Wpatrywałam się w drogę przede mną, gdy Harry zadał mi to pytanie. Byliśmy w drodze do mojego mieszkania. No bo gdzie mieliśmy jechać po tym wszystkim?
- O różnych opcjach - szepnęłam gorzko.
Wiedziałam, że Harry jest niestabilny, ale nie chciałam, żeby on o tym wiedział. Nie mogłam nawet wyobrazić sobie wyrazu jego twarzy, gdybym zabrała go z powrotem do szpitala. Znienawidził by mnie na zawsze. Nie wiedziałam już co robić.
- Jakich opcjach? - zapytał cicho, ale byłam pewna, że wiedział o czym mówiłam.
- Ja... Nie wiem - westchnęłam powoli dojeżdżając do celu naszej podróży. - Musze wymyślić jakieś sposoby, żeby było z tobą lepiej.
Zawahał się trochę, jakby nie wiedział co powiedzieć czy zrobić. Jego prawa ręka po chwili znalazła się na mojej nodze i zaczęła ją gładzić.
- Wiem, że starasz się pomóc, ale proszę odpuść.
Zesztywniałam, czując jak wewnątrz płonę ze złości, musiałam się opanować.
- Wiem, że mogę to zrobić...
- Jamie, nie mam schizofrenii - odezwał się bez entuzjazmu i wzruszył ramionami. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Okej.
Zatrzymałam samochód bez ostrzeżenia sprawiając, że Harry spojrzał na mnie szeroko otwartymi z zaskoczenia oczami. Patrzyłam na aptekę, przy której staliśmy. Wzięłam kilka wdechów, po czym powoli wysiadłam.
- Zaczekaj tu.
- Dlaczego tu jesteśmy...
Zignorowałam go i wysiadłam z auta. Zamknęłam drzwi i ruszyłam do sklepu. Głęboko westchnęłam zanim podjęłam ostateczną decyzję czy chcę to zrobić. Jeśli Harry się dowie nie będzie dobrze, ale musiałam zaryzykować.
Podeszłam do lady i spojrzałam na wyglądającą na zmęczoną kobietę stojąca przede mną. Przewróciła oczami na mój widok i zmarszczyła brwi...
- W czym mogę pomóc?
- Nazywam się Jamie Drew, jestem terapeutką z uprawnieniami do podawania moim pacjentom leków - uśmiechnęłam się pewna siebie. Ona uniosła brew i ostrożnie zmierzyła mnie wzrokiem od stóp do głów.
- Masz dokumenty? - zapytała zmęczonym głosem, a ja skinęłam głową i zaczęłam grzebać w torebce.
Wręczyłam jej wszystkie karty i zaświadczenia, a ona chyba mi uwierzyła.
- Co podać?
- Potrzebuje Haloperidolu, Valproatenu i Diazepamenu - powiedziałam z lekkim trudem, upewniając się, że wiem jak działają. Harry nie będzie wiedział na co są. - O i jeszcze to - mruknęłam wskazując na paczkę tabletek do ssania na gardło.
~
- Czemu tak długo ci to zajęło? - Harry mruknął, gdy wsiadłam z powrotem do samochodu. Zakaszlałam lekko i westchnęłam.
- Szukałam tabletek na gardło - odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem przeszukując torebkę.
Wyjęłam je i podałam Harry'emu.
- Potrzebowałem ich - powiedział kaszląc i wziął jedną z tabletek do ust. - Dzięki.
- Nie ma problemu - odetchnęłam i wolno wjechałam na drogę.
Kilka minut później dojeżdżaliśmy już do mojego mieszkania. Szybko zaparkowałam, dając Harry'emu do zrozumienia, że się spieszę. Tak na prawdę chciałam, żeby jak najszybciej wziął leki bez świadomości, że to robi. Mogli by mnie za to zamknąć w więzieniu, ale przecież Harry nie doniesie na mnie policji nawet jeśli odkryje co zrobiłam...
Weszłam do mieszkania i obejrzałam się za siebie, by upewnić się, że Harry idzie za mną. Kurczowo trzymałam torebkę i cicho ruszyłam z nią do kuchni. On chyba poszedł do łazienki, bo nie podążył za mną, co dało mi doskonałą szansę żeby spróbować jakoś podać mu kilka pierwszych tabletek.
Wyjęłam Diazepam i rozejrzałam się, by mieć pewność, że Harry zaraz tu nie wejdzie. Po kryjomu wycisnęłam z opakowania dwie tabletki i wyjęłam łyżkę z szuflady. Ostrożnie zaczęłam je rozkruszać, robiąc z nich proszek. Potem chwyciłam najbliższą szklankę i wyjęłam z lodówki karton mleka. Wypełniłam nim szklane naczynie i dyskretnie dosypałam leków.
Usłyszałam zbliżające się kroki. Próbowałam zachowywać się naturalnie, gdy Harry wszedł ze zdezorientowanym wyrazem twarzy do kuchni. Nie miał już na sobie marynarki. Boże, był taki atrakcyjny...
- Mleko pomaga na ból gardła - słabo się uśmiechnęłam, ale od środka zjadało mnie poczucie winy. On tylko niewinnie na mnie spojrzał sprawiając, że czułam się przez to wszystko jeszcze gorzej.
- Strasznie chce mi się pić - powiedział jakby podekscytowany, sięgając po szklankę. Przechylił ją i szybko wypił.
To co robiłam było straszne. To tak jakbym go narkotyzowała bez jego pozwolenia. Nie chciałam tego robić, ale... jakie miałam inne wyjście?
Spojrzałam na niego, gdy odstawił szklankę na blat. Oblizywał usta z niezadowoloną miną.
- Wszystko w porządku?
Harry wzruszył ramionami.
- Było jakieś kwaśne. Nie wiem, może tylko mi się wydawało.
Szukałam w nim jakichkolwiek oznak podejrzeń, ale odetchnęłam z ulgą nie dostrzegając nic takiego.
- Muszę skorzystać z łazienki.
- O-Okej - odpowiedziałam szybko, patrząc jak znika z kuchni.
Jęknęłam przeciągle, chcąc jak najszybciej pozbyć się z siebie tych ubrań. Weszłam do sypialni i spojrzałam na dwuosobowe łóżko w niej stojące. Miałam nadzieję, że Harry zostanie na noc...
Moje oczy nagle znalazły marynarkę Harry'ego leżącą na łóżku i nagle przypomniałam sobie wydarzenia, które miały miejsce tego dnia. Wyciągnął mowę, którą napisał o Louisie i o tym co naprawdę się mu przydarzyło. Nie wiedziałam czy to był tylko chory żart, żeby wystraszyć ludzi, czy mówił prawdę.
Delikatnie wzięłam w ręce marynarkę i zobaczyłam kawałek papieru schowany w kieszeni. Czułam jak zaciska mi się żołądek i głośno przełknęłam ślinę, zanim wyciągnęłam kartkę.
- Co robisz?
Podskoczyłam wystraszona i szybko odłożyłam mowę do kieszeni odwróciłam się twarzą do niego.
- Uh... Nic.
Patrzył na mnie skonsternowany i zrobił kilka kroków w moją stronę. Jego niezadowolona mina szybko zmieniła się w podstępny uśmieszek i po chwili objął mnie w tali, i przyciągnął do siebie.
- Wydajesz się być dzisiaj niespokojna, to wszystko przeze mnie.
Cicho się zaśmiałam, ale tak naprawdę czułam się coraz bardziej winna. Przed chwilą sama dałam mu tabletki, żeby on był bardziej spokojny...
- Pogrzeb trochę mną wstrząsnął, to wszystko - skłamałam, patrząc jak mnie uważnie obserwuje.
- Jesteś pewna, że wszystko z tobą w porządku?
- Tak, jestem pewna, Harry - posłałam mu ciepły uśmiech. - Nie martw się o mnie.
- Więc ty możesz martwić się o mnie, ale ja o ciebie nie? - zaśmiał się i szeroko uśmiechnął, po czym zmarszczył brwi i mocniej przytulił.
- Mogę sama zając się własnymi problemami, to moja praca.
- Nie - wskazał na mnie palcem. - Twoją pracą jest martwienie się o pacjentów, martwienie się o ciebie to moja działka.
Nie mogłam się powstrzymać i cicho zachichotałam.
- Wszystko w porządku, Harry... Naprawdę.
- Jesteś pewna, że nie potrzebujesz żadnych z moich leków? - zażartował sprawiając, że mój uśmiech zmienił się w wystraszoną i zmartwioną minę.
- C-Co?
- Tylko żartuję. Nie musisz czuć się urażona, Jamie.
Prawie dostałam przez niego zawału...
Weszłam do mieszkania i obejrzałam się za siebie, by upewnić się, że Harry idzie za mną. Kurczowo trzymałam torebkę i cicho ruszyłam z nią do kuchni. On chyba poszedł do łazienki, bo nie podążył za mną, co dało mi doskonałą szansę żeby spróbować jakoś podać mu kilka pierwszych tabletek.
Wyjęłam Diazepam i rozejrzałam się, by mieć pewność, że Harry zaraz tu nie wejdzie. Po kryjomu wycisnęłam z opakowania dwie tabletki i wyjęłam łyżkę z szuflady. Ostrożnie zaczęłam je rozkruszać, robiąc z nich proszek. Potem chwyciłam najbliższą szklankę i wyjęłam z lodówki karton mleka. Wypełniłam nim szklane naczynie i dyskretnie dosypałam leków.
Usłyszałam zbliżające się kroki. Próbowałam zachowywać się naturalnie, gdy Harry wszedł ze zdezorientowanym wyrazem twarzy do kuchni. Nie miał już na sobie marynarki. Boże, był taki atrakcyjny...
- Mleko pomaga na ból gardła - słabo się uśmiechnęłam, ale od środka zjadało mnie poczucie winy. On tylko niewinnie na mnie spojrzał sprawiając, że czułam się przez to wszystko jeszcze gorzej.
- Strasznie chce mi się pić - powiedział jakby podekscytowany, sięgając po szklankę. Przechylił ją i szybko wypił.
To co robiłam było straszne. To tak jakbym go narkotyzowała bez jego pozwolenia. Nie chciałam tego robić, ale... jakie miałam inne wyjście?
Spojrzałam na niego, gdy odstawił szklankę na blat. Oblizywał usta z niezadowoloną miną.
- Wszystko w porządku?
Harry wzruszył ramionami.
- Było jakieś kwaśne. Nie wiem, może tylko mi się wydawało.
Szukałam w nim jakichkolwiek oznak podejrzeń, ale odetchnęłam z ulgą nie dostrzegając nic takiego.
- Muszę skorzystać z łazienki.
- O-Okej - odpowiedziałam szybko, patrząc jak znika z kuchni.
Jęknęłam przeciągle, chcąc jak najszybciej pozbyć się z siebie tych ubrań. Weszłam do sypialni i spojrzałam na dwuosobowe łóżko w niej stojące. Miałam nadzieję, że Harry zostanie na noc...
Moje oczy nagle znalazły marynarkę Harry'ego leżącą na łóżku i nagle przypomniałam sobie wydarzenia, które miały miejsce tego dnia. Wyciągnął mowę, którą napisał o Louisie i o tym co naprawdę się mu przydarzyło. Nie wiedziałam czy to był tylko chory żart, żeby wystraszyć ludzi, czy mówił prawdę.
Delikatnie wzięłam w ręce marynarkę i zobaczyłam kawałek papieru schowany w kieszeni. Czułam jak zaciska mi się żołądek i głośno przełknęłam ślinę, zanim wyciągnęłam kartkę.
- Co robisz?
Podskoczyłam wystraszona i szybko odłożyłam mowę do kieszeni odwróciłam się twarzą do niego.
- Uh... Nic.
Patrzył na mnie skonsternowany i zrobił kilka kroków w moją stronę. Jego niezadowolona mina szybko zmieniła się w podstępny uśmieszek i po chwili objął mnie w tali, i przyciągnął do siebie.
- Wydajesz się być dzisiaj niespokojna, to wszystko przeze mnie.
Cicho się zaśmiałam, ale tak naprawdę czułam się coraz bardziej winna. Przed chwilą sama dałam mu tabletki, żeby on był bardziej spokojny...
- Pogrzeb trochę mną wstrząsnął, to wszystko - skłamałam, patrząc jak mnie uważnie obserwuje.
- Jesteś pewna, że wszystko z tobą w porządku?
- Tak, jestem pewna, Harry - posłałam mu ciepły uśmiech. - Nie martw się o mnie.
- Więc ty możesz martwić się o mnie, ale ja o ciebie nie? - zaśmiał się i szeroko uśmiechnął, po czym zmarszczył brwi i mocniej przytulił.
- Mogę sama zając się własnymi problemami, to moja praca.
- Nie - wskazał na mnie palcem. - Twoją pracą jest martwienie się o pacjentów, martwienie się o ciebie to moja działka.
Nie mogłam się powstrzymać i cicho zachichotałam.
- Wszystko w porządku, Harry... Naprawdę.
- Jesteś pewna, że nie potrzebujesz żadnych z moich leków? - zażartował sprawiając, że mój uśmiech zmienił się w wystraszoną i zmartwioną minę.
- C-Co?
- Tylko żartuję. Nie musisz czuć się urażona, Jamie.
Prawie dostałam przez niego zawału...
________________________________
No to jak tam pierwszy dzień w szkole?
Bo ja szczerze mówiąc mam już dość xD
Pierwszy dzień - pierwsza praca domowa! Ahhhh jak ja kocham liceum ♥
Jestem teraz w drugiej klasie liceum (a to najtrudniejszy rok - najwięcej nowego materiału, początek rozszerzeń itd.), wiec najprawdopodobniej będę miała jeszcze większy zapieprz niż w tamtym roku :)))
No ale nie bójcie się! Nie opuszczę was!
Mój plan minimum na ten rok szkolny to jeden rozdział tygodniowo.
Mam nadzieję, że dam radę :)
A no i mam takie pytanie.
Od jak dawna czytacie już to tłumaczenie? :)
(Mam na myśli mniej więcej od którego rozdziału ;))
Jest tu jeszcze ktoś, kto wytrzymał ze mną od grudnia? xD
Ojej nowy rozdział lecę czytać ! :-)
OdpowiedzUsuńJa czytam od 4 rozdziału
OdpowiedzUsuńGenialne nkwcbyuvcihwd boze jak ja kocham to tłumaczenie
OdpowiedzUsuńJa czytam tak od około 45rozdzialu :) zaczynałam akurat jak jechałam w gory wiec musiałam robic screeny
ja czytam tak gdzieś od 12 :) super rozdział <3 powodzenia w szkole :*
OdpowiedzUsuńTak to czytano ciekawa jestem reakcji Jamie, jak się dowie, że Harry jest opętany...to może być przykre :(
OdpowiedzUsuńTłumacz, tłumacz, ale pamiętaj, że najważniejsza jest szkoła ;) jeśli masz coś z naszego powodu zawalić, ani mi się waż brać za tłumaczenie!
Ja chyba czytam od 4/3 rozdziału...jakoś tak :P i boże, to było już w grudniu??? Matko, pamiętam jak wczoraj jarałam się pierwszymi rozdziałami :P
Coraz bardziej zaczynam się bać Harry'ego, ale no... mam nadzieję że ktoś go z tego wyciągnie i że nie zrobi nic złego Jamie gdy będzie opętany :O
OdpowiedzUsuńCzytam Twoje tłumaczenie od samego początku i jestem w nim niezmiennie zakochana <3 Twój styl pisania i fabuła autorki to... chyba najlepsze połączenie na świecie! Zawsze ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział, a kiedy dostaję powiadomienie na twitterze, to aż mnie skręca z radości :D może to początek jakiejś choroby psychicznej, nie wiem :D
@herwilldale
fajny rozdział, jak zawsze :) w szkole, no jak to w szkole.. ja też idę do 2 ale gimnazjum :/ ale jeszcze dodatkowa nauka, bo przygotowuję się do konfirmacji, ale jakoś damy radę! :D Czytam chyba dopiero gdzieś od 40 rozdziału :P
OdpowiedzUsuńZ każdym rozdziałem Harry coraz bardziej mnie przeraża. Jestem mniej zdenerwowana, gdy głosy przejmują nad nim kontrolę niż gdy jest spokojny.
OdpowiedzUsuńIdk od którego czytam, ale zaczęłam już tak od pierwszych rozdziałów, na pewno czytałam już przed 10. :) @marveljaisus
Oh <3 czytam jakiś od początku ;D
OdpowiedzUsuńOdpowiadając na twoje pytanie zaczęłam czytać jak było 6 rozdziałów i patrz ile wytrwalam! Mistrz ja :D jeśli nie dasz rady dodać to nic się nie stanie sama teraz zaczynam chodzić do technikum i wiem o co ci chodzi mam 18 przedmiotów :| ale mam nadzieje ze bas nie zostawisz xx
OdpowiedzUsuńCzytam od samego początku, pamiętam nawet jak weszłam a tu były tylko 3 rozdziały :) Aha, no i bardzo mi sie nie podoba to co Jamie zrobiła.
OdpowiedzUsuńCzytam od ok. stycznia-lutego. :) W sumie nie pamiętam, ten czas ta zapyla.
OdpowiedzUsuńJamie!?!?!?
OdpowiedzUsuńCo Ty mu podałaś !?!?!?!?!
Końcówka najlepsza >>>>>>>>>>
Ten tekst, oh Harry trafiłeś idealnie >>>>>>>
Nie mogę się już doczekać ! <3
@unicorns_are_my
Powodzenia w szkole 🍀
jestem z toba kilka miesięcy tutaj ale nie pamiętam czy to jest od początku czy jak huh moja pamięć szwankuje :D
OdpowiedzUsuńOmg fajny rozdzial xs
OdpowiedzUsuńJa jakos od lipca :)
Ooomg ♡.♡ genialny rozdział! <3 Świetnie przetłumaczony jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńCUDOWNY!! Zresztą jak każdy xD
OdpowiedzUsuńJa czytam tak od hmm...10-9 rozdziału tak coś koło tego.. :D
Czekam na next :* :* xoxo.
Wow, znowu jest ciekawie :) Boskie!! <3
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 od 12
OdpowiedzUsuńCześć :D Rozdział jak zawsze świetny !!
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o szkoło to narazie ok.. bo początek w nowej szkole (gim) tak jestem kotem...haha xD "Meow" hha xd i same regulaminy i zapoznanie,
a ci.. współczuję :P
w sprawie rozdziałów to dokładnie nie wiem ale chyba jak weszłam na stronw to byl to .. coś 20-25 ..tak myślę :D
Świetny rozdział :) Ja na pewno jestem z tb od grudnia i nawet dłużej <3
OdpowiedzUsuńŚwietny :-) hmmm zaczęłam czytać to było koło 10 rozdziałów :-)
OdpowiedzUsuńzajebiste
OdpowiedzUsuńbuziaki @luvmyStyles_94 x
Czytam od samego piczatku i kazdy rozdzial jet boski ^^
OdpowiedzUsuńświetny!
OdpowiedzUsuńOmgomgomgomg!!! Wczoraj przeczytałam wszystkie rozdziały oprócz dwóch ostatnich. Te nadrobiłam dzisiaj. Ff mega. Totalnie zajebiste! Tak się cieszę, że je tłumaczysz.
OdpowiedzUsuńDoskonale rozumiem co oznacza zadanie w pierwszy dzień szkoły :c
Niecierpliwie czekam na nowy rozdział.
Pozdrawiam
Szczur
Oby te leki pomogly Harry'emu :(
OdpowiedzUsuńBo inaczej Jamie tego nie udzwignie :(
Ps. Powodzenia w szkole ^^
Hmm.. czytam jakoś od początku prawie ;)
@TheAsiaShow_xx
czytam to od samego poczatku i bardzo mi sie podoba. Tez jestem w 2 liceum i wiem jak jest ciezko.. nawet cie podziwiam ze jeszcze dajesz rade tlumaczyc i wstawiac. Jestem Twoja fanka ;) i pozdro dla Pati, tez jestem Pati
OdpowiedzUsuń