- Tak, ostatnia - Harry mruknął chwytając dwie torby, kiedy ja niosłam jeszcze jedną. - Jamie, daj ja to poniosę.
Zmarszczyłam brwi.
- Przecież niesiesz już dwie.
Jęknął z wysiłku, próbując niczego nie upuścić.
- Wiem, ale wtedy będę wyglądał... - przerwał i wziął dramatyczny wdech, idąc w moim kierunku. - Wtedy będę wyglądał bardziej męsko.
Gdy to powiedział wyglądał akurat mniej męsko niż kiedykolwiek. Przerażonym wzrokiem przyglądał się otoczeniu.
- Jezu... Jesteśmy w lesie.
Rozejrzałam się po tym malowniczym krajobrazie. Byłam wychowywana w otoczeniu drzew i natury. Mój ojciec jest naprawdę twardym facetem, często polował na jelenie czy zające. Próbowałam go przekonać by przestał, jednak on mówił, że to "sport".
- Moi rodzice sami zbudowali ten dom - mruknęłam do niego.
- Rodzice? Myślałem, że masz tylko ojca - powiedział zdezorientowany, unosząc brwi.
- Tak.
- W takim razie, gdzie jest twoja mam...
Przerwałam mu w pół zdania dość brutalnie rzucając mu moją torbę. Ku mojemu zaskoczeniu - złapał ją. Nie mogłam się powstrzymać i zaśmiałam się, patrząc jak Harry niosąc już dwie duże torby, próbuje jakoś utrzymać trzecią z prezentami, którą właśnie mu dałam. To było słodkie, że próbował mi zaimponować, ale jeśli chciał, by mój tata go zaakceptował, to musiał postarać się dużo bardziej. Cztery miesiące zajęło mu oswojenie się z faktem, że wyjechałam do college'u, więc nawet ciężko było mi wyobrazić sobie jak długo zajmie mu przyjęcie tego, że mam chłopaka.
- Nie zapukamy? - Harry zapytał zmartwiony, gdy otwierałam frontowe drzwi domu. Ja wzruszyłam tylko ramionami, pokręciłam głową i weszłam do środka. Słyszałam jak Harry głośno przełyka ślinę, zanim zrobił to co ja.
- Tato! Youssef! - krzyknęłam głośno i usłyszałam jak chłopak za mną wzdycha stawiając torby na podłogę.
- Jamie, oni mnie znienawidzą.
Przewróciłam oczami i stanęłam twarzą do Harry'ego. Stał niekomfortowo w swoim czerwonym swetrze i przygryzał wargę... Nie mogłam brać go na poważnie, kiedy wyglądał tak słodko!
- Będą tobą zachwyceni - skłamałam. Znałam mojego ojca, on nigdy nie polubił żadnego z moich chłopaków.
- Idziemy! - niski zachrypnięty głos mi odpowiedział. To zdecydowanie był mój tata.
Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy zobaczyłam te dwie bliskie mi osoby w korytarzu. Ojciec wciąż wyglądał dokładnie tak samo - wysoki i dobrze zbudowany. Jego blada skóra pokryta zmarszczkami i krótkie siwe włosy sprawiały, że nie wyglądał już tak młodo. W końcu miał już pięćdziesiąt lat.
Przeniosłam wzrok na mojego młodszego brata, a mój uśmiech stał się jeszcze większy, gdy przypomniałam sobie jak bardzo jesteśmy do siebie podobni. Jego skóra była ciemna, tak samo jak jego krótkie falowane włosy. Ludzie brali nas za bliźnięta, z czego Youssef zawsze się cieszył.
- Jamie! - krzyknęli obaj, a ja rzuciłam się by ich uściskać. Uściskałam ich mocno, wspominając czasy kiedy byłam jeszcze małym dzieckiem. Już dawno nie było mnie w domu.
W końcu przypomniałam sobie jak niezręcznie musi czuć się teraz Harry stojąc samotnie za mną. Szybko oderwałam się od rodziny i stanęłam obok niego.
- Tato, to jes...
- Ta, znam jego imię, już mi mówiłaś - powiedział szorstko sprawiając, że chwyciłam Harry'ego za rękę i ledwie powstrzymałam się przed powiedzeniem, że ojciec jest taki dla wszystkich. Potrafił zachowywać się naprawdę nieuprzejmie.
- W-Wesołych świąt - Harry powiedział z wahaniem. Na szczęście tym razem nie wyciągnął noża i nie zaczął nikomu grozić śmiercią. Nie chciałabym kolejny raz tego przechodzić...
- Więc... To ty jesteś powodem, dla którego Jamie nie mogła przyjechać sama na RODZINNE święto? - zapytał unosząc brwi.
Harry głośno przełknął ślinę ze strachem i próbował odpowiedzieć.
- J-Ja...
- On tylko żartuje, Jamie. Tata i ja jesteśmy uh... szczęśliwi, że masz chłopaka - ogłosił mój brat, czym mnie zaskoczył, po czym szturchnął w ramię ojca, który próbował zmusić się do uśmiechu - Prawda?
- Chodźcie do salonu, mam niespodziankę.
Przewróciłam oczami, gdy zignorował pytanie Youssefa i ruszyłam za nim. Wszyscy byliśmy ciekawi co to było. Znając tatę, było to coś co kompletnie odizoluje od nas Harry'ego. Szkoda, że nie wiedział jaki on jest, i że każdy obraźliwy żart przyjmuje bardzo do serca.
Weszliśmy do staromodnie urządzonego salonu, a ojciec kazał nam usiąść na sofie. Harry siedział obok mnie i posłał mi wystraszone spojrzenie. W odpowiedzi wzięłam go za rękę i lekko ścisnęłam jego dłoń, dając mu do zrozumienia, że wszystko będzie w porządku.
- Kupiłem nam swetry świąteczne z wyszytymi imionami - tata powiedział podekscytowany, po czym onieśmielająco spojrzał na Harry'ego. - Mam jeden nawet dla ciebie.
Harry jakby odetchnął z ulgą na jego słowa i też lekko ścisnął moją dłoń. Po chwili każdy z nas dostał jasnozielony wełniany sweter. Mój oczywiście miał napis "Jamie". Przeniosłam wzrok na Harry'ego, jednak on wyglądał na skonsternowanego. Patrzył na sweter ze zmarszczonymi brwiami.
- Harry, coś nie tak?
Nie musiał nic mówić, gdy odwrócił prezent napisem w moją stronę.
- On myśli, że nazywam się Halford - szepnął.
Właśnie miałam wybuchnąć i nakrzyczeć na ojca, jednak mocniejsze ściśnięcie mojej dłoni mnie powstrzymało.
- Nie mów mu nic - szepnął do mnie Harry.
Zignorowałam go i odwróciłam się do taty.
- Tato! Serio?!
- Co ja znowu zrobiłem? - powiedział defensywnym tonem unosząc ręce do góry. - Robię co mogę, żebyś ty i Halford czuli się tu dobrze!
- On nie nazywa się Halford, tato! To Harry! - krzyknęłam, a Harry dawał mi znak bym przestała gładząc moją dłoń. Byłam ściekła. On zrobił to specjalnie, wiedziałam to.
- J-Ja nie mam nic przeciwko, by m-mówiono na mnie Halford - Harry szepnął nerwowo.
- Przepraszam, okej? Halford, Harry... Co za różnica? - mruknął ojciec, nakładając swój sweter na czerwoną koszulkę polo.
Ja też włożyłam sweter i próbowałam ignorować to jak mnie gryzł. Harry zdjął czerwony sweter, który mu dałam i zamienił go na zielone dużo za duże ubranie. Widziałam, że czuje się dziwnie i niekomfortowo, ale był zbyt uprzejmy, by cokolwiek powiedzieć.
- Przepraszam, jeśli jest trochę za duży, nie wiedziałem, że jesteś taki chudy - ojciec zaśmiał się głośno, a ja poczułam jak ciało Harry'ego się napięło, więc znowu chwyciłam go za rękę.
- C-Chyba powinienem zanieść gdzieś te torby - powiedział cicho, obracając się w ich stronę, ale jakby czekając na pozwolenie.
- Zanieś je na górę. Drugie drzwi po prawej - tata powiedział, w końcu nie obrażając nikogo.
- Pomogę ci...
- Jest dorosłym facetem, Jamie. Poradzi sobie sam.
Harry posłał mi ostatnie błagalne spojrzenie i powoli opuścił salon. Poczekałam, aż będzie wystarczająco daleko, zanim zaczęłam krzyczeć na ojca.
Nim jednak zdążyłam cokolwiek powiedzieć, on i mój brat wybuchli śmiechem. Patrzyłam na nich zdezorientowana.
- Co was tak śmieszy?
Oboje śmiali się w najlepsze i nie śpieszyli się z wyjaśnieniami. Siedziałam tam i zastanawiałam się o co im chodzi.
- Gdzie ty do cholery go znalazłaś?
Czułam jak serce mi się łamie, słysząc ich okrutne słowa, jednak nie dałam rady zrobić nic więcej niż po prostu tam siedzieć i się na nich gapić.
- Co macie na myśli?
- J-Ja nie m-mam nic przeciwko, b-by m-mówiono na mnie H-Halford - Youssefa wyjąkał, a mój ojciec znów zaczął się śmiać.
- Nie mogę uwierzyć, że bałem się, że on złamie ci serce - powiedział mój tata, gdy trochę się uspokoił. - Co za kretyn.
Skrzyżowałam ramiona i spuściłam wzrok na podłogę. Bolało mnie to. Harry naprawdę próbował im zaimponować.
- Jesteście okropni.
- Rozchmurz się Jamie. Tylko się śmiejemy - odezwał się Youssef.
To wcale nie było śmieszne. To było okrutne.
- Harry cały ranek martwił się przed spotkaniem z wami - powiedziałam smutno. - Próbował się wam przypodobać.
- Jak do tej pory nie bardzo mu to wychodzi - mruknął ojciec, a mój brat dziwnie ucichł.
- Bo nie jest taki twardy i odważny jak ty? Jezu, tato... Nie każdy musi być pozbawionym uczyć starym face...
- Bo nie jest wystarczająco dobry! - przerwał mi.
Miałam ochotę wstać i po prostu wyjść. Jakim cudem Harry nie jest wystarczająco dobry? Nie można go tak oceniać, kiedy zna się go od dwóch minut.
- To szokujące jak bardzo można się mylić oceniając innych - szepnęłam.
Harry był najmilszą, najbardziej kochającą osobą jaką kiedykolwiek spotkałam...
- Daj mu szansę - odezwał się Youssef, zaskakując zarówno mnie jak i ojca. - Tak jak Jamie powiedziała, on naprawdę się stara ci zaimponować...
- Dam mu szansę, ale on jest jakimś głupim dziwakiem...
- Okej, przestań z tymi wyzwiskami...
Nagle przerwałam słysząc gwałtowny wdech w drzwiach. Odwróciłam głowę i dostrzegłam brązowe loki
Harry'ego znikające za ścianą. Po chwili zaskrzypiały schody informując mnie o tym, że wrócił na górę. Jęknęłam i zakryłam twarz dłońmi.
On wszystko słyszał.
Wstałam i spojrzałam na ojca.
- Twoja niewyparzona gęba to główny powód dla którego nigdy cię nie odwiedzam.
______________________________________
Jestem chora! Yaaay... -.-
Co myślicie o tym rozdziale?
Mi osobiście cały ten motyw z wizyta u ojca Jamie nie bardzo się podobał.
No, ale nawet jeśli podzielacie moje zdanie to wierzcie mi warto czytać dalej, bo do końca coraz bliżej, a końcówka zaskoczy was wszystkich!
Komentujcie proszę ;)
xxPaula
Jejku , biedny Harry .Nie wyobrażam sobie co musiał czuć słyszać te wszystkie słowa. Nie polubiłam ojca Jamie . Świent rozdział jak zawsze @opsmyharreh
OdpowiedzUsuńco za ojciec -.-'' Rozdział jak zawsze świetny. czekam na nexta ♥ @sosayyesbby
OdpowiedzUsuńCudne....jak zawsze ♥
OdpowiedzUsuńPodzielam twoje zdanie, ten motyw do mnie nie przemówił, ale obstawiam, że Harry'ego znowu coś opęta i z tatą Jamie będzie cieńko (dobrze mu tak będzie :P)
OdpowiedzUsuńWidzę, że sezon na grypę, można uznać za otwarty :P również jestem chora 8)
Tłumacz dalej i trzymaj sie ;)
o nie :c
OdpowiedzUsuńbiedny harry
już nie lubię rodziny jamie, co to za dwa dupki?
@luvmyStyles_94
jak takie coś czytam to sobie myśle co będzie jak ja jak bede miała chłopaka i przyprowadze go do domu O.o nie, nie przyprowadze go ahhaha super rozdział ale bedzie fun jak Harry znów no bedzie takie rzeczy odwalał :OO
OdpowiedzUsuńO kurwa
OdpowiedzUsuńJezu biedny Harry
Boze juz nie lubie jej ojca, chuj, nie cierpię go
Jak mogłam zranić Harry'ego !
Boze chce juz next
H5 ja tez jestem chora
Szybko wracaj do zdrowia
@Faza_Bo_Hazza
zdrowiej tam ;D czekam na nn :3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny *-*
OdpowiedzUsuńo jaaaaa szkoda mi Harry'ego :( to było pewne że ojciec go obrazi :( szkoda bo nie wiadomo co teraz zrobi ;x przepraszam że nie komentowałam ostatnich rozdziałów ale nie miałam chwili by tu zajrzeć :( teraz czekam na kolejne bo skoro mówisz że końcówka jest extra to nie mogę się doczekać :D szybkiego powrotu do zdrowia Słońce!! @hallxofxfame .xx
OdpowiedzUsuńBiedny Harry :'(
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział no ale nie wytrzymam. Harry jest taki kruchy a jej ojciec cały czas mu dowala :(
OdpowiedzUsuńFanjy :) Btw. Zapraszam na aukcje mam 2 nadprogramowe płyt, które chętnie oddam w dobre ręcę :D http://olx.pl/oferta/plyty-cd-one-direction-1d-CID751-ID6ZuFw.html#1e6aa3c817
OdpowiedzUsuńBiedny Harry...on się tak stara a jej ojciec jest taki wredny. Mam nadzieję, że Jamie go jakoś pocieszy. Czekam na następny xx
OdpowiedzUsuńBiedny Halford :cc hahahahahahahaha nazwe tak swoje dziecko!!(nie no, nie będe aż taka okrutna... Kunegunda wystarczy)
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że nasz mały, słodki, kochany Hazz odwali coś takiego, przez co tata Jamie będzie się go bał. Czekam na tą chwilę z niecierpliwością
+ chciała bym zobaczyć wtedy jego mine. Ten strach w oczach, już nigdy nie przejdzie mu przez głowę, że Harry jest ciapciowaty :))))
A ten Halford hahaha tak bardzo mnie to rozwaliło. Ogólnie to czytałam rozdział na geografii po angielsku i gdy doszłam( bez skojarzeń :D) do tej chwili, prawie oplułam dziewczyne przedemną, ale ciiiiii nie było tego. Musiało to śmiesznie wyglądać z perspektywy nauczyciela. Taka ja siedzę sobie w ławce, wydaje się, że pilnie słucham, a tu nagle walka z grawitacją(prawie spadłam z krzesła) i prawie poplucie człeka przedemną... Milutko :))
No to co, kończe. Dziękuję za tłumaczenie i marnowanie swojego czasu, na przeczytanie tego komentarza(jeśli przeczytałaś. Jak nie, to wiedz lub raczej nie , że kiedyś Cię znajde) :)
Loffki, kisski do następnego!❤❤❤
@Wikaa8417
zawsze czytam wszystkie komentarze ;)
UsuńOmg szybko next! Kocham!! :*
OdpowiedzUsuńWiedziałam, po prostu wiedziałam, że Harry będzie tam stał! Ogólnie to pochwalę się wam, że zaczęłam czytać te ff przedwczoraj i jestem w nim tak zakochana, że zaraz eksploduję, jeżeli w tym tygodniu nie pojawi się nowy rodział. Jest 2:35 a ja śmieję się jak głupia z imienia Halford, przysięgam. I od razu jak tylko przeczytałam, że tata Jamie ma dla nich swetry z ich imionami wiedziałam że jakoś przekręci imię Harry'ego! Ależ ja spostrzegawcza, prawda? Przeproszę tylko, że jest to dopiero mój pierwszy komentarz na tym blogu, ale ilekroć chciałam coś napisać pod innym rozdziałem to ciekawość wygrywała i już leciałam czytać kolejny rozdział! Boże, mam nadzieję, że Harry jakoś wyleczy się z tych.. głosów, ale skoro tak chwalicie tę końcówkę to już niczego nie jestem pewna. Dobra, lecę spać. Mam nadzieję, że uda mi się zasnąć po tej dawce emocji! - śpiąca czytelniczka, Klaudia. <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńO boże . Czemu to powiedział . Biedy harry
OdpowiedzUsuń