wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 69

*Zayn POV*
- On potrzebuje egzorcyzmu, Liam - powiedziałem do telefonu, kiedy jechałem do mieszkania Harry'ego. Usłyszałem podekscytowany okrzyk Liama, naszego "badacza zjawisk paranormalnych".
- Czekałem na ten moment - zaśmiał się Liam - Ale, tak, ten dzieciak potrzebuje pomocy zanim skończy mordując ciebie i swoją dziewczynę.
- Zerwali ze sobą trzy dni temu - wymruczałem bez entuzjazmu - Dowiedziała się o Harrym i się przestraszyła, jak zwykle.
- To źle dla Harry'ego, chłopie - westchnął - Ale nigdy nie lubiłem ich razem, a ty?
Zawahałem się na chwilę i wziąłem głęboki wdech przed odpowiedzią.
- Nie wiem, Liam. Chodzi mi o to, że nigdy nie lubiłem jak byli razem, ale... W pewnym sensie potrzebują siebie nawzajem.
- Och, urzekła mnie twoja historia - zażartował - Tak czy inaczej, kiedy mam przyjść?
- Za niedługo - wymruczałem - I upewnij się, że wziąłeś święconą wodę czy coś w tym stylu.
- Może mój ojciec w końcu weźmie mnie na serio kiedy to zrobię - wymamrotał jakby do siebie. - Mam zamiar wziąć to cholerstwo, które mam nagrane z sesji z tablicą Quija i zanieść do kościoła. Będą wściekli jak cholera, ale powinni pomóc, prawda?
- Nie wiem, nigdy tego nie robiłem - prawie krzyknąłem z flustracji.
- Ja też nie - szybko odparł, sprawiając, że moje oczy rozszerzyły się w zadziwieniu.
- Zadzwonię do ciebie później.
Rozłączył się zaraz potem, ale wciąż byłem odrobinę wkurzony faktem, że Liam nigdy wcześniej tego nie robił. Czy on w ogóle wie, na co się porywa?
Zostawiłem te myśli kiedy zaparkowałem auto i szybko wysiadłem. Musiałem sprawdzić Harry'ego po ich 'zerwaniu' jeżeli tak to można nazwać. Nawet nie wiedziałem, że byli oficjalnie razem. Czasami żałuję, że nie mówili mi o tym. Wziąłem ze sobą dwie puszki piwa, w końcu przegrałem ten zakład. W zasadzie, minęły jedynie trzy tygodnie od śmierci Louisa, ale teraz, gdy cały sekret wyszedł na jaw nie było sensu by ciągnąc to dalej.
Coś mi podpowiadało, że koniec ich związku, jakikolwiek był, nie zakrawał o normę. Harry
nie odbierał telefonów, może nie wiedział jak używać jego telefonu... ale wiedziałem, że Harry nie radził sobie dobrze z zerwaniem. Znów był sam i przez moją wizytę... może uświadomi sobie, że nie jest kompletnie sam.
- Harry? - zawołałem, gdy tylko stanąłem pod jego drzwiami i przycisnąłem do nich ucho, kiedy nie usłyszałem żadnej odpowiedź.
Zapukałem ponownie, niecierpliwie wzdychając i krzyżując ramiona. Nie mógł się zabić, był na to zbyt inteligentny. Oboje wiedzieliśmy, że Jamie w końcu mu przebaczy.
Sprawdziłem czy drzwi są otwarte (były) i potem powoli, bez jego wiedzy, wszedłem i udałem się do jego salonu. Irytowało mnie jak ludzie pokroju Harry'ego mogą pozwolić sobie na takie mieszkania, kiedy utrzymują się z zasiłków. To miejsce było przyjemniejsze niż mieszkanie Jamie, a ona ciężko na nie pracowała.
- Zayn, dlaczego tu jesteś? - ktoś cicho zawołał, powodując, że szybko odwróciłem głowę i zauważyłem go stojącego nieśmiało w drzwiach sypialni. Wyglądał na zaniepokojonego.
- Przyszedłem się z tobą zobaczyć.
- Myślałem, że jesteś kimś innym - wyszeptał.
- Kim...?
- Nikim, nie ważne.
Wyglądał kompletnie okropnie. Jego roztrzepane włosy były przetłuszczone, a jego luźne czarne ubrania były paskudne. Wyglądał na dużo chudszego niż kiedy ostatnio go widziałem i był osobliwie blady.
- Kiedy ostatnio brałeś prysznic? - zapytałem zaciekawiony, unosząc brew, kiedy jedynie wzruszył ramionami.
- Prawdopodobnie cztery dni temu, - wyszeptał, sprawiając, że zmarszczyłem nos z obrzydzenie - Już mi nawet nie przeszkadza moje nerwica natręctw - wykrzywił usta i ze smutkiem spojrzał w dół.
- Jak się czujesz? - dopytałem podejrzliwie kiedy udał się do salonu i powoli usiadł.
- Nie umiem tego opisać - wyamarotał żałośnie.
Przygryzłem wargę kiedy próbowałem podtrzymać rozmowę.
- Wiesz, to nie koniec świa...
- Kocham ją - wyszeptał, jakby nagle doznał olśnienie.
Westchnąłem czując się nieswojo.
- Harry...
- Kocham ją - powtórzył - Wiem, ze czasami nie mówię jej miłych rzeczy i wydaje się, że mnie irytuje... a-ale nie wiem co mam robić bez niej.
Starania Harry'ego ukazania jego uczuć były okropne.
- Nie zamęczaj się - przypomniałem mu - To prawdopodobnie tylko kolejna kłótnia, po której wróci...
- Kto chciałby być ze mną po odkryciu kim naprawdę jestem? - zapytał zrozpaczony, jakby to było pytanie retoryczne.
Potrząsnąłem głową,
- No, ja nadal chcę być twoim przyjacielem. I straciłem dwójkę ludzi - powiedziałem oschle, przypominając sobie chwile jakie z nimi spędziłem, kiedy miałem ledwie siedemnaście lat.
- Przestań mi wypominać - cicho wymamrotał, opadając ponownie na fotel, kiedy usiadłem naprzeciw niego. Podniosłem dwie puszki piwa, które były dotychczas za moimi plecami, sprawiając, że jego brwi się zmarszczyły w zamyśleniu
- Nie mam zamiaru cię upić, jedno jest dla ciebie - mruknąłem do niego, ale wydawał się odmawiać - Chciałeś się napić ze mną, zapomniałeś? Kiedy zaczęliśmy ten zakład?
- Miesiąc się jeszcze nie skończył - zaznaczył.
- Nie wydaje mi się, że ci się polepszy do tego czasu - mruknąłem, sprawiając, że jego brwi zmarszczyły się jeszcze mocniej.
- Przepraszam, że cię w to wplątałem- - słabo wyszeptał.
- To jest ekscytujące - zażartowałem, uśmiechając się, próbując rozluźnić tą okropną atmosferę.
- A-ale myślę, że używanie tej tablicy Quija zachęciło ich, aby nigdy nie odeszli - wymamrotał.
- Zgadzam się - westchnąłem - Ale nie martw się, Liam pracuje nad tym...
- Mogę ci coś powiedzieć? - przerwał mi, wyglądając na skoncentrowanego. Z wahaniem otworzyłem usta, zastanawiając się co jest nie tak... ale powoli skinąłem głową.
- Tylko jedna osoba o tym wie - powiedział nerwowo - B-Bo to naprawdę nie jest coś czym chciałbym się dzielić.
- Po prostu to powiedz, Harry. Jest w porządku - zapewniłem go z uśmiechem.
Otworzył usta z nerwowym wydechem, patrząc na mnie z przestrachem i zaczynając dygotać.
- Wi-widzę rzeczy, które nie powinny być oglądane.
Pokiwałem głową rozumiejąc, to nie było złe. Już wiedziałem.
- Jest w porządku...
- Nie wydaje mi się, że załapałeś o co mi chodzi - wyszeptał - Widzę ludzi, którzy nie żyją.
- W sensie... na cmentarzach? - zapytałem niepewnie.
Potrząsnął szybko głową.
- Chodzą wszędzie, jak normalni ludzie - przełknął ślinę.
Czułem jak zrobiła mi się gęsia skórka, a dreszcze przebiegły po moim kręgosłupie na jego słowa.
- Kogo widziałeś?
- Nie rozpoznaję żadnego z nich. Wyglądają na bardzo zasmuconych...
- W porządku, Harry - nerwowo przełknąłem ślinę - Może po prostu jesteś zestresowany i po prostu...
- To nie stres - ostraożnie mi przypominiał - Oglądam tych ludzi całe moje życie.
- I oni nie są powiązani z głosami? - zapytałem koncentrując się.
Z przerażeniem potrząsnął głową.
- Zaprzyjaźniłem się z jednym z nich.
- Kim?
- Ariel - opdpowiedział - Umarła w budynku, jej nadkarski są podcięte.
Słyszałem o niej wcześniej. Umarła ponad dekadę temu, w kaplicy w budynku było jej zdjęcie.
- Miała jasno brązowe włosy - przypomniałem.
- Tak, bardzo ładne - zmierzwił swoje włosy - Wydawała się miła. Ale wciąż bardzo nieszczęśliwa.
- Przeraża mnie jak spokojnie o tym mówisz - spojrzałem na niego podejrzliwie, ale on jedynie wzruszył ramionami.
Zanim miał odpowiedzieć, ktoś niespodziewanie zastukał w drzwi, niepokojąc mnie, ale Harry pozostał spokojny.
- Harry, ktoś jest pod drzwiami...
- Powiedz im, że jestem w kuchni - wyszeptał, sprawiając, że zmieszałem się kiedy szybko wstał. Jakimś cudem, na jego twarzy malował się uśmieszek.
- Jestem zaniepokojony...
- Nie bądź, po prostu otwórz drzwi.
Wstałem nerwow, powoli idąc do frontowych drzwi i słabo uniosłem rękę. Właśnie miałem otworzyć, kiedy rozległo się kolejne stukanie. Szybko krzyknąłem, że jest otwarte, a moja szczęka opadła na ich widok.
Ratownicy medyczni.
- C-co się dzieje?-
- Gdzie on jest? - przerwał mi wysoki mężczyzna.
- Co...?
- Dostaliśmy telefon o ciężko rannym mężczyźnie. Przybyliśmy tak szybko jak mogliśmy.
Cholera, Harry. Ty durny psychopato.
- Jest kuchnii - wybełkotałem zamyślony.
Ruszyli prosto, niosąc duże medyczne torby kiedy przebiegli obok mnie. Nie miałem pomysłu co tu się do cholery dzieje.
Podążyłem za nimi do kuchni i kompletnie osłupiałem widząc Harry'ego stojącego za ladą. Jego ręka była teraz odsłonięta i spływała po niej krew.
- To zdarzyło się tak szybko - Harry udawał płacz - Kroiłem warzywa i po prostu się ześlizgnęło. Sekundy później wszędzie była krew.
- I nie pomyślałeś żeby mu pomóc? - Jeden z ratowników krzyknął na mnie.
Zamrógałem kilka razy, nie wiedząc co powiedzieć.
- Przepraszam?
- Zabieracie mnie do szpitala, prawda? - zaskomlał.
- Będziemy musieli, z taką raną będziesz potrzebował wiele opieki.
W tym momencie wzrok Harry'ego skrzyżował się z moim i chytrze uniósł brwi. Nie tego nie robił, nie mógł tego robić. Naprawdę ranił siebie, żeby wymusić na niej spotkanie?
- Zayn, powiedz Jamie, że jestem chory - powiedział, krzywiąc się z bólu, kiedy mężczyzna przytrzymywał mokry ręcznik dookoła jego rany, którą miał od paru sekund. Musiał to zrobić podczas gdy otwierałem drzwi.
Nie mogę uwierzyć, że rozmawiał ze mną tak długo bez powiedzenia mi, że zadzwonił na pogotowie. Był czasami tak nieprzewidywalny, że było to niepokojące.
________________________________________________________
NOTKA OD AUTORKI:
To było głupie, przepraszam
Dzięki za cierpliwość i jeżeli myślicie, że to całe "widzę martwych luidzi' było nagłe, prezeczytajcie 4 rozdział lol
Ilysm
NOTKA OD TŁUMACZKI:
Prawdopodobnie zepsułam ostatnie zdanie, ale nie wiem jak inaczej to przetłumaczyć. Chciałam przetłumaczyć rano, ale wybaczcie, łóżko wygrało :))
UDANEGO SYLWESTRA, widzimy się za rok lmao

 meaningless.

11 komentarzy:

  1. heeej :D dziękuję za rozdział! momentami nie mogę uwierzyć jak harry jest takim manipulantem xD jestem ciekawa co o tym pomyśli jamie lol do zobaczenia w przyszłym roku! @hallxofxfame .xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu Harry jest nieprzewidywalny :D Kocham :* Szczesliwego nowego :*!

    OdpowiedzUsuń
  3. ok., jedno co wiem na pewno, to to, że współczuję Harry'emu, że akurat go to spotyka, a po drugie wiem, ze juz dzis nie zasne lol

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i oczywiście do zobaczenia za rok ! :) szczęśliwego nowego roku x

      Usuń
  4. omg ixbdidbdosbdoxxblkbbll
    chcę już następny rozdział
    kocham, kocham
    szczęśliwego nowego roku misiu
    buziaki @luvmyStyles_94

    OdpowiedzUsuń
  5. I znowu tyle się dzieje, nieźle :)
    Szczęśliwego nowego roku, dużo dobrego <3
    Dziękujemy za tłumaczenie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG ksjfhdukfghsfgshdgkfh

    Również szczęśliwego Nowego Roku!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. W dwie godziny nadrobiłam wszystkie rozdziały!
    To po prostu jest niesamowite słyszysz?
    Uwielbiam to!
    Proszę dodaj następny rozdział! :D
    zapraszam : http://dangerous-life-darling.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. O mój Boże. Co jemu chodzi po głowie, co jeszcze wymyśli i co tak naprawdę się z nim dzieje?! Szokują mnie te sytuacje. Tak bardzo nie chce żeby ktoś jeszcze ucierpiał. Chce się wszystkiego dowiedzieć jak najszybciej, ale też nie chce żeby to się skończyło. Ugh...

    Szczęśliwego Nowego Roku! xx
    @Olcik98

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju cudo
    OMG martwie sie o niego
    Ja jebie
    Liam jak zwykle niepoważny,to az do niego nie pasuje lmao
    No ale Harry to było chore
    @Faza_Bo_Hazza
    Ps
    Czekam na next xx

    OdpowiedzUsuń