sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział 68

Myliłam się? Wiedziałam dokładnie co ona miała na myśli. Louis nie skoczył, dlatego że tego chciał. Zrobił to dlatego, że głosy Harry'ego skoczyły razem z nim.
Moje oczy wpatrywały się w drogę przede mną, bezradnie zastanawiając się co teraz będzie. Gorzkie łzy zaczęły wypełniać moje oczy, gdy przypominałam sobie moją rozmowę z Dorothy Long. Czułam się rozdarta teraz, gdy znałam o nim prawdę. Nie tylko głosy były diabelskie,  to przecież Harry je kontrolował.
Dzwonienie mojego telefonu wyrwało mnie z zamyślenia. Dostałam sms-a. Pewnie to Zayn zastanawiał się gdzie jestem. Chciałam pojechać do domu i już nigdy więcej z niego nie wychodzić.
Zawsze myślałam, że nie ważne co zrobi Harry ja i tak mu wybaczę. Teraz jednak nie byłam już tego taka pewna.
Zjechałam na pobocze, próbując uspokoić mój płacz. Wyciągnęłam z kieszeni telefon, by sprawdzić kto do mnie napisał i... poczułam dreszcz przebiegający wzdłuż mojego kręgosłupa. To był Harry.

Od: Harry
Tęsknię za tobą. Kiedy wracasz do domu?

Zrobiło mi się niedobrze, gdy uświadomiłam sobie, że on jest w moim mieszkaniu. I najprawdopodobniej siedzi w fotelu Louisa. Nie zamierzałam odpisać.
Po paru sekundach mój telefon znów się odezwał, co bezgranicznie mnie rozzłościło, ponieważ to była kolejna wiadomość od Harry'ego. Jaki on miał kurwa problem?

Od: Harry
Mój telefon mówi mi, że przeczytałaś moją wiadomość, ale nie odpisałaś. Nie chcesz ze mną rozmawiać, prawda?

Harry był tak cholernie irytujący z tą swoją fałszywą paranoją. On cały był jednym wielkim kłamstwem. Nienawidziłam go, był okrutny. Miałam zamiar wrócić do domu i się z nim zmierzyć, a potem miałam nadzieję, że zniknie z mojego życia.

Do: Harry
Jestem w drodze

Może teraz w końcu się zamknie, skoro mu odpisałam.
Już chciałam z powrotem włączyć silnik, ale mój telefon kolejny raz się odezwał. Tym razem ktoś do mnie dzwonił. Wściekła odebrałam, gotowa na niego nawrzeszczeć.
- Czego chcesz?! - krzyknęłam z furią. Mój oddech był szybki i płytki, gdy czekałam na jego odpowiedź.
- Uspokój się Jamie! - warknął. - Chciałem tylko zapytać, jak poszła twoja wizyta w Speedwell, ale już nieważ...
- Zayn! - westchnęłam z ulgą. - Myślałam, że to Harry.
- W takim razie, co on do cholery zrobił, że jesteś taka wkurwiona? - zapytał oschle.
Boże, nie chciałam teraz przeprowadzać tej rozmowy. Chciałam usiąść i pogadać z nim tak jak trzeba.
- Nie wracam już dzisiaj do pracy - powiedziałam cicho, z nadzieją, że po prostu pożegna się i rozłączy.
- Co? Dlaczego nie? - jęknął smutnym głosem.
Myślenie o tym wszystkim sprawiło, że łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Tak bardzo bałam się Harry'ego. Nie mogłam spędzić z nim kolejnego dnia, a Zayn musiał mi pomóc.
- Harry zabił Louisa - załkałam. - Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?
Usłyszałam głębokie westchnięcie po drugiej stronie. Widziałam w głowie, jak siedzi przy biurku, chowając twarz w dłoniach.
- Bo miałaś się nigdy o tym nie dowiedzieć.
- Ale się dowiedziałam! - krzyknęłam drżącym głosem.
- Co do cholery stało się w Speedwell? - zapytał, sprawiając, że przygryzłam wargę. Nie chciałam o tym mówić.
- Nawet nie chcesz o tym wiedzieć - westchnęłam, wycierając dłonią oczy.
- Nie rób niczego głupiego - ostrzegł mnie. - To nie jego wina.
- Oczywiście, że to jego wina! - załkałam. - Ma dzisiaj zniknąć. Nie zamierzam już nigdy więcej z nim rozmawiać.
- Wiesz, że on najprawdopodobniej się zabije, jeśli go zostawisz - powiedział cicho, jakby bał się o tym mówić.
Wzięłam głęboki wdech i zamknęłam oczy.
- M-Może to będzie dla niego najle...
- Nie, Jamie! Nie mów tak!
- To prawda! - krzyknęłam zapłakana. - Wiesz, że po tym wszystko wróciłoby do normy.
- Jamie, jesteś roztrzęsiona. Nie chcesz mu tego zrobić, kochasz go i dobrze o tym wiesz. Jesteś na niego zła i wcale cię za to nie winię, ale nie myślisz teraz racjonalnie - powiedział zmartwiony. Jego głos na końcu zadrżał w obawie przed moją odpowiedzią.
- Dzisiaj ma odejść - szepnęłam.
- Co jeśli pozwoli głosom wejść do twojej głowy? - zapytał głośno surowym tonem.
- Wtedy po prostu pozwól im mnie opanować - warknęłam i się rozłączyłam.
Nagle zaczęłam zastanawiać się nad przyszłością. Jak Harry zareaguje? Czy naprawdę będzie chciał zakończyć swoje życie? Nie mogłam przestać zastanawiać się jak do diabła Dorothy mogła wiedzieć, że on zostanie wkrótce uciszony? Chociaż znając Harry'ego to było bardzo możliwe.
Będąc już pod moim blokiem, wzięłam głęboki wdech, zanim weszłam do środka. Byłam wściekłam, ale próbowałam nie pokazywać tego po sobie. Świadomość tego, że w moim mieszkaniu jest diabeł w ludzkiej postaci wcale mi w tym nie pomagała.
Powoli weszłam do środka i rozejrzałam się dookoła, przechodząc do salonu. Cicho przełknęłam ślinę ze strachem, gdy zobaczyłam go siedzącego w fotelu. Fotelu Louisa. 
- To miejsce Louisa - powiedziałam surowo, ostrożnie obserwując jak patrzy się na mnie z niedowierzaniem.
Odezwał się zdezorientowany.
- Ja... Ja zawsze tu siedzę.
Moje ciało się napięło, a on zmarszczył brwi.
- Już nie.
Powoli podniósł się z fotela i się odezwał.
- Jamie... Dziwnie się zachowujesz.
Sztucznie zaśmiałam się z nerwów.
- Nic mi nie jest.
- W takim razie dlaczego patrzysz na mnie z taką nienawiścią? - zapytał cicho. Widziałam jak wypełnia go strach.
- Nie sądziłam, że aż tak to widać - odparłam szorstko, robiąc krok w przód i dając do zrozumienia, że się nie bałam,hociaż tak naprawdę sekundy dzieliły mnie od wybuchnięcia płaczem i zamknięcia się w pokoju.
- Jamie? - zakwilił. - Co w ciebie wstąpiło?
Wiem co wstąpiło w ciebie. I to najwyraźniej wstępuje też w innych. 
Zawahałam się i nerwowo otworzyłam usta. Wiedziałam, że zauważył, że zachowuję się jakbym nie była sobą.
- Myślę, że będzie najlepiej, jeśli po prostu wyjdziesz.
Wyglądał na złego i zdezorientowanego, i zrobił krok w moją stronę - pokazując, że też nie zamierza łatwo się poddać.
- Dlaczego tak się zachowujesz? - zapytał, zmniejszając odległość między nami, a ja poczułam nagły spadek mojej energii.
Robił to, próbował mnie zdominować w ten dziwny sposób, którego nie rozumiałam. Musiałam przejąć kontrolę, zanim któremuś z nas stanie się krzywda.
- Jamie, powiedz coś - mruknął łagodnie, lekko mnie przytulając, na co odskoczyłam, zszokowana tym nagłym dotykiem.
Spojrzał mi w oczy swoimi ciemnozielonymi tęczówkami, jakby czekał, aż się odezwę.
Czułam się jakbym straciła głos.
- Jesteś zła, Jamie. Muszę wiedzieć dlaczego.
W tej chwili łzy popłynęły z moich oczu już kolejny raz tego dnia. Zastanawiałam się, na jak długo mi ich jeszcze wystarczy...
Patrzyłam na niego błagalnym spojrzeniem. Chciałam się odezwać, jednak jego wzrok skupiony na mnie onieśmielał mnie.
- K-Krzywdzisz n-niewinnych ludzi - załkałam, widząc jak spuszcza głowę w dół i słysząc jego przyspieszony oddech. Po chwili z powrotem na mnie spojrzał.
- Jamie, posłuchaj...
- Nie, ty posłuchaj - warknęłam wściekle, popychając go na ścianę. - Nie możesz żyć i zabijać...
- Nie mam wyboru! - ryknął szybko w odpowiedzi. Wyglądał na tak samo wkurzonego jak ja.
- Gówno prawda! - krzyknęłam sfrustrowana. - Jesteś tak nędznym człowiekiem, że musisz zabijać innych cierpiących? Dlaczego jesteś taki okrutny?
Harry pokręcił głową, po czym schował twarz w dłoniach, próbując ukryć łzy - co trochę mnie zdezorientowało. Jak ktoś tak okrutny mógł być tak wrażliwy?
- Co jeszcze powiedział ci Zayn? - szepnął ledwie słyszalnie.
- To nie Zayn - odpowiedziałam, patrząc na niego ze strachem.  - To była twoja terapeutka sprzed pięciu lat.
Jego oczy nagle się rozszerzyły.
- Ona  żyje?
- Powiedziała dokładnie to samo, gdy powiedziałam jej o tobie - warknęłam.
Skrzyżował ramiona. Wyglądał jakby zastanawiał się o co mnie jeszcze zapytać, ale był zbyt zszokowany, by to zrobić.
Zdecydowałam sama się odezwać.
- Jest zamknięta w szpitalu psychiatrycznym.
Na sekundę uśmiechnął się półgębkiem.
- To dobrze.
Opadłam mi szczęka. Nie wierzyłam, że to powiedział. Byłam zniesmaczona jego bezpośredniością. Jego okrutne zachowanie sprawiało, że byłam jeszcze bardziej wściekła. Bez zastanowienia podniosłam rękę i uderzyłam go otwartą dłonią w twarz, zostawiając na niej ślad. Patrzył na mnie z niedowierzaniem.
- Jesteś żałosny! - płakałam, gdy on wpatrywał się we mnie zszokowany.
- T-Ty... Ty mnie uderzyłaś - wyjąkał.
- Jestem pewna, że ty zrobiłeś coś o wiele gorszego - warknęłam, a on położył dłoń na czerwonym policzku.
- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał płaczliwym głosem, patrząc na mnie błagalnym, niewinnym spojrzeniem.
Naprawdę myślał, że obróci to wszystko przeciwko mnie?
- Dlaczego każesz kobiecie cierpieć przez pięć lat, skoro nic ci nie zrobiła? - ryknęłam.
Jego oczy pociemniały na moje słowa i spojrzał się na mnie z niesmakiem.
- Nazwała mnie opętanym! - krzyknął.
- Jesteś opętany! - załkałam unosząc ręce by znowu mocno pchnąć go na ścianę. Nagle zachwiał się, w ogóle się nie broniąc i patrząc na mnie zdesperowanym spojrzeniem osunął się na podłogę.
Przyciągnął kolana pod brodę, schował twarz w dłoniach i zaczął płakać. Wpatrywałam się w niego niepewnie.
- Harry?
- Dlaczego cały czas nie ranisz? - odezwał się słabo, zalany łzami.
Otworzyłam usta i chciałam się odezwać, jednak mi przerwał.
- Ja... Ja chcę do m-mamy - błagał łamiącym się głosem.
Wypuściłam długie westchnienie i oparłam się o ścianę. Po chwili osunęłam się po niej, siadając obok niego. Mimo, że Harry zrobił wiele złych rzeczy, to czułam się winna. Nie powinnam fizycznie wyładowywać na nim mojej złości. Przypominało mu to, jak bił go jego pijany ojciec, podczas gdy on płakał i błagał, by jego matka wróciła go uratować.
Nie chciałam go przepraszać, ale nie zamierzałam też już dłużej na niego krzyczeć.
- Harry, proszę, powstrzymaj głosy od męczenia i drwienia z tej kobiety. Proszę, spróbuj je powstrzymać.
Powoli zabrał dłonie z twarzy, patrząc na mnie bezradnie szeroko otwartymi, pełnymi łez oczami.
- Nie m-mogę.
Odwróciłam wzrok, zawiedziona. Zawahałam się, kręcąc głową.
- Chyba już czas, żebyś wyszedł - powiedziałam cicho.
Zmarszczył brwi i intensywnie się we mnie wpatrywał.
- Proszę, nie rób tego...
- Wyjdź - powtórzyłam przez zaciśnięte zęby, bojąc się podnieść głos.
- Ale...
- Teraz.
Przez chwilę trwał w bezruchu, jednak po paru sekundach powoli wstał. Dalej wpatrywał się we mnie niedoważając.
- Jamie...
- Idź - krzyknęłam i zakryłam usta dłonią próbując uciszyć moje łkanie.
Wyszedł i cicho zamknął za sobą drzwi.
Wściekła oparłam się o ścianę. Nigdy nie sądziłam, że to wszystko tak się skończy.
To przerażające, kiedy o tym myślisz.
W życiu najbardziej ranią cię ludzie, których najmniej o to podejrzewasz.



_____________________________________
TYLE EMOCJI ;C

(((kolejny rozdział powinien pojawić się jeszcze w tym roku ;)))

xxPaula

22 komentarze:

  1. zaczynając czytać to ff w życiu nie spodziewałam się że takie coś będzie się działo, jejku z jednej strony tak bardzo współczuję harremu a z drugiej troche się boję co teraz zrobi. Jestem tak strasznie ciekawa jak dalej to wszystko się potoczy @opsmyharreh

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny ❤️😭 po prostu nie mogę pozbierać się po tym rozdziale. Czekam z niecierpliwością na next. Jestem tak bardzo ciekawa co się wydarzy w następnym rozdziale. Zapraszam na mojego twittera: @bright_black__

    OdpowiedzUsuń
  3. o boże, huh!


    Hahaha jak to brzmi. 'kolejny rozdział powinien się pojawić jeszcze w tym roku'
    dlaczego mnie to śmieszy?
    jestem jakaś opętana, czy co??

    OdpowiedzUsuń
  4. jejku :( to takie smutne :( Hazz jejciu niech on wróci nich ona go przeprosi ;'( czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe czy glosy przejma kontrole nad Jammie

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko! Jaosiakdiaoqlkdiakslalfjw *-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku, co jesli Harry sie zabije? Albo Jemie tez bedzie slyszala glosy? Lzy leca po moich policzkach

    OdpowiedzUsuń
  8. Tyle emocji w jednym rozdziale :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie myślałam że to sie tak skończy 0.o super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialny rozdział, niesamoowity!!:)

    OdpowiedzUsuń
  11. O mój Boże. Zaczęłam czytać ten blog wczoraj i nie mogę przestać piszczeć, że przeczytałam już wszystko. To jest takie nie wiem co mam myśleć i jestem w jakimś szoku co tu się dzieje. Jeny nie mogę uwierzyć. Tyle rzeczy mnie budzi do myślenia. Nie wiem jak mam wszystko powiedzieć. Po prostu boskie, przerażające, wciągające, nie mam tyle cierpliwości żeby czekać na rozdziały, wiec proszę szyyyybciej. A tak naprawdę to rozumiem wszystko i czekam w miarę spokojnie. Dziękuję, za tłumaczenie tak bardzo.
    @Olcik98

    OdpowiedzUsuń
  12. hej :) nie wiem czy czytasz wszystkie komentarze :D wgl dziękuję za rozdział xx mam nadzieję że harry zacznie walczyć z głosami :) nie chcę oddawać głosu w ankiecie bo nie jestem ani za ani przeciw :D dla mnie nie musisz, zajmuje to czas i wgl ale jak chcesz i masz potrzebę uwiecznienia polskiego tłumaczenia na wattpadzie to nie ma sprawy :D zrobisz jak zechcesz :D @hallxofxfame .xx

    OdpowiedzUsuń
  13. OMG jaki szok
    Szkoda mi Harry'ego chociaz wiem ze to jego wina
    Eh brak słow
    Kocham xx
    @Faza_Bo_Hazza

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowny,tragiczny,smutny... czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  15. NO JA PIERDOLE NIE WIEM CO MAM MYŚLEĆ
    TO WSZYSTKO MUSI WYJAŚNIĆ SIĘ JAK NAJSZYBCIEJ, BO JA TEGO NIE WYTRZYMAM HAHHAHA

    OdpowiedzUsuń
  16. O MÓJ BOŻE !
    Cieszę się, że czytasz wszystkie komentarze, bo chciałabym powiedzieć, że nie wiem jak to się stało, ale w 2 dni przeczytałam 68 rozdziałów i jest pewne, że się uzaleznilam i nie umiem się doczekać następnego.
    Szczerze, nie wiem dlaczego tak mało osób czyta/komentuje to ff, bo na prawdę jest wspaniałe i dziękuję, ze to tlumaczysz :)
    Może dlatego ze się boją ?? Nie wiem, ale przysięgam, ze nie raz sama się prawie posralam ze strachu xd hahahaha ;)
    Przepraszam, że dopiero wczoraj zaczęłam to czytać, , ale po prostu nie mialam czasu na czytanie niczego ostatnio i szczeeze jakos nie bylam do tego przekonana.
    Teraz stwierdzam ze jest to najlepsze ff razem z teenage dirtbag i totga jakie kiedykolwiek czytalam :D
    Dziękuję za tłumaczenie i czekam na rozdział :)

    PS. CO SIĘ DZIEJE Z NIMI ! OMG WEŹCIE ZABIERZCIE TEGO PIERDOLONEGO DEMONA Z HAZZY !
    OBY TEN DEMON W NIM NIC NIE ZROBIL JAMIE I CO GORSZA SAMEMU HARRY'EMU !

    OdpowiedzUsuń
  17. ryczę, okej?
    biedactwo :c
    buziaki @luvmyStyles_94

    OdpowiedzUsuń