednak napisane słowa wyglądały bardzo prawdziwie i strasznie.
Nie oglądaj się za siebie.
Oczywiście od razu się odwróciłem, a gdy tylko to zrobiłem, zobaczyłem przed sobą znajomą jednolitą ścianę. Nie było na niej żadnej wiadomości. Moja paranoja musiała być już tak poważna, że zaczynałem  mieć halucynacje. Byłem absolutnie przerażony. 
Natychmiast wyszedłem z łazienki do mojej sypialni i stanąłem przed szafą. Mama zawsze mi mówiła, że jeśli znajdę bezpieczne schronienie wtedy złe myśli znikną. Ale to nigdy nie działało. To mnie tylko chowało przed nimi zanim znów nie wyszedłem. 
Szybko otworzyłem drzwi szafy, wszedłem do środka i zatrzasnąłem je za mną.Klęknąłem na podłodze i zacisnąłem dłoń na krzyżyku, który miałem zawieszony na szyi. Musiałem poczekać, aż to odejdzie, albo przynajmniej się uspokoi. 
Nienawidziłem chować się w środku nocy, bo wtedy oni byli najbardziej źli. Gdybym mógł, skoczyłbym z balkonu i zakończył to wszystko. Jednak świadomość, że Jamie była kilka minut drogi stąd, sprawiała, że chciałem zostać. Cokolwiek stanie się Jamie czy mnie i tak nie przerwalibyśmy tego co robiliśmy. Nie pozwoliłbym jej. Ona jest najważniejszą rzeczą w moim życiu, jedyną. Ona sprawia, że jestem szczęśliwy. Raz jej powiedziałem, że nie może uciszyć tej siły, bo to co się ze mną działo było negatywne i demoniczne... Ale mama kazała mi znaleźć bezpieczne schronienie, może Jamie była moim schronieniem. Nie sprawiała, że oni znikali, ale odwracała moja uwagę od nich za każdym razem, gdy była w pobliżu. Nie mogę pozwolić jej odejść... Nawet jeśli będę musiał sprawić, by ludzie zaczęli znikać z jej życia.






______________________________________

Nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo mi się nie chciało tłumaczyć...
Mój słomiany zapał daje mi się mocno we znaki...
No i delikatnie mówiąc mam ostatnio dużo nieprzyjemnych spraw na głowie, które po prostu odbierają mi chęci do robienia czegokolwiek...

No, ale nie bójcie się, skoro zaczęłam to muszę skończyć! :D
Nie zamierzam rzucać czy zawieszać tego tłumaczenia.
Po prostu czasem muszę sobie ponarzekać :)

NAJPRAWDOPODOBNIEJ ZMIENI SIĘ DZIEŃ W KTÓRYM BĘDĘ DODAWAĆ ROZDZIAŁY!
JESZCZE NIE WIEM NA JAKI, ALE BĘDZIE TO RACZEJ POCZĄTEK TYGODNIA.
Postaram się was dokładnie poinformować, w notce pod następnym rozdziałem.

38 komentarzy:

  1. jejku co tu się dzieję hahaha
    no każdy ma jakieś sprawy i wgl więc się nie martw tym c:

    @Kinia_kiss_you

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu on jednak serio nie żyje o.o

    OdpowiedzUsuń
  3. boże co się dzieje w tych rozdziałach ;o

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzecie! O tak biczys
    / Malikowa

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedny harry :c
    jak mi jest go szkoda, eh..
    Co mi się dzieje, że wcale mi nie jest żal louisa :o może przez to jak traktował hazze.
    @lovyoubabycakes

    OdpowiedzUsuń
  6. łaaał, to świetny rozdział! /@ilyHaazz

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG shnufgduidbfjdsvfbhj dawaj szybko nexta <3 @RoomJDirection

    OdpowiedzUsuń
  8. OMGSJih *O*


    Dawaj nexta teraz ! <3

    Najlepsze ! <#

    OdpowiedzUsuń
  9. O cholera
    Jakbys potrzebowała pomocy z rozdziałami jakoś czy cos to możesz napisać do mnie na twittera (@biebzwifi) to mogę ci pomoc x

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowne <3 Dawaj szybko next :**

    Nie było suchara o.O

    OdpowiedzUsuń
  11. Biedny Louis !!! Dla czego musiał umrzeć ??! :c Czekam na nn ;*
    a zapomniała bym...
    Nie było suchara ,który zawsze mnie bawi ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Harry biedactwo. Niech te ''głosy'' dadzą mu spokój, żeby mógł prowadzić normalne życie z Jamie xD zapraszam do mnie ->i-m-afraid-people-help-me.blogspot.com i http://two-other-angel.blogspot.com/ dopiero zaczełam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Biedny Harry to było takie awww jak powiedział że Jaime jest jego schronieniem

    OdpowiedzUsuń
  14. o mój boże! Biedny Harry! A co się dzieje z Pati? Wszystko z nią ok?

    OdpowiedzUsuń
  15. ta histria z rozdzialu na rozdzial jest coraz bardziej chora ..... I to jest genialne :D
    a gdzie sucharki od pati? :( /@twixies_

    OdpowiedzUsuń
  16. to wszystko robi się coraz bardziej.... szalone. Nie moge doczekać sie następnego rozdziału *.*

    OdpowiedzUsuń
  17. No,no robi się coraz bardziej ciekawiej. Pati nadal ma urlop? XD

    OdpowiedzUsuń
  18. SRAŁAM PRZY TYM ROZDZIALE
    JEZU CHRYSTE
    TEN NAPIS....
    SERIO, MIALAM PELNO W GACIACH
    SZKODA MI LOUISA
    BOJE SIE, ZE ONA DOWIE SIE, ZE HARRY TO ZROBIL I ODEJDZIE OD NIEGO
    TO BY BYLO STRASZNE :(
    PRZETLUMACZONY IDEALNIE <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Ta historia jest coraz bardziej chora, ale podoba mi sie to xD
    A gdzie suchar od Pati??
    @ohlittlepayneon

    OdpowiedzUsuń
  20. JAKI HAZZUS SLODKIIIIIIIIII

    OdpowiedzUsuń
  21. Biedni wszyscy kurde no ;C Nie ma suchara od Pati?? XDD

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetny rozdział ;) a gdzie suchar ?

    OdpowiedzUsuń
  23. oj ten Harry xd czekam na kolejny i pozdrawiam ! xx

    OdpowiedzUsuń
  24. ''Nie mogę pozwolić jej odejść... Nawet jeśli będę musiał sprawić, by ludzie zaczęli znikać z jej życia'' OMG robi się zoraz straszniej..... opowiadanie zajebiste :)

    OdpowiedzUsuń
  25. a gdzie suchar pod rozdziałem???
    hahaha
    tak to super narzekaj sobie ile chcesz i tak cię kocham :***

    OdpowiedzUsuń
  26. LOUIS! :((
    ON.MA.ŻYĆ! :(
    @TheAsiaShow_xx

    OdpowiedzUsuń
  27. o woow :o tak strasznie szkoda mi Lou. :c ale co sie dzieję z Harrym? mam nadzieję ze się IM przeciwstawi. :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Jeju, Lou skoczył, przez Harry'ego. Jak ja się dziwnie czuję...
    Oczywiście bardzo, bardzo, BARDZO dziękuję za rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Harry siedzi w szafie :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Kocham to <3<3<3 swietny rozdzial. ;> masz talent

    OdpowiedzUsuń
  31. O jejuniu! Rozdział - cudoo *.*

    OdpowiedzUsuń
  32. Rozumiem, ze jestes zmeczona, dlatego jeszcze bardziej doceniam Twoje wysilki, wspanialy rozdzial, dziekuje xx

    OdpowiedzUsuń
  33. Jejku... Louis... czyli on naprawdę nie żyje ;-; :c Rycze... :/ ;c
    Ehhh... Kocham to tłumaczenie. ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  34. a gdzie suchar? xd
    rozdział bardzo wzruszający... Harry przerażasz mnie tym co pomyślałeś na końcu. i jeszcze ci oni, które robi się tajemniczo i nie wiem co będzie dalej.
    mam nadzieję, że wszystko ułoży się w twoim życiu, do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  35. nie wiem czy dobrze zrozumiałam... ale czy Harry właśnie stwierdził, że nie zawaha się zniszczyć życia Jamie, żeby "oni" się nim aż tak bardzo nie interesowali? no bo to trochę dziwne... z jednej strony to tak słodko, że ona jest dla niego tak ważna i uważa, że ona jedyna trzyma go przy życiu, ale bez kitu, Jamie też powinna mieć to co najlepsze... jag on tag może? :c
    smuteg.
    + tak bardzo mi szkoda Louisa, że po prostu zaraz wykorkuję...
    Mam nadzieję, że wszystko u Ciebie będzie już dobrze i że nadal będziesz miała chociaż odrobinę ochoty na tłumaczenie "Crazed"... Wiem, że czasem jest ciężko, szczególnie jeśli jest się w takim wieku, jak większość z osób, które czytają to ff... Ale z tego co pamiętam, to po deszczu zawsze wychodzi słońce i nic co złe nie trwa wiecznie, więc... Trzymaj się Misiu, jesteśmy wszyscy z Tobą! Jeśli chciałabyś się pożalić albo po prostu pogadać, to pisz:
    @louisatemyname
    Kocham Cię mocno. ♥

    OdpowiedzUsuń